Gra świetnie, ale po co tyle tych dropszotów...
Bałem się tego, że to niedoświadczenie wyjdzie. Po co zadziera z publicznością?
Gra świetnie, ale po co tyle tych dropszotów...
Bałem się tego, że to niedoświadczenie wyjdzie. Po co zadziera z publicznością?
Ostatnio edytowane przez Grek ; 05-07-2013 o 21:32
Jaka dobra gra? Andy ma na koncie tyle asów, ile Jurku niewymuszoych. Kpina jakaś, aż dziwne, że ten wynik jest jeszcze na styku. No i te dropszoty
Jurek chciał, żeby zamknęli dach i włączyli światła, a ten płaczek zaczął ryczeć, że to niepoważne, że Polak specjalnie opóźnia, że to bzdura a nie gra i inne takie. Szkoda, że się jeszcze nie popłakał pod publikę.
Ja nie wiem, jak można lubić Murray'a? Przecież ten gość ma w sobie wszystko, za co można człowieka nie znosić.
Niestety powtarza się historia z początku drugiego seta. Przełamał, pomyślał, że dalej pójdzie samo (nie dziwię się, bo sam tak myślałem), a wyszło z tego jedno wielkie nic. Całkowicie zgubił JJ momentum i bardzo dobrze się stało, że jest ta przerwa.
Bardzo źle, że Janowicz robi sobie wroga w rywalu i publiczności. Nawet go potem nie docenią przez to błaznowanie i wygrażanie kibicom. Niech nie bawi się w McEnroe, lecz weźmie za grę. Do pewnego momencie było dobrze, mimo że nie miał serwisu. To 4:1 w trzecim i ta nonszalancja... Chciał pobawić się z Murrayem i został skarcony. Gra dropszoty nawet jak mu seryjnie nie wychodzą. To o tyle dziwne, że w całym turnieju nie stosował tego uderzenia zbyt często, a tutaj uparł się i już...
Serwis Szkota konsekwentny aż do bólu. Lekko, ale plasowane idealnie. To znaczy więcej niż siła Jurka. Niestety.
Murray nie ma racji z tym dachem. Przerwa może pomóc i oby pomogła.
A ja chwalę i będę chwalił Janowicza za jego zachowanie. Kibicuję Federerowi kilka ładnych lat, ale takich emocji podczas oglądania meczu tenisowego nie przeżywałem jeszcze nigdy. Myślę, że w dużej mierze zawdzięczam to właśnie podtekstom, które tworzą się w trakcie trwania pojedynku w czym duża zasługa Jerzego. 95% kortu jest przeciwko niemu dzięki czemu jeszcze bardziej się z nim identyfikuję. W żadnego McEnroe on się nie bawi. Po prostu ma taki charakter i nikt (na szczęście) tego nie zmieni. Do boju Jurek!
Półfinał Djokovica z Del Potro miał być przystawką przed daniem głównym. Tymczasem okazało się, że bardziej przypominał wielkanocne śniadanie kończące się po południu Zgadzam się z większością uwag przedmówców. Ten mecz dobitnie przypomniał nam, że nie można wierzyć wrażeniu, że tenisista nie daje rady ustać na nogach, bo ten może jeszcze rączo biegać przez kolejne dwie godziny. Djokovic wygrał ale to rzeczywiście był mecz Delpo.
Gdy zbliżała się czwarta godzina pierwszego półfinału, zaczęłam się martwić, że to długie czekanie zdekoncentruje naszego Jerzyka. Kiedy wreszcie wyjdzie na kort, może być niecierpliwy, chcieć za szybko kończyć piłki, zaliczać kolejne punkty. Nie wiem czy miałam rację, ale Janowicz od początku nie jest taki, do jakiego zdążyliśmy się przyzwyczaić. Główny kort go nie peszy ale skąd tyle błędów? I żeby to Andy serwował lepiej od Jurka? Janowicz z początku trochę jakby nie doceniał możliwości Murraya. Jak już się do nich przyzwyczaił, to niewiele może z nimi zrobić
Ucieszyła mnie wygrana w tym pierwszym secie, bo nawet jeżeli Polak miałby przegrać kolejne trzy, to przynajmniej urwałby pierwszego w turnieju seta Szkotowi. Ale Andy jak na siebie coś za mało się wkurzył tym wysoko przegranym tie breakiem i utratą seta. Chociaż prawdziwy zawód przeżyłam w trzecim secie. Kiedy Janowicz prowadził 4-2 po raz pierwszy tego wieczoru zaczęłam mieć nadzieję, nie fantazję ale autentyczną nadzieję, że można wygrać ten mecz. A tu wyrównanie i set dla Szkota
Grek, Jurkowi jest zupełnie obojętne co myśli o nim publiczność. Nie jest to naprawdę najważniejsza rzecz która powinien teraz się przejmować.
