Jak zwykle, z okazji zbliżającego się pomarańczowego szlema, pozwalam sobie na skromny wpis początkowy celem przedstawienia urojonych prognoz na tematy ogólne .
Djoko z Nadalem w jednej stanęli połówce i pewnie rok temu w tym półfinale by zagrali, a teraz Nole ma na marszrucie Davida Goffin, uwielbiającego grać z faworytami szczególnie na kortach od Suzanne Lenglen w górę. Kiedy już upora się z Belgiem to ma jednak nieciekawe perspektywy - bułgarski ślad da o sobie znać już w rundzie 3. Jeśli i tę przeszkodę pokona, to po ograniu Kohlschreibera przyjdzie mu zmierzyć się zapewne z samym Tommy Haasem, o ile nie przeoczyłem jakiejś kontuzji w jego wykonaniu. Tipsar zaprezentował się bowiem ostatnio tak nędznie w Duesseldorfie, że jego szanse na przejście Mahut, o Verdasco nie wspominając są - delikatnie mówiąc - iluzoryczne.
Z Nadalem też może być różnie. W swojej części drabinki ma bowiem nie tylko serdecznego, francuskiego kumpla Wawrinki, ale również samego Wawrinkę i Janowicza. Szczególnie ciekawe może być jego spotkanie czwartej rundy właśnie z Pairem. Francuz robi postępy iście gargantuiczne, lub zgoła skoki żaby-giganta (konotacje z Janowiczem niewskazane ze względu na długość kończyn ). Jerzyk trafił na Ramosa, z którym przegrał miesiąc temu, ale to było w czasach późnoinfekcyjnych, potem przyszedł Tsonga z Gasquet i rozwiali wątpliwości co do fizycznej dyspozycji Polaka. Jeśli nie wyjdzie na pierwsze dwa mecze z pozycji pt. "Jestem wielką gwiazdą", to stanie naprzeciw Stasia i to będzie raczej mecz hitowy w tej fazie turnieju. Ogień vs Woda, Bekhend vs Forhend, Łódź vs Lozanna itd. itp. Każdy kto widział Szwajcara w Madrycie chociażby, wie, że to będzie mecz bardzo ciekawy, o ile Jerzy nie postanowi NIE mieć dobrej dyspozycji serwisowej rzecz jasna, lub Wawrince nagle się pogorszy.
Dolna część drabinki wygląda mi na idealnie ustawioną pod Ferrera. Roger w pierwszych dwóch rundach trafia na kwalifikantów, ale w trzeciej taki Benneteau może mu napsuć krwi - jak już drzewiej bywało (pocieszające jest to, że po tym napsuciu wygrał cały turniej ). Naturalnie nie mogło się obyć bez bycia w jednej ćwiartce z Tsongą - taka nowa, świecka tradycja, noworodząca idea losowania Fedka zawsze i wszędzie tam, gdzie jest w pytkę Zbysia Francuzów. Jak nie nudziarz Simon to Chardy, zawsze paru się do golenia nawinie . W górnej części dolnej połówki, we wczesnej fazie turnieju są potencjalnie trzy ciekawe mecze: Berdycha z Gulbisem (mam nadzieję, że z powodzeniem dla Łotysza), Ferru z Granollersem, a trzeci okazał się jednak na tyle mało atrakcyjny, iż z wrażenia zapomniałem któż miał to być .
Rekapitulując: w finale spotka się rzecz jasna Jerzy Janowicz z Dawidem Ferrerem, a po finale Puchar Muszkieterów zostanie uniesiony tak wysoko, jak nigdy dotąd. A potem się obudzę .Podobne wątki: