Owszem, choćby i z tego forum. Poczytaj sobie jakikolwiek wątek klubowy lub meczowy - wszędzie tęsknią za Tomkiem, Jankesem, Dołkiem, Żabą, Rybką itd., mimo że mają Hampela, Pedersena czy innego wymiatacza. Częściowo można zrzucić to zjawisko na karb sentymentu do lat młodości (dla mojego nieżyjącego już Dziadka absolutnie wszystko było lepsze przed wojną, łącznie z pogodą
), ale ma ono również głębsze podstawy. Po prostu pod kątem emocji żużel zmarniał i marnieje dalej.
Nikt nie twierdzi inaczej. Choć biorąc pod uwagę ówczesną "amatorkę" i dzisiejsze "zawodowstwo", ilość kombinacji i baboli powinna być jednak obecnie znacznie niższa.
To oczywiście nie jest złota recepta na uzdrowienie speedwaya, a już na pewno nie jedyny środek ku polepszeniu sytuacji. Z pewnością również nie powinno to mieć formy przepisów typu tzw. regulamin finansowy. Natomiast urealnienie budżetów w przypadku większości klubów jednoznaczne jest z ich zmniejszeniem i to jest fakt.
Nie będą chcieli - trudno. Pojawią się następni. Niewidzialna ręka rynku. Ale myślę, że większość jednak zechce. Poza tym jaka jest alternatywa? Płacić ponad stan? Zadłużać klub, bo Herbie czy Nicki chcą więcej? Nie stać mnie - nie kontraktuję. Niech idą gdzie indziej. Jeśli tam też nie dostaną żądanej kwoty, mają dwa wyjścia: obniżyć oczekiwania albo zrezygnować. Proste.
Pełna zgoda co do rozsądku i piętnowania wirtualnych kontraktów. Natomiast te niskie oferty niespecjalnie mnie oburzają. Skoro klub stać zaledwie na trzy miliony, niech podpisuje umowy za tę kwotę i próbuje jakimś cudem się utrzymać. Uczciwsze to, niż obiecywanie np. dwukrotnie większych sum nie majac na nie pokrycia. Oczywiście akurat prezes Sady trochę błaznuje, oferując tak słabe kontrakty, ale to prawdopodobnie ostentacyjny gest w stronę głównego sponsora w celu ugrania czegoś więcej, taka "gra na litość", szantaż. Powinien po prostu poszukać tańszych jeźdźców, jeżeli oczywiście GA nie ugnie się pod presją, pozostawiając finansowanie klubu na dotychczasowym poziomie.
Masz oczywiście rację co do prezesa i jego wątpliwej operatywności. Często się zdarza, że posiadanie jednego czy dwóch bardzo hojnych sponsorów powoduje pewne rozleniwienie wśród klubowych włodarzy, którzy zaniedbują pozyskiwanie kolejnych darczyńców. Widocznie pan Sady nie nadaje się do piastowania odpowiedzialnej funkcji.
Jeśli chodzi o ubolewanie nad losem zawodników, to aż tak bym się nie załamywał. Jeżeli pieniędzy rzeczywiście nie ma i GA twardo pozostaje na stanowisku, że zmniejsza finansowanie tarnowskiego żużla, to jaki wybór pozostaje nieudolnemu zarządowi, który nagle obudził się z ręką w nocniku? Oczywiście, mogli w ogóle nie proponować przedłużenia umów, lub - co byłoby być może najelegantszym wyjściem - zaprosić swoich riderów, wyjaśnić jaka jest sytuacja, podziękować za dotychczasową współpracę i dopiero wtedy przedstawić nowe, skrajnie nieatrakcyjne propozycje. Zarząd wybrał drogę na skróty i tyle, bo tak naprawdę te nierealne oferty można właściwie odczytać jako sygnał na temat kondycji klubu i jego budżetowych możliwości.
Jeszcze jedno: Herbiego też tak bardzo Ci żal?
Byle tylko zasługiwali na te zarobki, bo niektórzy "mistrzowie" nie powinni dostawać nawet stawek drugoligowych za swój stosunek do klubów i kibiców.