Ok, zaczynamy od nowa!
Tenis zaczyna się po trzydziestce Ukryta zawartość
Abro, jakby przez to lepiej grał to niech błaznuje, ale akurat w tym meczu to zupełnie mu nie pomaga. W połowie ogrywa go Murray, a w połowie publiczność.
I dupa. Zagral slabo ostatni set, wrecz mialem wraqzenie ze z tej desperacji w ostatnim gemie niemal poddal sie szukajac na sile tego asa. Tyle podwojnych bledow serwisowych na tym szczeblu rozgrywek jest nie do wybaczenia. Szkoda. Na pocieszenie jednak dodam, ze w Jurku drzemia olbrzymie mozliwosci i gdy dojrzeje jako tenisista bedzie w czolowce Swiatowej bez watpienia.
Gratulacje dla Jerzego za cały turniej. Gdyby ktoś kilka lat temu powiedział, że będziemy mieli Polaka w półfinale Wimbledonu to pewnie bym go wyśmiał. Teraz pozostaje mieć nadzieję, że kariera Janowicza rozwinie się prawidłowo, dzięki czemu będziemy mogli częściej oglądać go w meczach o podobną stawkę.
Kariera Jerzyka cały czas rozwija się prawidłowo. Ten turniej poza wielkim sukcesem sportowym dał Jerzykowi spory zastrzyk gotówki z którą przez całą dotychczasową karierę miał spory problem. Z całą pewnością zainwestuje ją w dalszy rozwój.
Jeśli chodzi o sam mecz to JJ przegrał własną bronią, a mianowicie serwisem. Szkoda, bo była szansa na finał.
Mimo przegranej to jestem spokojny o Jego karierę, bo chłopak ma wszystko aby stać się największą gwiazdą tenisa!
Szkoda JJ-eja, był naprawdę blisko od finału, zgubiła go jakaś dziwna pewność siebie i nonszalancja w 3 secie, gdyby go wygrał to jestem pewien że Andy by nie dał rady. W finale nie widzę najmniejszych szans dla Murraya, Djoko go zmiecie i nie ma o czym mówić.
Start Gniezno Fan
Supporters de L'OM
Jerzy zrobił co do niego należało, a nawet więcej. Wykorzystał swoje szanse niemal do maksimum. Na finały Szlemów przyjdzie czas, ostatnie miesiące i kilka znakomitych występów (Rzym, Paryż, teraz Londyn) pokazują dobitnie, że ubiegłoroczny finał w Bercy to był początek wielkiej kariery, a nie tylko jednorazowy podryg.
Janowicz awansuje w poniedziałek na 17. miejsce na świecie w rankingu ATP (Kubot z 140. na 62.).
PS. Warto dodać, że trójka naszych singlistów przywozi jutro z Londynu ponad 5 mln zł. O ile przewalutują w kantorze na Okęciu
Długa droga przed nim. Murray taktycznie i psychicznie przerastał Jeżyka o dwie klasy, co piszę z wielką niechęcią. Niby ktoś zaraz powie, że nie ma co porównywać naszego do ludzi z TOP4, ale nie bez kozery przed półfinałem wielu z nas miało ściśle określone nadzieje na konkretny wynik.
Mecz w stylu "nie ma serwisu, nie ma gry". No i po niektórych wolejach Szkota mógł się chłopak szczerze załamać.
