aha, przepraszam, edycja, rzeczywiście zmienia to zasadniczo postać rzeczy; trzeba sobie wzajemnej otuchy dodać;
walcz Rogerio!
aha, przepraszam, edycja, rzeczywiście zmienia to zasadniczo postać rzeczy; trzeba sobie wzajemnej otuchy dodać;
walcz Rogerio!
Każdemu wolno edytować posta, chyba że to zabronione.
5ty set bardzo prawdopodobny.
O, widzę, że Mary zamierza znowu wypuścić mecz w pięciu. Szkoda tylko, że Roger nie chce tego jakże hojnego podarku przyjąć. Szkoda, że tego nie widzę, to musi być lepsze od Kabaretu Neo-Nówka
PS. Od trzech lat nie było tu takiej aktywności w trakcie meczów wielkoszlemowych. Jestem z was taki dumny .
Ostatnio edytowane przez Juan ; 25-01-2013 o 12:41
Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
--Demokryt--
Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
--Demokryt--
This is the end hold your breath and count to ...
Ukryta zawartość
"Z możliwego zła nie ma gorszego nad opinię prostaka."
http://www.filmweb.pl/film/Lemoniadowy+Joe-1964-31807
Żegnaj Rogerze ?
Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
--Demokryt--
Powtarzaj sobie co chcesz.
Ostatni gem czy jeszcze jeden zryw?
Lol. No sorry, ale do tej pory takie numery to robił Fedek. Jakieś prawa autorskie zostały chyba naruszone. Jestem tego więcej jak pewien
Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
--Demokryt--
Ten mecz to kolejny dowód na to, że statystyką to sobie można podetrzeć. Mary + 13, Federer - 8. 18 asów do 5. 18 punktów więcej wygranych. I co z tego jak Ryży i tak wdupi .
Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
--Demokryt--
Oni nie chcą za wcześnie skończyć. Andy był na 2:1 w setach, 6:5 i 30:15 przy swoim serwisie...
Federer to mistrz tajbreków. Murray kompletnie paraliżuje się w decydujących momentach, stare demony wróciły.
Ryży to mistrz frajerstwa , niby nowy mocny psychicznie fizycznie, a dalej to wygląda kiepsko.
Novak tylko zaciera rece 3 h40 gry panowie wymeczeni na niedziele bedą pięknie.
Stawiam na szybkie 6-2. Ale nie wiem dla kogo .
Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
--Demokryt--
Duży i dobry zawsze pokona małego i złego.
Rudy już ma pełno w gaciach
Djokovic jest juz pewnie rozradowany . Dzis kilka szybkich biczy szkockich i bedzie jak nowo narodzony - mowil ze zimne i gorace prysznice to jego nowa metoda na regeneracje .
Ale kapitalny mecz trwa w 1/2, całym sercem za Fedem, choc musze przyznac, że Murray to niesamowity tenisowy freak! Całe spotkanie praktycznie dominuje nad mistrzem, przede wszystkim fizycznie.
Powiedziałbym, że już po zawodach, gdyby to nie był Andy "The Choke One" Murray
Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
--Demokryt--
W przypadku Murraya wszystko jest możliwe, więc czekajmy dopóki rakieta w grze.
P.S. Juanie jesteś niezłym prorokiem. Tak perfekcyjnie wytypować nie było łatwo.
Ostatnio edytowane przez Grek ; 25-01-2013 o 13:50
Boje sie ze Marysienko w finale rozpadnie sie na kawalki jak swego czasu Tim Henman w kreskowce w czasie meczu z Andre Drugassim .
Ukryta zawartość
"Z możliwego zła nie ma gorszego nad opinię prostaka."
Prawdę mówiąc ja też, ale tylko jeśli Mery zagra z Djoko jak rok temu, tylko po czterech godzinach dziś, to nie jestem pewien, czy fizycznie podoła. Obawiam się, że Djokowić jeden maraton już w tym turnieju rozegrał i nie chce grać kolejnego, ale jak go Andy zmusi, to podejmie rękawicę i zamęczy Szkota na śmierć.
Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
--Demokryt--
Dobra zobaczymy, bo Murray z każdym miesiącem gra coraz lepiej i teraz w wywiadzie zupełnie nie było widac po nim zmęczenia po tym 4-godzinnym boju. Tak bombardowac z linii końcowej w tej chwili nikt nie potrafi. Ja stawiam na brytola w finale, jeśli głowa nie zawiedzie.
Tak czy siak szacunek dla Łogeła. Mimo tylu lat kariery za sobą i potwornej ilości rozegranych meczów, nadal jest tylko kilku gości, którzy (poza Nadalem) muszą liczyć na masę szczęścia, żeby z nim wygrać.
