Strona 2 z 3 PierwszyPierwszy 123 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 46 do 90 z 104

Wątek: Wimbledon 2012

  1. Powrót do góry    #46
    Ekspert Awatar wolf666
    Dołączył
    21-04-2002
    Postów
    12,381
    Kliknij i podziękuj
    61
    Podziękowania: 38 w 32 postach
    Pękam z dumy, dawno się tu nie wpisywałem, ale okazja jest przednia

    Oby tego sukcesu nie śmiał zawłaszczyć nikt z polityków.

    Olbrzymie brawa, Isiu!!!

  2. Powrót do góry    #47
    Ekspert
    Dołączył
    06-04-2003
    Postów
    5,196
    Kliknij i podziękuj
    2
    Podziękowania: 4 w 3 postach

  3. Powrót do góry    #48
    Stały bywalec
    Dołączył
    12-08-2002
    Postów
    1,207
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowano 1 raz w 1 poście
    Tak chłodno patrząc to oczywiście zdecydowaną faworytką finału jest Serena Williams, szczególnie po tym co pokazała dzisiaj w meczu z Wiktorią Azarenką. Jednak mimo to jest kilka powodów do bycia optymistą. Po pierwsze Amerykanka owszem rozkręcała się w Wimbledonie z meczu na mecz, ale te sety stracone w meczach z Peng i Szwedową mogą mieć znaczenie. Serena gra również debla i ma swoje lata, więc straciła już na pewno trochę sił. Jej gra z głębi kortu nie jest porywająca, a z Radwańską nie grała od 2008 roku. Ma jednak swój niesamowity serwis. Dzisiaj ustanowiła rekord asów w meczu tenisowym pań, miała ich aż 24! Oby jej olbrzymia siła nie zniechęciła zbyt szybko naszej tenisistki. Bardzo ważne będzie nastawienie Radwańskiej do finału. Nie ma nic do stracenia, powinna wyjść na kort skupiona i zdeterminowana i walczyć o KAŻDĄ PIŁKĘ, bo kto wie czy takich wielkoszlemowych szans będzie w przyszłości więcej. A o tym jak Serena potrafi zawodzić przekonał nas finał zeszłorocznego U.S. Open, kiedy to też wydawało się, że po fenomenalnej grze w całym turnieju finał jest tylko formalnością, a tutaj przyszła porażka z pretendentką do tytułu, Samanthą Stosur. Wszystko jest zatem możliwe. Może być 6:1, 6:2 dla Williams, ale może być też całkiem wyrównany mecz z nieoczekiwanym wynikiem. Tak czy inaczej Radwańska już jest numerem 2 na świecie. Bycie mistrzynią Wimbledonu i jednocześnie numerem jeden po tym weekendzie wydaje się być niemożliwym snem i bajką. A okazuje się, że chociaż trudne, to jest naprawdę realne! Wystarczy po to sięgnąć.

    Również jestem załamany Andy Murrayem w półfinale. To jest naprawdę tenisowa katastrofa jego styl gry i zadziwiające jakie sukcesy osiąga grając w taki, a nie inny sposób. Mam nadzieję, że przegra z Tsongą, ale Francuz jest nierówny, więc niestety finał dla Szkota jest całkiem możliwy. Oczywiście drugi półfinał będzie przedwczesnym finałem i nadal stawiam na Djokovica, chociaż taki pewien już tego nie jestem, a szanse Federera rzeczywiście wzrosły u mnie tą pokazówką jaką odstawił przed rodziną królewską i Agassim w trakcie meczu z Jużnym. Po kontuzji chyba nie ma już śladu, doświadczenie i technika będą po stronie Rogera, a to, że po raz pierwszy zagrają na trawie również powinno przemawiać za Szwajcarem. Mimo to uważam, że wygra Serb w czterech setach. Można go nie lubić, ale jest mocny i potrafi zagrać przez 3,5 godziny na tym samym poziomie, co o Federerze nie można powiedzieć. Tutaj każdy gem, każde wahnięcie formy może okazać się decydujące. Ciekawe widowisko przed nami. Jeśli Roger wygra, siódmy tytuł i powrót na szczyt ma w kieszeni, bo nie sądzę aby Tsonga lub nie daj Boże Murray potrafili zrobić mu krzywdę.

  4. Powrót do góry    #49
    Ekspert Awatar Juan
    Dołączył
    22-08-2002
    Postów
    4,279
    Kliknij i podziękuj
    2
    Podziękowania: 2 w 2 postach
    Pełna zgoda co do Radwańskiej. Też uważam, że mecze z 3 i 4 rundy są sygnałem, że forma Williams tak naprawdę jest mocno kratkowana i nie wiadomo, czy w finale z pudełka nie wyskoczy Serena Waleczna, czy Serena Mamwszystkogdzieś. Agnieszka zagrała dziś bardzo ciekawy mecz, moim zdaniem lepszy jakościowo od półfinału drugiego. Oczywiście Williams stłamsiła Azarenkę, a wynik Białorusinki był lepszy od gry. Natomiast Polka pokazała dziś sporo dobrego tenisa, fajnie grała kątowo, wychodziły jej sztuczki i przy okazji miała trochę szczęścia. Z serwowaniem było nieźle i tak jak Greg uważam, że gładkiego finału nie będzie, ośmielę się nawet powiedzieć więcej - jeśli Williams zagra z Agnieszką jak z Szwedową czy Peng, to będzie gładki finał, tyle że w drugą stronę. Zdarzyć się może wszystko. Agnieszka grająca na "tak" ma szansę, wydaje się, że jest gotowa wykonać ostatni skok i zdobyć całą pulę łącznie z numerem jeden na świecie. No wydarzenie z gatunku kosmicznych po prostu.