Jerzy zagrał niestety słabszy mecz. Za dużo niewymuszonych błędów, za dużo frajersko przegranych piłek, średnio funkcjonowało podanie, a mimo to był w stanie urwać seta i utrzymywać wynik w granicach przyzwoitości. Ryży z kolei serwował jak młody Bóg, świetnie się ruszał i nie było po nim widać trudów meczu z Verdasco. W sumie występ Janowicza w całym turnieju należy ocenić bardzo dobrze, było to dla niego niezwykle cenne przetarcie, mam nadzieję, że wyniósł z Wimbledonu naukę, którą wykorzysta na Flushing Meadows.
Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
--Demokryt--
Wg. mnie Jerzy zagrał dobry mecz.. Murray był po prostu trochę lepszy.. W końcu jest 2. w obydwóch rankingach ATP...Jerzy momentami grał bardzo dobrze.. Zagrywał niesamowite slajsy...
No Jerzy twierdzi, że zagrał jeden ze swoich dwóch najgorszych pojedynków na tegorocznym Wimbie, więc chyba wie lepiej...Nie zmienia to faktu, że dla mnie i tak sporym zaskoczeniem było, że praktycznie bez serwisu był w stanie nawiązać równorzędną walkę z numerem 2. Wymiany z głębi kortu też całkiem nieźle mu wychodziły i z pewnością mniej na nich tracił niż na dropach.
A teraz pani profesor Bartoli obnaży( w sposób oburęczny hehe )tenis Niemki.
Marta A, JamesB, Abra, Juan,Grek.
Zadzierając z nami, znajdujesz się na styku sławetnego "pięciokąta". Styk, jak to styk - zawsze może kopnąć.
Marion Bartoli przeszła przez cały turniej z bilansem setów 14:0 nie pozwalając żadnej z rywalek na ugranie więcej niż 5 gemów w secie. Obawiam się, że z tak grającą Francuzką Agnieszka teraz miałaby jeszcze większy ból głowy niż po półfinale.
Tylko że ta świetnie grająca Francuzka przez cały turniej nie zmierzyła się z nikim notowanym wyżej od siebie, a już bywało tak, że grała świetnie dopóki naprzeciw nie stawała np. Radwańska. Szczerze mówiąc byłem zaskoczony rozmiarami porażki Sabine, pewnie zeżarła ją też presja, doszło zmęczenie i bardziej czytelny serwis, który bez przerwy wracał tak jak wczoraj Janowiczowi.
Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
--Demokryt--
No i szkoda, że nie będzie finału pt "Dwie wieże" Ale niezaprzeczalnie Janowicz osiągnął wielki sukces. Sprawił, że polubiłam Wimbledon (przynajmniej w tym sezonie).
A po tym całym dziwacznym turnieju jutro spotkają się jednak najwyżej rozstawieni tenisiści. Obydwaj tak samo pragnący zwycięstwa. Murray pewnie trochę bardziej, dlatego bardzo liczę, że dzięki Djokovicowi znów zobaczę żal i zawód na twarzy Szkota
Tenis zaczyna się po trzydziestce Ukryta zawartość
Po obejrzeniu dzisiejszego finału pozostaje tylko żal, że Agnieszka nie skasowała Sabinki.
Szkoda, bo MB zagrała ta jak zwykle.
W sumie Bartoli zasłużyła na sukces, zawsze lekceważona we Francji z powodu swojego wzrostu i kilogramów, a tu pokazała, że nie tylko talentem, ale ciężką pracą można w wygrać Wimbledon.
Ukryta zawartość
"Z możliwego zła nie ma gorszego nad opinię prostaka."
Djokovic jednak dziś wyraźnie odczuwał trudy półfinału, ale to nie jest teraz istotne. Murray dobiegał do każdej piłki i był wyraźnie lepszy. Mógłby się posypać jakby przegrał ostatniego gema, ale opanował się w odpowiednim momencie. Wpływ Lendla widoczny gołym okiem. Odczarowali Wimblerdon Polacy, odczarowali w końcu Brytyjczycy! Skończy się nawiązywanie do przeszłości i starych dziejów, nie będzie presji, że musi zwyciężyć. Teraz Murray już jest mistrzem Wimbledonu, cokolwiek by zrobił w swojej dalszej karierze. Tego tytułu już mu nikt nie odbierze. Dzisiejszą grą jak najbardziej na to zasłużył. Można się zachwycać lub nie jego tenisem, ale w najważniejszym momencie był skuteczny przy rozdającym prezenty Serbie.