Cóż, w finale kibicujemy nadal Ivanowi Lendlowi
Duży i dobry zawsze pokona małego i złego.
nawet trudno pisać "szkoda", bo przewaga sprawności, zwinności i szybkości Murray'a była zdecydowana (wolna nawierzchnia tylko pogłębiała wrażenia optyczne); po cichu liczyłem, że być może nie będzie to tak oczywiste, ale czas porzucić złudzenia; nawet trudno się było dziś czymkolwiek zdenerwować... a Roger powinien chyba przemyśleć, czy jest sens się jeszcze "wystawiać"; bo to może zmierzać tylko w jednym kierunku; ale to oczywiście wyłącznie jego sprawa;
tak czy inaczej, fajnie, że to właśnie Murray znalazł się w finale; absolutnie zasłużył na wszystko, co go obecnie spotyka; mam nadzieję, że dokończy dzieła w finale;
Ostatnio edytowane przez antystenezz ; 25-01-2013 o 14:08
Strasznie mi Murray w sferze mentalnej przypomina Rogera. Cholernie utalentowany tenisista, ale w ważnych momentach płochliwy jak mysz.
Brakuje już Fedkowi tych ułamków sekund, sił, koncetracji. Kiedyś jak wpadał w dołek to potrafił się z niego wygrzebać dobrymi zagraniami. Teraz nie ma już czym kompensować strat. Jego tenis to zawsze był balans na granicy nieba i ziemi, tylko od pewnego czasu ta grawitacja zaczyna przyciągać za mocno.
Brawo Roger, daj Boże każdemu tak grać w wieku 31 lat.
Roggi masz absolutną rację co do tego, że można podziwiać Federera na jakim poziomie potrafi grać w wieku blisko 32 lat. Wciąż porusza się całkiem przyzwoicie. Myślę, że on spokojnie osiągnąłby jeszcze przynajmniej półfinał Wielkiego Szlema w wieku 35 lat jak Agassi. Pytanie tylko czy będzie chciał tak długo grać i walczyć z młodszymi rywalami.
Patrząc tak chłodno to był to bardzo dziwny mecz. Murray miał w sumie znaczną przewagę na przestrzeni całego pojedynku, wygrał więcej piłek, znacznie więcej asów, mało błędów, był szybszy, zwinniejszy, sprawniejszy itd. Mimo to stary wyga nie odpuścił, górował w tajbrekach i przeciągnął sprawę do piątego seta. Szkot znacznie poprawił się tenisowo i kondycyjnie, ale wciąż wracały do niego demony przeszłości. Rok temu przegrałby taki mecz, ale dziś podołał zadaniu. Zwycięzców się nie sądzi, Andy w piątym secie sięgnął po swoje zasłużenie.
Nie upatrywałbym porażki Szwajcara jedynie w tym, że był nieco wolniejszy na korcie. On już tak ma, że z tymi rywalami z wielkiej trójki zawsze będzie grał niekończące się wymiany. On ciągle chce im udowodnić, że jest w tym lepszy. Szkoda, że tak mało atakował. Faktycznie serwis Szkota rzadko mu te ataki umożliwiał (jeszcze nie widziałem go podającego tak świetnie), ale mimo wszystko kiedy była szansa, to robił to skutecznie. Niestety zbyt rzadko. I druga sprawa to serwis Rogera. Z Tsongą 6 asów, dzisiaj 5. Podanie nie funkcjonowało jak należy. Zbyt mało darmowych punktów Roger wygrał serwisem. A to w jego wieku jest sprawą bardzo istotną.
W finale stawiam na Djokovica. Nie jest to mój wymarzony finał, ale chyba obaj zasłużyli aby tam się znaleźć. Oby nie było to tak marne widowisko jak przed dwoma laty. Pozostaje życzyć Szkotowi aby zdołał się zregenerować i że powalczy z Serbem o tytuł.
Ostatnio edytowane przez Grek ; 25-01-2013 o 15:14
Pamietajmy, ze Roger w 2011 i 2012 roku przegrywal rowniez w polfinale Australian Open, i nawet w gorszym stylu, bo odpowiednio w 3 i 4 setach z Djokoviciem i Nadalem. Jednak dzwignal sie i w zeszlym roku zwyciezyl w Wimbledonie. Mysle, ze w tym roku scenariusz ten moze sie powtorzyc - podczas turnieju Rolanda Garrosa Nadal bedzie chcial udowodnic, ze ciagle jest glownym faworytem do zwyciestw na maczce, zas Djokovic bedzie chcial siegnac po ostatni brakujacy w kolekcji tytul wielkoszlemowy. To moze oznaczac, ze w Londynie beda jednak na tyle zmeczeni, ze nie siegna po zwyciestwo. Oczywiscie pozostaje Murray, ale pamietajmy, ze media angielskie podgrzewaja zawsze na tyle atmosfere, iz Andy podswiadomie to odczuwa. A Wimbledon to nie olimpiada, zas podczas igrzysk uwaga Anglikow skupiala sie nie tylko na tenisie.