    Maryj.... zdecydowany regres stylistyczny. Pamiętam jego półfinał w US Open bodaj 4 lata temu, gdy eliminował Nadala. Pamiętam moje zachwyty i cmokania nad jego grą, mówiłem wtedy o tenisie bez granic, o nowej jakości, wielkiej odwadze i zadziwiającej precyzji w doborze właściwych środków do pokonania Hiszpana. Dziś z tego nie zostało wiele, Szkot w zasadzie zaczął próbować grać jak hybryda - taki Fedonadalowić, no ale zatracił przy tym naturalną lekkość, którą jeszcze dwa sezony temu miał. Przygnieciony presją pewnie nigdy nie wygra WS, albo zrobi, to gdy zabraknie któregoś z kluczowych rywali. Jutro pewnie przegra z Tsongą, a jeśli nie z nim to pęknie w finale. To nie tak, że ja mu źle życzę, ale wolałbym aby Wimbledon wygrał ten stary Murray, sprzed czterech sezonów, a nie ten nowy, któremu Lendl kazał się okopać za linią i grać jak Hiszpan.
    Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
    --Demokryt--

  5. Powrót do góry    #50
    Stały bywalec
    Dołączył
    26-04-2004
    Postów
    691
    Kliknij i podziękuj
    1
    Podziękowania: 2 w 2 postach
    Wydawało się, że już udział w półfinale jest dla Radwańskiej sukcesem ale finał Wimbledonu to już naprawdę inny poziom prestiżu. Na pewno znajdą się i tacy, którzy będą twierdzili, że awans do finału Agi dowodzi tylko mizerii kobiecego tenisa. Nie sposób odrzucić całkowicie ten argument ale też zwyciężają ci, którzy potrafią wykorzystywać okazje. A przecież znamy niejedną tenisistkę i niejednego tenisistę, którzy w tych sytuacjach zawodzą. Dla Radwańskiej jeśli nie teraz to kiedy? Myślę, że w kolejnych szlemach już droga się tak łatwo nie otworzy. Powinna więc zagrać z Sereną bez kompleksów i mam nadzieję, że Isia nie ogląda teraz zbyt dużo polskiej telewizji, bo presja już się robi konkretna...

    Co do Murrey'a to Ferrer naprawdę był w stanie go wyeliminować i szkoda, że nie zdołał. Szkot w zadziwiający sposób potrafi gonić wynik nie pękając psychicznie - wbrew temu, co manifestuje swoją grą ciała. Hiszpan grał ciekawie, chwilami dużo atakował i właściwie trudno mi powiedzieć, gdzie leżała ta słabość, która nie pozwalała mu postawić kropki nad "i" w tych sytuacjach, kiedy miał sporą przewagę nad Maryjem. Szkot w meczu miał kilka dobrych uderzeń. Wolałabym myśleć, że te piłki trafiły mu się jak ślepej kurze ziarnko ale chyba muszę pogodzić się z myślą, że jednak celowo je posyłał. W Tsondze nie pokładam już takich nadziei, jak w Ferrerze ale przynajmniej fizycznie powinien ten mecz wytrzymać. Może tyle wystarczy.

    Roger musi w końcu awansować w rankingu bo te półfinały pomiędzy nim a Djokovicem niezmiennie mnie przytłaczają. Zawsze znajdę po kilka argumentów za tym, że jeden i drugi powinien mieć szansę gry w finale. A tu drabinki są bezlitosne :/
    Tenis zaczyna się po trzydziestce Ukryta zawartość

  6. Powrót do góry    #51
    Stały bywalec
    Dołączył
    12-08-2002
    Postów
    1,207
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowano 1 raz w 1 poście
    Arogancja papy Williamsa jest jednak nie do wyobrażenia...

    http://sport.onet.pl/tenis/wimbledon...wiadomosc.html

  7. Powrót do góry    #52
    Ekspert Awatar zigi1976
    Dołączył
    02-09-2007
    Postów
    5,715
    Kliknij i podziękuj
    1,386
    Podziękowania: 410 w 265 postach
    Najgorsze jest to, że Isia ma problemy zdrowotne, których nabawiła się w ćwierćfinale.

    Nie znalazłem w lepszej wersji językowej

    http://www.youtube.com/watch?v=kFvnD...feature=relmfu

    Mam nadzieje, że nie przegra z chorobą.

  8. Powrót do góry    #53
    Użytkownik
    Dołączył
    27-05-2008
    Postów
    132
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Dzisiaj prawdopodobnie ostatnia szansa Feda na wygranie WS, ale sam sobie się dziwię, bo mam takie pozytywne przeczucie, że się uda dzisiaj zgarnąć nr 1 w rankingu oraz w niedzielę 17. tytuł. Serwis jak będzie siedział, a do tej pory było dobrze, to jest bardzo duża szansa, na pewno publiczność będzie mu sprzyjać.

    A Radwańska też ma szanse, jeśli zagra jak Nadal i będzie wszystko przebijać to Serena w końcu zacznie te błędy popełniać

    Jesteś tak blisko Fedzio!!!!COME ON!!!!
    Jak Djoko sie podniesie po tym 0-40 1-4 to kończę z tenisem
    Ostatnio edytowane przez cesi ; 06-07-2012 o 17:18

  9. Powrót do góry    #54
    Użytkownik
    Dołączył
    26-04-2007
    Postów
    261
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    17 tytuł coraz bliżej, Federer w finale. Nie ma Nadala,został tylko do pokonania Francuz albo Szkot.

    Kto będzie łatwiejszym rywalem??

  10. Powrót do góry    #55
    Stały bywalec
    Dołączył
    12-08-2002
    Postów
    1,207
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowano 1 raz w 1 poście
    Jeszcze nie. Musi wygrać finał.

    Pomyliłem się całkowicie w swoich przypuszczeniach, ale nie sądziłem, że Djokovic zagra aż tak słabo. Wszystkie elementy tenisowej układanki, które miały przemawiać za nim zniknęły bezpowrotnie. Trzymał się tylko do stanu 4:4 w 3 secie. Poszczególne sety trwały krótko i Roger nie miał ani kiedy się zmęczyć ani kiedy przysnąć. Trzeba przyznać, że Szwajcar zagrał koncertowy tenis. Mógł imponować pewnością siebie. Świetny serwis, cudowna ręka w wymianach, mało błędów. Serb był natomiast jakiś senny i przygaszony. Grali po raz pierwszy na trawie i to faktycznie była wielka szansa dla Federera, którą wykorzystał w stu procentach. Co innego gra z Djokovicem na mączce czy betonie, a na trawie gdzie wymiany są krótsze i serwis jest czynnikiem niezwykle ważnym, jego przewaga uwidoczniła się. Byłbym bardzo zdziwiony gdyby w finale przegrał z Tsongą lub Murrayem. 17 tytuł, 7 Wimbledon i powrót na szczyt jest już bardzo blisko.

    Dzisiaj Federer wygrał najważniejsze piłki, przełamywał kiedy trzeba i to stanowiło olbrzymią różnicę w porównaniu do ich poprzednich meczów w Wielkich Szlemach, kiedy to najważniejsze piłki Szwajcar przegapiał. Ten wynik to surowa lekcja dla Djokovica. Trawa to jednak nie jego własność mimo że udało mu się w Wimbledonie zwyciężyć przed rokiem.

