W kontekście kasy za podpis, jestem w stanie przyjąć i zrozumieć takie rozwiązanie w stosunku do juniora, który zaczyna swoją karierę i najzwyczajniej w świecie musi mieć na czym śmigać. Alternatywne rozwiązanie, klub zapewnia młodym godziwy sprzęt pod tyłkiem. Ale cała reszta zawodników, którzy ścigają się od kilku, kilkunastu lat niech inwestują w siebie z tego co zarobili podczas lat ubiegłych. Tyle, że są to rozważania czysto teoretyczne, a ich wprowadzenie jest równie prawdopodobne jak to, że jutro spadnie śnieg.