Jesli chodzi o dzisiejszy polfinal, Roger zagral po prostu zle, natomiast nie uwazam, aby predkosc gry Murraya byla w tym przypadku glownym czynnikiem sprawczym. 60 niewymuszonych bledow, sporo blednych wyborow przy kluczowych punktach - widzielismy juz takie sytuacje w wykonaniu Rogera. Faktycznie dzis przy siatce bywal rzadziej, ale po pierwsze nawierzchnia w Australii jest jednak za wolna, zeby atakowac tak czesto jak w Bazylei, Bercy czy Masters, a po drugie Murray jest jednak o wiele lepiej mijajacym graczem niz Tsonga czy Raonic. Podobnie bylo tez kiedys gdy Sampras gral z Hewittem i nadziewal sie na kontry Australijczyka w Queen's czy US Open... Mysle, ze Federer w dalszym ciagu jest w stanie dochodzic do finalow wielkoszlemowych turniejow.
A tak poza nawiasem, Adam Romer pierdzieli od rzeczy .
Ostatnio edytowane przez JamesB ; 25-01-2013 o 19:53
Jutro finał kobiet. Mam nadzieję, że pogromczyni Isi załatwi jęczącą Łukaszenkę.
Bardzo fajnie się czyta post factum Wasze komentarze pisane w trakcie meczu
Ten dział forum Sportsboard nie powinien nazywać się Tenis tylko Roger Federer. Nic nie ożywia tak forumowiczów jak przygody Szwajcara w ATP, a zwłaszcza w Wielkich Szlemach
Przy czwartym secie dzisiejszego półfinału zaczęłam zastanawiać się, że gładko przegrane przez Rogera ważne mecze, po których Federaści aż kulą się w sobie, może nie są wcale najgorsze. Chyba bardziej frustrujące są takie, w których zmaga się ze sobą, nadrabia straty, zyskuje przewagę...i traci kolejne szanse na zakończenie seta czy meczu po swojej myśli...Mario grał naprawdę świetnie, ale wciąż ma momenty, kiedy psychika usztywnia mu rękę. I gdyby Fed potrafił go przycisnąć wtedy odpowiednio mocno (i długo), to jakoś by wygrał. Kiedyś tak robił.
Jeżeli w niedziele Szkot będzie tak serwował jak dziś w pierwszym secie, to Serba czeka bardzo trudne zadanie. Jeżeli Murray zagra tak, jak pozostałych setach, to Djokovicowi nie zadrga powieka, aby go przydusić. Amen.
Ostatnio edytowane przez Abra ; 25-01-2013 o 22:41
Tenis zaczyna się po trzydziestce Ukryta zawartość
Kobiecy finał widzę wzbudził takie emocje, że wszyscy są w szoku i nikt nic nie napisał
Maryj - Djoko 3:2
Duży i dobry zawsze pokona małego i złego.
Ja obstawiam 3-0 lub 3-1 dla Novaka Popeye ...
Murray jak cichy zabójca, niby nic, daje się wystrzelać rywalowi, broni breakpointy, a w tiebreaku wygrywa 7:2 i zgarnia pierwszego seta.
Póki co to ten mecz stoi pod znakiem straconych break pointów Novaka, tym niemniej za chwilę się chłop podniesie. Forhend już ok, a Marej po drugim secie nieco oklapnie
Trzeba wrócić do szybszych kortów, zaczyna mnie nudzić ta dłubanina.
Duży i dobry zawsze pokona małego i złego.
Poziom finału AO 2013 jest niewiele lepszy od finału zeszłorocznego US Open, kiedy to panowie grali przy szalejącym wietrze. Wydaje się, że Murray przegra kolejny finał Wielkiego Szlema (może dziękować Bogu, że udało mu się wygrać chociaż w Nowym Jorku). Natomiast Djokovic zmierza do czwartego tytułu w Melbourne (tyle samo mają Federer i Agassi), a trzeciego z rzędu, a tego w erze "open" nie udało się osiągnąć nikomu.
Duch lat 90tych pojawił się na korcie tylko wtedy gdy podczas dekoracji mieliśmy 42-latka z Las Vegas
Ostatnio edytowane przez Grek ; 27-01-2013 o 13:47