  11. Powrót do góry    #56
    Ekspert Awatar Reptile
    Dołączył
    23-01-2007
    Postów
    3,260
    Kliknij i podziękuj
    114
    Podziękowania: 605 w 318 postach
    Świetny mecz Fedexa. Zresztą kolejny po ćwierćfinale z Youzhnym. To zaskoczenie, bo mimo wszystko faworytem dla mnie (i nie tylko) był Serb. Roger pokazał jednak wspaniały tenis i będę zaszokowany jeśli nie wygra finału. Obojętnie z kim nie zagra to z taką dyspozycją zdecydowanym faworytem będzie Rożek. Cieszę się jak cholera .

  12. Powrót do góry    #57
    Stały bywalec Awatar argun
    Dołączył
    10-05-2005
    Postów
    584
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Wreszcie mile wiadomości z kortów - finał dla Agi i Fedka.Od dłużsego czasu mało oglądam tylko śledzę WSy tak więc na temat gry wypowiadać w przekroju sezonu/Wimbledonu nie będę.Oba damskie i pierwszy męski pólfinał skrawkami oglądałem.Choć oczywiście życzę Agnieszce wygranej to szczerze wątpię i nie uważam ,że R.Williams powiedział to aby wywołać aferę tylko powiedział co myśli (co jak zawsze nie powinno mieć miejsca).
    Ciągle narzekacie na Maryja a ja się obawiam ,że wygra .Wimbledon marzeń to wygrane Agi i Fedka.
    Ukryta zawartość
    "Z możliwego zła nie ma gorszego nad opinię prostaka."

  13. Powrót do góry    #58
    Ekspert Awatar zigi1976
    Dołączył
    02-09-2007
    Postów
    5,715
    Kliknij i podziękuj
    1,386
    Podziękowania: 410 w 265 postach
    Gdyby ktoś chciał obejrzeć jutrzejszy finał w necie podsyłam link do transmisji - kanal5 lub zakładka kanały.
    Niestety nie działa z Firefoxem .

    http://satlive.pl/witamy.htm

    Gdyby ktoś chciał się wybrać na finał, to są do kupienia bilety

    http://www.viagogo.pl/Sports-Tickets...bledon-Tickets
    Ostatnio edytowane przez zigi1976 ; 06-07-2012 o 23:03

  14. Powrót do góry    #59
    Ekspert Awatar Juan
    Dołączył
    22-08-2002
    Postów
    4,279
    Kliknij i podziękuj
    2
    Podziękowania: 2 w 2 postach
    Federer chyba widział autobus polskiej reprezentacji na Euro i zainspirowany hasłem "Niemożliwe staje się możliwe" postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i jeszcze raz zaatakować sam szczyt rankingu i zdobyć 17 szlema. Jeżeli w niedzielę wygra, to wydarzenie będzie zgoła epokowe, wyśrubuje rekord i będzie w zasadzie graczem spełnionym, cóż tam ten złoty medal w singlu ... wprawdzie na trawie, ale jednak jeśli nawet nie uda mu się go zdobyć, to nikt mu głowy nie urwie, wielu tuzów się na ów zaszczyt nie załapało.
    Mecz na poziomie bardzo dobrym ze strony Rogera i średnio-kiepskim ze strony Nowaka. The One świetnie dysponowany, ręka - jak już wspominał Greg - pracowała dziś nieziemsko. Nie było żadnych przestojów, drzemek, wszystko czysto, serwis na poziomie więcej jak przyzwoitym, antycypacja przednia. Nie wiem czy Andy, który zaprezentował się w meczu z Tsongą co najwyżej przeciętnie, jest w stanie zagrozić Szwajcarowi. Szczerze mówiąc nie dostrzegam jakichś poważniejszych argumentów, które dawałyby mu więcej niż 40% szans. Naturalnie to tylko tenis i wszystko zdarzyć się może, ale logicznie patrząc na temat to w poniedziałek angielskie bulwarówki znów będą pisać o "porażce Szkota", a nie "zwycięstwie Brytyjczyka".
    Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
    --Demokryt--

  15. Powrót do góry    #60
    Użytkownik
    Dołączył
    26-04-2007
    Postów
    261
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Pamiętam US Open 2009 mecz Federer-Del Potro wszyscy szykowali sie na 16 triumf Szwajcara,juz nawet torty na tą okazje były przygotowane. Sielanka trwała. Po drugiej stronie stał młody bo niespełna 21 Argetyńczyk,skazywany wręcz na pożarcie przez magika , bilans 5-0 i tylko 2 sety zdobyte przez Argetyńczka. I pamietam do dziś 2 piłki przy stanie 5-6 dla Rogera dokładnie 2 miniecia minimalnie zachaczyły o linie i ostatecznie set wygrany do 4 w taj breku. W 5 secie Szwajcar nie istniał i przegrał sromotnie.

    Wypisywałem różne rzeczy na Maryja,jego gra wygląda bardzo przęcietnie,ale gośc nawet nie walczył 5 setówki,obawiam sie go, bo ten płaczek może w końcu osiagnąć to o czym wszyscy w Wlk. B marza.
    Obym sie myli a tytułu były w stylu Wielki Szwajcar bije kolejne rekordy.

  16. Powrót do góry    #61
    Ekspert Awatar Juan
    Dołączył
    22-08-2002
    Postów
    4,279
    Kliknij i podziękuj
    2
    Podziękowania: 2 w 2 postach
    Djokowić w drodze do półfinału stracił tylko jednego seta i jakoś mu to nie pomogło specjalnie. I nie uważam wcale, że się pocieszam
    Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
    --Demokryt--

  17. Powrót do góry    #62
    Stały bywalec
    Dołączył
    12-08-2002
    Postów
    1,207
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowano 1 raz w 1 poście
    Finał wygrała faworytka, ale ogromne brawa dla Radwańskiej, bo po fatalnym starcie pokazała jednak klasę i ze stanu 1:6, 2:4 potrafiła odrobić i wygrać drugiego seta. Jeszcze w trzecim prowadziła 2:1 (przyznam się szczerze, że miałem przez dobrą chwilę nadzieję na wielką sensację), ale później wrócił serwis Serenie i było już pozamiatane. Wielki szacunek dla "Isi", która mimo tego swojego przeziębienia walczyła do końca ze znacznie silniejszą rywalką, w końcu urwała jej seta i było naprawdę blisko. Mina papy Williamsa po zakończeniu drugiej odsłony bezcenna. Jaka szkoda, że nie wygrała przeciwniczka jego córki, ciekawe co by wtedy zrobił...

