Cóż - jedziemy na tor, gdzie trzeba na początku mieć dobry dociąg do łuku, potem trzeba obrać
odpowiednią ścieżkę, żeby ominąć dziury i rozpadliska w łuku, a na koniec trzeba trzymać gaz.
Niby nic nowego - ale w Gorzowie, każde pół metra w tę lub tamtą stronę skutkuje wieloma metrami
straty. Trudno nawet tu pisać banały, że i starty są podstawą, bo z wymijaniem gospodarzy będzie
trudno na dystansie, a starty naszej ekipy w ostatnich meczach są... no powiedzmy, że po prostu
jakieś tam są. Z wojowniczych rzeczy to bardziej bym się obawiał Zmarzlika i Kasprzaka, mam nadzieję,
że ten ostatni nie powtórzy swojego wyczynu z zeszłego roku. W Toruniu było 55:35 i oczywiście
byłoby miło wywieźć coś więcej jak bonusa (a i tego człek może nie być pewien), mając w pamięci
zeszły rok, gdzie dopiero ostatnie dwa biegi nasi pojechali super (Gollob!
) ratując bonusa
o włos. Cóż... dał nam przykład Walasek jak w Gorzowie komplet robić mamy....