Na moim osiedlu pracownicy administracji używają kosiarki samojezdnej o nazwie "murray". To dobre porównanie do tego, z jaką konsekwencją Andy Murray grał dzisiejszy finał. Jak na trzy sety mecz trwał długo i chciałabym wierzyć, że to Djokovic nie dawał Szkotowi łatwych punktów. Ale prawda jest taka, że Maryj na wszystko sam zapracował. Pomijając błędy Novaka, to jak każdy zauważa, Andy był po prostu lepszy.
Z niechęcią przyznaję, że Murray rozwinął się jako tenisista. Chodzi mi nie tylko o styl gry, na którym specjalnie się nie znam ale przede wszystkim o psychikę. Jeszcze dwa lata temu pod presją wpadał w szał i potrafił położyć cały set albo i mecz. A w tegorocznym Wimbledonie wypadł tak, jak przystaje na na mistrza - w końcowej fazie turnieju grał najlepiej. Ręka mi prawie usycha przy klawiaturze, gdy piszę te słowa , ale od ćwierćfinału z Verdasco Szkot grał coraz bardziej pewnie. Set stracony z Janowiczem wydaje się być tu niemal przypadkiem. Poza tym nie zliczę ile razy odrabiał straty i wykorzystywał okazje. Stan 4-2 będzie mi się śnił po nocach, bo najpierw Jerzyk, potem dwa razy Nole nie byli w stanie przekuć go na wygrany set. Pocieszam się, że gdyby Federer doszedł jednak do półfinału, to też by sobie nie poradził z takim rywalem.
Styl dzisiejszego finału to już odrębna historia. Nieraz irytowały mnie narzekania różnych forumowiczów po niektórych, że nuda, przebijanie i walenie byle mocniej. Tym razem sama miałam serdecznie dość. Cud, że przez cały Wimbledon Djokovic nic sobie nie zrobił tym ślizganiem się i padaniem na glebę...Murray też okopany na końcowych liniach. Ale on przynajmniej, jak już sam szedł do siatki, to przynajmniej skutecznie, w przeciwieństwie do Serba. Nie wiem co to będzie z tenisem w najbliższej przyszłości, bo jak nie ma emocji, to takie mecze są po prostu nudne. Chyba że w końcu te młode strzelby, z Janowiczem na czele, głośno wystrzelą i zaproponują coś ciekawszego
Tenis zaczyna się po trzydziestce Ukryta zawartość
Brytyjczycy czekali 77 lat i w koncu sie doczekali . Moze nawet i mala w tym zasluga naszego Jerzego, gdyz po meczu z Murrayem powiedzial Szkotowi, zeby teraz wygral ten turniej, bo nie lubi przegrywac z pozniejszym przegranym . I Andy posluchal Jurka ). Murray w finale byl bardzo solidny, co ciekawe - potrafil przyciskac w waznych momentach, a serwis nie zawodzil go podobnie jak w meczu z Janowiczem. Natomiast Djokovic popelnial dzis zadziwiajaco duzo niewymuszonych bledow - mial ich wiecej niz uderzen wygrywajacych, mozliwe, ze trudy polfinalu daly sie we znaki, a moze wkradla sie pewna nerwowosc, o czym mozna bylo sie przekonac patrzac na kilka wybuchow zlosci Serba. Teraz Andy Murray nie musi juz nic udowadniac - zdobyl ukochany Wimbledon, ma wygrana w innym turnieju wielkoszlemowym, czyli US Open (tym samym moze zakneblowac usta tym, ktorzy uwazaja, ze niektorym tylko sciany pomagaja), a takze wywalczyl zloto olimpijskie. Na dodatek postaral sie o zwyciestwo na Wimbledonie dla swojego trenera, ktoremu tego trofeum w kolekcji brakowalo . Widac, ze nawet kamienna twarz Lendla dzis sie troche wzruszyla .