    Agnieszka naprawdę walczyła i jej przemowa podczas dekoracji była naprawdę wzruszająca, chociaż zabrakło mi w niej kilku słów gratulacji dla Amerykanki. Polka z pewnością jeszcze nieraz może dojść do finału Wielkiego Szlema. Jest młoda, a Serena nie będzie przecież grała wiecznie. Jej główne rywalki to teraz Azarenka, Kvitova i Szarapowa.

    Mimo porażki "Isi" był to dobry i jakże historyczny dzień dla polskiego tenisa.

  18. Powrót do góry    #63
    Ekspert Awatar sobotch
    Dołączył
    06-07-2009
    Postów
    16,325
    Kliknij i podziękuj
    2,369
    Podziękowania: 3,281 w 1,946 postach

  19. Powrót do góry    #64
    Ekspert Awatar zigi1976
    Dołączył
    02-09-2007
    Postów
    5,715
    Kliknij i podziękuj
    1,386
    Podziękowania: 410 w 265 postach
    Powiem szczerze, że po pierwszym secie myślałem że Aga już się nie podniesie. Na szczęście spadł deszcz i wróciła zupełnie inna Isia.
    To był naprawdę super pojedynek - jak to nazwał jeden z komentatorów- zawodniczki z wagi ciężkiej z zawodniczką wago koguciej. Dzisiaj Agnieszka przegrała mecz, ale z całą pewnością wygrała go mentalnie. Ona zawsze miał problem z zawodniczkami które grają "siłowy" tennis, a po dzisiejszym meczu wreszcie uwierzyła w to, że może z takimi zawodniczkami wygrywać. Na początku trzeciego seta Aga jeszcze kontrolowała sytuację, ale 5 gem i przełamanie załatwił sprawę.

    Isia jest jeszcze młoda i na pewno wyciągnie z tego finału nauczkę na przyszłość, jestem pewien że w końcu wygra któryś z finałów Wielkiego Szlema, a przed tym ma szanse na zwycięstwo w Olimpiadzie na tych samych kortach.

    Dzięki

  20. Powrót do góry    #65
    Stały bywalec Awatar argun
    Dołączył
    10-05-2005
    Postów
    584
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    znalazł ktoś live stream'a PSE?
    Ukryta zawartość
    "Z możliwego zła nie ma gorszego nad opinię prostaka."

  21. Powrót do góry    #66
    Ekspert Awatar sobotch
    Dołączył
    06-07-2009
    Postów
    16,325
    Kliknij i podziękuj
    2,369
    Podziękowania: 3,281 w 1,946 postach

  22. Powrót do góry    #67
    Stały bywalec Awatar argun
    Dołączył
    10-05-2005
    Postów
    584
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    chodziło mi o polsat spot extra ale dzieki ten stream dziala plynnie
    Ukryta zawartość
    "Z możliwego zła nie ma gorszego nad opinię prostaka."

  23. Powrót do góry    #68
    Użytkownik
    Dołączył
    26-04-2007
    Postów
    261
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Polsat Sport Extra

    http://www.activepl.tv/stream3.html
    http://drhtv.tv/pl-channel-2.html
    http://www.transmisje.info/index.php...=105&Itemid=48

    Ten mecz wyglada niemal jak kopia 2 ostatnich pojedynków na Wimbledonie 2012 Murray. Walka ,walka, rywal blisko przełamnia broni bp. Najwazniejsze piłki Roger 3 auty i po secie. Murray wygrywa seta i co jeszcze ważniejsze dla niego ,trwał on 1 h. Raczej im dłuzszy pojedynek tym gorzej dla Rogera.

  24. Powrót do góry    #69
    Stały bywalec
    Dołączył
    12-08-2002
    Postów
    1,207
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowano 1 raz w 1 poście
    Roger otrząsnął się, ale Murray grał tenis życia przez te dwa sety. Zrobił się z niego niezwykle groźny konkurent dla Szwajcara, który popełnia dziś masę niewymuszonych błędów i słabo serwuje, ale rekompensuje to dobrymi wolejami i smeczami. Natomiast Szkot zupełnie nie był spięty pierwszym wimbledońskim finałem i prezentuje się nadzwyczaj skutecznie. Do rywalizacji jak zwykle włączył się też deszcz. Ciekawe co dalej będzie się działo już pod dachem.

    Halowy mecz to już zupełnie inny Federer. Bezbłędny i mistrzowski. 17 Wielki Szlem, 7 Wimbledon (wyrównuje wyczyn Samprasa i Renshawa), znów na szczycie (wyrównuje i pobije wynik Amerykanina, bo wiadomo, że utrzyma się na pozycji lidera co najmniej kilka tygodni). Jest wielki i wybitny. Można się spierać o detale, o dekady i ery, o przeciwników itd, ale bezsporne jest to w jaki sposób pobija kolejne rekordy. Szacunek dla niego za całą karierę, a to pewnie nie jest jego ostatnie słowo. Mimo 31 lat porusza się na korcie wciąż jak młodzieniaszek.

    Ci co go skreślali nie mieli racji. Podobnie jak Sampras po ponad dwóch latach posuchy znów wygrywa jeden z czterech najważniejszych turniejów na świecie. Było go na to stać i dziś to udowodnił. Znów wyprzedził Djokovica i Nadala.

    Szacunek też dla Andiego Murraya. Krytykowałem go na początku tego turnieju za byle jaką grę, ale dzisiaj muszę przyznać, że pokazał nie tylko serwis, ale niezwykle mądry tenis. Zagrał świetny mecz i pokazał jakim jest człowiekiem podczas dekoracji, kiedy to bardzo się wzruszył. On marzył o tym Wimbledonie, presja była olbrzymia, ale nie zrezygnuje. Wciąż będzie walczył o wygranie jakiegoś Szlema.
    Ostatnio edytowane przez Grek ; 08-07-2012 o 21:06

  25. Powrót do góry    #70
    Stały bywalec Awatar argun
    Dołączył
    10-05-2005
    Postów
    584
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    na początek dzięki za stream'y
    Najpierw co do wczorajszego finału pomimo przegranej uważam ,że występ Agnieszki był bardzo udany i i po tym meczu śmiem twierdzić ,że jest wstanie wygrać WS.Pokazała ,że nawet z Sereną może nawiązać równą walkę co do Jej wytrzymałości psychicznej nie miałem wątpliwości.
    Brawa dla Fedka podśróbował kolejne rekordy i tym samy jeszcze mocniej na trwałe wpisał się do historii.Wimbledon pokazał ,że jakby Nadala nie było dłużej w rozgrywkach Fedek dzieliłby i rządził nie przerwanie.Andy rozegrał bardzo dobre spotkanie i uważam ,że wielu Jego krytykantom da to sporo do myślenia.
    Ukryta zawartość
    "Z możliwego zła nie ma gorszego nad opinię prostaka."

  26. Powrót do góry    #71
    Użytkownik
    Dołączył
    27-05-2008
    Postów
    132
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Jako fan Federera, brak mi słów, żeby opisać to, co czuję 9 cudownych lat, były wzloty i upadki, ale warto było czekać te 2,5 roku na wielki powrót na szczyt

    A i od dziś zostaję fanem Murray'a - urzekły mnie jego łzy

  27. Powrót do góry    #72
    Ekspert Awatar Juan
    Dołączył
    22-08-2002
    Postów
    4,279
    Kliknij i podziękuj
    2
    Podziękowania: 2 w 2 postach
    Jeśli pomnożymy 7 przez 17, pomnożymy wynik przez 2 i dodamy do tego 48 to uzyskamy 286. Cóż za niewiarygodny zbieg okoliczności .

    Mecz dobry, Andy nie wyszedł z kisielem w majtach czego się trochę obawiałem, bo tak Roger aby wygrać, musiał pokazać kawałek swojego dawnego mistrzostwa. Nikt mu na pewno nie zarzuci, że mecz wygrał się sam, albo że wyrąbał sobie tytuł serwisem jak ostatnio. Szybkość ma - jak na swój wiek - nieprawdopodobną wręcz. Gibkość żółtej pantery (jakby zaśpiewał Franek Kimono), do tego niesamowita ręka, kilka wariantów taktycznych wręcz zabójczych jak np. udane zastosowanie odwrotnego slajsa, z którym Andy miał problemy wręcz niebotyczne. Sporo gry przy siatce, nie najlepszy, ale dość skuteczny serwis, od drugiego seta brak dziury na bekhendzie no i jednak charyzma Wielkiego Mistrza. Od jutra oficjalnie można Rogera nazwać najlepszym tenisistą wszech czasów niezależnie od kategorii wagowej, wiekowej etc. Statystyki są bezlitosne.

    Brawo Roger, dlaczego to tak długo trwało ?
    Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
    --Demokryt--

  28. Powrót do góry    #73
    Stały bywalec
    Dołączył
    12-08-2002
    Postów
    1,207
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowano 1 raz w 1 poście
    Cytat Zamieszczone przez Juan Zobacz posta
    Od jutra oficjalnie można Rogera nazwać najlepszym tenisistą wszech czasów niezależnie od kategorii wagowej, wiekowej etc. Statystyki są bezlitosne.
    Wszyscy to go pewnie chórem nazywać nie będą, bo zawsze znajdą się tacy (i wcale nie mówię o sobie Juanie), co będą widzieć Lavera (chociażby za 2 Wielkie Szlemy kalendarzowe), Borga, Samprasa, Connorsa (109 turniejów) czy kogoś tam jeszcze za gracza wszech czasów, ale masz rację co do wszelakich statystyk czy rekordów. Przemówiła dziś rakieta Szwajcara, która wyśrubowała niebotyczne rekordy, a one zawsze będą już budzić wrażenie.

    Federer to wielki mistrz kortów i faktycznie przy nim Djokovic czy Nadal wyglądają blado i mimo że mają przed sobą jeszcze wiele lat gry, to szanse na poprawienie wyników Rogera są stosunkowo małe... No może troszkę przesadziłem co do Nadala, bo jego 7 triumfów w Roland Garros również budzi respekt. Ma już w końcu 10 Szlemów i na pewno coś jeszcze wygra.

    Dla Murraya co jeszcze raz podkreślę mimo niewielkiej mojej sympatii do jego ogólnego stylu gry, to jednak ogromny szacunek za dzisiejszy mecz, grę, walkę i postawę podczas dekoracji. To były prawdziwe, a nie udawane czy teatralne łzy. Chłopakowi zależało i może kiedyś się w końcu uda.
    Ostatnio edytowane przez Grek ; 09-07-2012 o 07:41

  29. Powrót do góry    #74
    Użytkownik
    Dołączył
    27-05-2008
    Postów
    132
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Cytat Zamieszczone przez Grek Zobacz posta
    Wszyscy to go pewnie chórem nazywać nie będą, bo zawsze znajdą się tacy (i wcale nie mówię o sobie Juanie), co będą widzieć Lavera (chociażby za 2 Wielkie Szlemy kalendarzowe), Borga, Samprasa, Connorsa (109 turniejów) czy kogoś tam jeszcze za gracza wszech czasów, ale masz rację co do wszelakich statystyk czy rekordów.
    Jeśli już wkładamy do jednego worka Lavera i Connorsa to pamiętajmy, że według statystyk wygrał on (Laver ) od 188 do 200 turniejów.
    Swoją drogą nie lubię podziału na Erę Open i Nie-Open przy prezentowaniu statystyk

  30. Powrót do góry    #75
    Stały bywalec
    Dołączył
    12-08-2002
    Postów
    1,207
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowano 1 raz w 1 poście
    To jest w ogóle temat na osobną dyskusję, bo Laver przecież nie grał kilka lat i mógł mieć 20 Szlemów albo więcej i to jest argument za nim, ale przeciwko niemu jest z kolei to, że grano wtedy tylko na dwóch nawierzchniach. Co do innych tenisistów też można znaleźć pewne za i przeciw, więc kategorycznie nic się nie da stwierdzić na 100% o mniejszej lub większej wybitności jednego czy drugiego zawodnika. Pewne jest to, że Roger Federer jest najlepszym zawodnikiem w historii pod względem ilości wygranych turniejów wielkoszlemowych. Z tym faktem trudno dyskutować.

    Jednak uważam, że to nie jest akurat teraz temat do szczegółowej analizy, bo najważniejszy jest dzisiejszy finał Wimbledonu i wspaniałe osiągnięcie Szwajcara.
    Ostatnio edytowane przez Grek ; 08-07-2012 o 23:36

  31. Powrót do góry    #76
    Zaawansowany Awatar Roggi
    Dołączył
    26-08-2004
    Postów
    2,252
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Jeżeli Roger kiedykolwiek doczeka się syna to nie wyobrażam sobie by dał mu inne imię niż Andy.
    A tak poważnie to już niemal sam dałem sie przekonać, że czas Federera minął na dobre, jaki to on stary, wolny i niedołężny. Tymczasem facet ogrywa w wielkim stylu mecz po meczu wsółczesnych herosów tenisa u szczytu ich możliwości w najważniejszym jak dla mnie tenisowym turnieju świata. Te dwie ostatnie piłki drugiego seta to była czysta magia, po czymś takim wszelkie moje wątpliwości nagle gdzieś się ulotniły i już wiedziałem, że nie może tego przegrać.
    Ten triumf i powrót na szczyt rankingu to swego rodzaju wisienka na torcie, bo Szwajcar na ten zaszczyt ciężko pracował od US Open. Dźiś już pewnie mało kto pamięta w ilu mniejszych turniejach musiał wystąpić, ile meczy rozegrać, by dać sobie taką szansę jak wczoraj.
    Przeznaczeniem tego człowieka było być wielkiem i jest wielki, być może największy...

  32. Powrót do góry    #77
    Stały bywalec
    Dołączył
    25-05-2005
    Postów
    533
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Nowa historia zapisala sie w niedziele - pekl rekord 286 tygodni Pete'a i wyrownany zostal rekord 7 wimbledonskich triumfow. W przypadku Rogera Federera, brakuje mu juz niewiele w jego kolekcji - olimpijskiego zlota w singlu, triumfu w Pucharze Davisa i kilku pomniejszych turniejow jak Monte Carlo czy Rzym. Pierwszy z tych celow bedzie mogl niedlugo zrealizowac w Londynie, i bedzie glownym faworytem, choc trzeba zauwazyc, ze trawa tez bedzie wolniejsza (choc Anglicy zarzekaja sie, ze beda ostro dzialac w celu jej przygotowania do igrzysk). Tegoroczny Wimbledon przypominal stare wimbledonskie turnieje, moze nie w 100 %, ale na pewno byl duzo szybszy niz w ostatnich kilku latach. Widac bylo, ze serwisy smigaja szybciej niz ostatnio, a i returnujacy nie maja juz takiej przewagi jak na pastwisku mocno wytartym w minionych latach. Moze rzeczywiscie jest to podyktowane zblizajaca sie olimpiada, a moze po prostu organizatorzy wzieli sobie do serca skargi graczy i zawodnikow, i postanowili cosik zmienic...
    Postawa Agnieszki - rowniez bez zastrzezen, poradzila sobie z presja i wlasciwie nie mozna miec do niej pretensji o wynik. Widac, ze jej uderzenia z glebi sa duzo bardziej soczyste niz w zeszlych latach, jedynie serwis jest jeszcze elementem wymagajacym podrasowania. Z taka gra, podobnie jak Murray, powinna kiedys wygrac Wimbledon.

  33. Powrót do góry    #78
    Użytkownik
    Dołączył
    04-08-2005
    Postów
    218
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Panie i Panowie,

    Byliście małej wiary.

    C'mon FED !!!!

  34. Powrót do góry    #79
    Stały bywalec Awatar antystenezz
    Dołączył
    30-06-2004
    Postów
    751
    Kliknij i podziękuj
    1
    Podziękowania: 10 w 3 postach

    icon6.gif

    slowa Roggiego najlepiej oddaja to, co sie wczoraj wydarzylo; 31-letni Roger dokonal rzeczy niebywalej: on nie wygral „wylacznie” turnieju wielkoszlemowego, on powrocil na tron w okresie, kiedy jego najwięksi rywale, rywale z innego tenisowego pokolenia, sa w najlepszym wieku do uprawiania tego sportu; to jest wyczyn wprost niewyobrażalny; ilez było w historii dyscypliny fantastycznych karier, ktore ustępowały w obliczu „nowej fali”?

    jeszcze rok temu, pytany przez dziennikarzy o perspektywy, niezachwianie odpowiadal: turnieje wielkoszlemowe oraz powrot na pozycje nr 1 w rankingu; to drugie wydawalo sie wrecz niedorzeczne; przychodzily kolejne porazki, jak chocby ta najbardziej bolesna w polfinale zeszłorocznego US Open, kiedy to zdesperowany i pogodzony z wynikiem Djokovic trzepnał od niechcenia returnem, ktory wpadl w linie; mial mnostwo powodow do zniechecenia; no chyba tylko swiadomosc talentu i tenisowych przewag pozwalala mu pozytywnie myślec; choc wydawalo sie, ze na obecnym etapie talent już nie wystarczy…

    zostal tutaj przywalony Pete Sampras; a i owszem, wygral (wyserwowal) na zakończenie kariery jeden wielki turniej; i na tym wszelkie analogie się koncza; Sampras w okresie ostatnich dwoch lat swej wielkiej kariery był okladany wszedzie, gdzie tylko sie pojawil; Federer ostatnimi czasy, kiedy nie zwyciezal w Wielkim Szlemie, wygral dwa razy TMC, a tylko w tym roku kolejno Rotterdam, Dubaj, Indian Wells, Madryt i teraz Wimbledon (+ półfinały AO i FO); dosc uwaznie sledziłem jego droge (mimo wszystko, subiektywnie odczuwana schyłkowosc?), poczawszy od odbudowywania sie w mniejszych turniejach (co szczegolnie istotne: powazne ich traktowanie - nie potrzebowal tego w okresach swej swietnosci), poprzez Mastersy, no i wreszcie Wimbledon… to była baaardzo dluga droga;

    kluczowa postac w jego teamie to oczywiście Paul Annacone; to on wlasnie namowil Szwajcara do powrotu do nieco bardziej agresywnego stylu gry, który wczoraj ratowal mu mecz; jakze inny był ten final Wimbledonu; Murray gral fantastycznie; w drugim secie wydawalo się, ze Szwajcar za chwile peknie; odwrocil ten mecz w nieprawdopodobnym stylu; ostatnie dwie pilki drugiego seta, grane w taki sposób, w tym konkretnym momencie, po prostu znakomite; różnorodność odgrywania pilek jednorecznym bekhendem robila wczoraj roznice;

    to bez watpienia jedno z największych zwyciestw w karierze Federera, najwybitniejszego tenisisty w historii dyscypliny; jego geniusz daleko wykracza poza wszelkie pobite lub niepobite rekordy - na tym etapie nie ma to juz większego znaczenia;

    tzw. filozofia statystyczna uprawiana przez naczelnego filozofa statystyka tego forum niestety nigdy tego nie ogarnie; i wiecie co wam powiem? cale szczescie!

    Krol powrocil!
    Ostatnio edytowane przez antystenezz ; 09-07-2012 o 15:00

  35. Powrót do góry    #80
    Stały bywalec
    Dołączył
    12-08-2002
    Postów
    1,207
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowano 1 raz w 1 poście
    Każdy sobie może pisać co chce i te wywody przedmówcy oraz jak zwykle atakowanie mnie i nazywanie "filozofem statystycznym" wcale mnie już nie rusza. Jak ktoś jest ślepy to i tak nigdy nic nie dostrzeże. Przecież od kilku dni chwalę Federera co niemiara i piszę o jego wielkości itd. Dla kogoś może on być najwybitniejszy w historii, dla kogoś innego nie i nie rozumiem dlaczego ma tu panować jakiś dyktat. To właśnie filozofia dyktatu nigdy nic nie osiągnie. Każdy może mieć swoje zdanie i nie musi być przez to ośmieszany czy wykpiwany. Trochę szacunku.

    I oczywiście korekta co do Samprasa. Może i przegrywał we wczesnych rundach pod koniec kariery i nie wygrywał pomniejszych turniejów, ale tylko lata 2000-2002 to 2 wygrane Wielkie Szlemy + 2 finały, a więc w sumie 4 finały. Federer w latach 2010-2012 to 2 wygrane Szlemy i jeden finał, a więc 3... Może w U.S. Open wyrówna, ale zobaczymy. Warto chociażby sprawdzić jak się zabiera za pisanie dyrdymałów.

    Krisie - Federerowi brakuje niewiele, tych kilku turniejów co wspomniałeś, może Pucharu Davisa i złota olimpijskiego w singlu, ale również brakuje mu wygrania kalendarzowego lub nawet niekalendarzowego Wielkiego Szlema. Tego już nie osiągnie, ale trudno mieć do niego o to pretensje kiedy Djokovic czy Nadal napierają. Serbowi i Hiszpanowi też się jeszcze ta sztuka nie udała, chociaż cała trójka była blisko.

    O ile pamiętam to "wyserwowany" był finał Wimbledonu 2009, w którym to lepszy tenisista przegrał.
    Ostatnio edytowane przez Grek ; 09-07-2012 o 13:39

  36. Powrót do góry    #81
    Stały bywalec
    Dołączył
    25-05-2005
    Postów
    533
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    A kto jest tym naczelnym filozofem?

  37. Powrót do góry    #82
    Stały bywalec Awatar antystenezz
    Dołączył
    30-06-2004
    Postów
    751
    Kliknij i podziękuj
    1
    Podziękowania: 10 w 3 postach

    ;;;

    przytulcie sie chlopaki, bedzie wam razniej;

    hehe, wczoraj sie urodzilem, dzis jestem slepy; skoro juz do tego wracamy... tak przegladalem w czwartek wieczorem forum, i chcialem nawet poprosic, naczelnie zahukanego, racjonalizujacego swe percpecyjno-poznawcze ulomnosci, filozofa statystyka, aby po zwyciestwie Federera nad Djokovicem, nie pisal w pierwszym zdaniu, jaki to ten Serb beznadziejny (nie zeby zagral mecz zycia...); ten rodzaj zachowania nazwalem kiedys nieco bardziej dosadnie, a dzis juz nie bede sie powtarzal; kaliber to w kazdym razie nie najwiekszy;

    a zeby porownywac Federera i Samprasa z tych samych okresow ich karier (tych, o ktorych mowa), no i wykazywac wyzszosc Samprasa... to, przyznam sie szczerze, budzi szczegolny rodzaj podziwu;
    Ostatnio edytowane przez antystenezz ; 09-07-2012 o 15:25

  38. Powrót do góry    #83
    Stały bywalec
    Dołączył
    12-08-2002
    Postów
    1,207
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowano 1 raz w 1 poście
    Nie wykazuje wyższości Samprasa, lecz niekonsekwencję Twoich wywodów w postaci liczb, które nie kłamią. Faktycznie ktoś był słabiutki skoro dotarł do 4 finałów Wielkiego Szlema (dwa wygrał) w trzech ostatnich latach kariery.

    Przecież to Ty powołujesz się na rekordy Federera, a więc też pośrednio i na statystykę. Nie wiem skąd to czepianie się i pisanie o jakichś "forumowych statystykach". I daruj sobie kolejne docinki o ułomnościach, bo ja nic do Ciebie nie pisałem, nie zaczepiałem ani w trakcie turnieju, ani po finale, lecz właśnie chwaliłem Federera. Nie wiem więc skąd ta zajadłość.

    Serb zagrał słabo w półfinale, każdy kto oglądał to widział, że nie był sobą, no ale wiadomo... Gdyby w drugą stronę ktoś po półfinale RG 2012 napisał, że Djokovic wygrał tylko dzięki słabości i błędom Federera to to już byłaby oczywista prawda objawiona. Jak nie poszło Serbowi to mówi się już tylko o mistrzostwie Federera. Zagrał świetnie, to prawda, ale drugie dno było takie, że tak słabego Djokovica nie widziałem nawet w półfinale RG 2011, gdzie też przegrał.

    Na swoim normalnym poziomie Djokovic grał do stanu 4:4 w 3 secie. Już to wcześniej pisałem. Później nie istniał.

    Właśnie pisałem przed chwilą, że w półfinale RG 2011 Djokovic zagrał dobrze, widać jak czytasz ze zrozumieniem. Słabo zagrał w półfinale Wimbledonu 2012.
    Ostatnio edytowane przez Grek ; 09-07-2012 o 14:50

  39. Powrót do góry    #84
    Stały bywalec Awatar antystenezz
    Dołączył
    30-06-2004
    Postów
    751
    Kliknij i podziękuj
    1
    Podziękowania: 10 w 3 postach