Jeśli w przyszłym roku też czeka nas Murole w finale, to ja się wypisuję z takiego Wimbledonu. Niezależnie od tego ile serca w obronę tego rodzaju finałów włożą apologeci takiego stylu, należy stwierdzić, że finały ziemne, asfaltowe i trawiaste przestały się stylistycznie różnić choćby o miligram. W każdym z nich chodzi o to, aby rywala zabiegać na śmierć, skuteczniej rozegrać z końcowej linii i wymanewrować po dwudziestu odbiciach. Różnią się tylko natężeniem stosowanego liftowania. Djokowić - i nie tylko zresztą on - próbował z mizernym skutkiem doślizgów, praktyki rodem z kortów ziemnych, obaj finaliści unikali woleja jak ognia, a jeśli już go stosowali, to wyłącznie po katorżniczej wymianie, przekonani o tym, że inaczej punktu nie da się zdobyć. W sumie gdyby położono na Church Road nawierzchnię twardą albo wysypano mączkę, to turniej przebiegłby zapewne podobnie, no może poza tym, że Nadal nie odpadłby w pierwszej rundzie. Charakterystyka tenisa Murraya oraz Nadala i Djokowicia pasuje do gry na szybkiej trawie jak pięść do nosa. Z utęsknieniem czekam na powrót czasów, w których na Wimbledonie będzie liczył się przede wszystkim piękny, ofensywny tenis, a nie nużące przebijanie dwadzieścia razy przez środek kortu zakończone efektownym uderzeniem w siatkę. Nie mogę się doczekać, kiedy liftujący defensorzy nie będą nadążali za grą serve and volley i gremialnie poodpadają przed końcem pierwszego tygodnia turnieju jak bywało to w czasach Samprasa i wczesnego Rogera. Obecny trend prowadzi do kompletnego zunifikowania i szablonowości, niczym na naszych egzaminach maturalnych. Dopiero po dzisiejszym finale widać było ile dla tego turnieju znaczył Federer. Nawet nie będąc w swojej najlepszej formie potrafił coś na tej londyńskiej łące wyczarować, coś wykreować. A co wykreowali dzisiejsi finaliści poza ostatecznym wynikiem? Jakieś godne zapamiętania rozwiązania taktyczne, krótkie spięcia na półkorcie, subtelne półwoleje, skuteczny chip and charge? A może coś innego charakterystycznego dla tenisa trawiastego? Nie, wyłącznie wahadłowe przebijanie i endemiczną ofensywę.
"And on that bombshell it's time to end"
Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
--Demokryt--
Zasłużyła? Lisicki przegrała z nią głową i brakiem doświadczenia, bo podnieciła się, że dotarła do finału swojego ukochanego Wimbledonu. Bartoli nie miała w swojej części drabinki nikogo poważnego w zasadzie. Jej tenis jest tak brzydki i irytujący, że aż nie mogłem na to patrzeć. A tak na marginesie to Francuzka nie jest w swoim kraju lekceważona tylko nielubiana, zresztą słusznie, bo to ona robi z siebie wielką gwiazdę i ma wiecznie pretensje do federacji nie wiadomo o co.
Sport i kobiety to dwie pasje mojego życia...
Największą szczęściarą w ostatnich latach, jeżeli chodzi o WTA jest Bartoli. Wystarczy spojrzeć kogo pokonała teraz w Wimbledonie.
Emocje po Wimbledonie już opadły, a czy wybieracie się na tegoroczny Puchar Davisa? Bilety dostępne są na stronie abilet.pl. Jest możliwość zakupu biletu na każdy dzień oddzielnie bądź biletu vipowskiego na 3 dni. Zapraszam do zapoznania się z informacjami na stronie, gdzie został wyszczególniony przebieg imprezy. Pragnę również poinformować, że z dniem 31 sierpnia kończą się niektóre zniżki na bilety, dlatego warto o nich pomyśleć już teraz.
W razie ewentualnych pytań jestem do dyspozycji.
Pozdrawiam
Piotr Buczkowski
______________________________________
Online Ekspert PZT "