    ;;;

    mecz Federer-Djokovic:
    set 1. obaj graja bez fajerwerkow, dobrze serwuja, pilnuja swoich podan; kilka dobrych pilek Federera, moment zawahania Serba i po secie;
    set 2. bardzo dobra gra Djokovica, przejmuje inicjatywe w meczu, dyktuje warunki w czasie wymian; Federer w zdecydowanym odwrocie (jestem ciekaw, ilu obserwatorow po drugim secie mysłalo: "ale on slaby");
    set 3. Szwajcar zdecydowanie podnosi poziom, bardzo rowna gra, kilka genialnych i dlugich wymian (w tym pompujacy sie Djokovic); pan Becker i Henman, w tym momencie spotkania, nazwali to tenisem wagi ciezkiej (to nie sa moje slowa); najpierw szanse Szwajcara, pozniej jedna okazja Serba, ostatecznie 2 czy 3 winnery Federera w gemie serwisowym Novaka, w tym bardzo dobrze rozegrana pilka setowa, zakonczona smeczem; oddal mu to, co?
    set 4. slaby Djokovic, przecietny Federer (duzo ram), nieprzerwanie jednak znakomicie serwujacy;

    i tak wygladal ten mecz; i to sie niby kwalifikuje na okreslenie "tak slaby"; dobre sobie; Djokovic w polfinale RG 2011 zagral slabo? jak to bylo? ROTFL
    Ostatnio edytowane przez antystenezz ; 09-07-2012 o 15:27

  40. Powrót do góry    #85
    Użytkownik
    Dołączył
    27-05-2008
    Postów
    132
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Cytat Zamieszczone przez antystenezz Zobacz posta
    on nie wygral „wylacznie” turnieju wielkoszlemowego, on powrocil na tron w okresie, kiedy jego najwięksi rywale, rywale z innego tenisowego pokolenia, sa w najlepszym wieku do uprawiania tego sportu; to jest wyczyn wprost niewyobrażalny; ilez było w historii dyscypliny fantastycznych karier, ktore ustępowały w obliczu „nowej fali”?
    Statystyki statystykami, ale właśnie ubrałeś moje uczucia w słowa

    Nie ma co się kłocić, czy ktoś zagrał słabo, średnio słabo, czy bardzo słabo. Równie dobrze można by powiedzieć, że słaba gra Djoko wynikała z lepszej gry Federera, może się nie spodziewał takiego oporu (po półfinale w RG) z jego strony i się posypał.

    A statystyki są ważne, bo to jedyny sposób (poza bezpośrednim meczem) na porównywanie zawodników.

  41. Powrót do góry    #86
    Użytkownik
    Dołączył
    26-04-2007
    Postów
    261
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Gdyby Nadal nie przegrał sromotnie w 2 rd to pewnie doszedł by do finału i to wszystko mogłoby zupełnie inaczej wyglądać, jednak mam wrażenie ze na własne życzenie przegrał ten mecz, chyba był bardzo podekscytowany finałem Hiszpanów w Euro, tak wiec ta porażka miala dla niego duzy plus z racji tego ze obejrzał go na żywo na stadionie w Kijowie.

    Co do meczu, to Murray grał ,grał dobrze momentami wydawało sie ze przechyli szale na swoją strone,a skonczyło sie jak zawsze, czyli bez tytuły,trzeba sie obejść smakiem,a Brtyjczyk znowu muszą czekać.

    Bardzo ciekawie zapowiada sie kolejny WS na przełomnie sierpnia i września w USA.
    Federer by potwierdzić ze jest królem tego sezonu
    Djoković ze to tylko wypadek przy pracy
    Nadal zmazać plame po odpadnieciu w 2 rd.

    A może ktoś zaskoczy ten nieszczęsny Murray, albo ten który był jedyny z poza 3 Nadal,Djokovic,Federer, któremu udało sie wygrać WS w ostatnim 5 leciu i akurat wygrał na tej nawierzchni?

  42. Powrót do góry    #87
    Ekspert Awatar Juan
    Dołączył
    22-08-2002
    Postów
    4,279
    Kliknij i podziękuj
    2
    Podziękowania: 2 w 2 postach
    Cytat Zamieszczone przez antystenezz Zobacz posta
    slowa Roggiego najlepiej oddaja to, co sie wczoraj wydarzylo; 31-letni Roger dokonal rzeczy niebywalej: on nie wygral „wylacznie” turnieju wielkoszlemowego, on powrocil na tron w okresie, kiedy jego najwięksi rywale, rywale z innego tenisowego pokolenia, sa w najlepszym wieku do uprawiania tego sportu; to jest wyczyn wprost niewyobrażalny; ilez było w historii dyscypliny fantastycznych karier, ktore ustępowały w obliczu „nowej fali”?
    Bardzo dobrze powiedziane. W istocie nie było takiego przypadku od Roda Lavera, który zgarnął klasycznego szlema w wieku 31 lat ogrywając w Wimbledonie i US Open dwóch o wiele młodszych rywali. Wydaje się przy tym jednak, że ani Tony Roche ani John Newcombe nie byli zawodnikami tego formatu co Nadal i Djokowić. O obciążeniach fizycznych nie ma nawet sensu mówić, bo nie ma się co w tej dyskusji przerzucać truizmami. Odrzucając całą tą brzydką pyskówkę, która tu się wywiązała, nie można zaprzeczyć, że porównanie Samprasa u schyłku jego kariery do Federera u schyłku (?) jego kariery jest zupełnie nietrafione, z tej prostej przyczyny, że - z całym szacunkiem dla Pistola i jego niezaprzeczalnych osiągnięć - Federer jest zawodnikiem o wiele lepiej przygotowanym fizycznie. Zaperzanie się stoi w tu w sprzeczności z logicznym następstwem faktów i prostym porównaniem statystyk. Podpieranie się tym, kto ile zaliczył wielkoszlemowych finałów, półfinałów, czy 3 rund jest pozbawione zupełnie sensu, chociażby z tego względu, że Federer w czasie tych 30 miesięcy spadł najniżej na miejsce 4 i to na krótko, a Pistol przystąpił do US Open 2002 z 17 miejsca. Pomiędzy dwoma ostatnimi szlemami Sampras zaliczył 5 finałów, z których nie wygrał żadnego, a Federer 19 finałów, z których wygrał 12. Nawet biorąc pod uwagę ubiegły "słaby" rok to i tak było to 6 finałów, z czego 4 wygrane. Proporcje są bezlitosne i oczywiste.

    Nikomu nie bronię oczywiście uważania Samprasa, Lavera czy tam innego Borga za gracza wszech czasów. Osobiście uważam za takiego Federera i to za przyczyną, którą podał cytowany przeze mnie Antystenez(zz). Człowiek walczący nie z peletonem frajerów, ale z dwoma może najwybitniejszymi w historii przedstawicielami tenisa z gatunku (wybaczcie nieco wulgarny kolokwializm) "not in my house bitch, I am the greatest, and you suck", młodszymi o 5, 6 lat, wychodzący ze starcia z nimi zwycięsko musi być zaiste kimś wielkim. Skoro liczby nie przemawiają do ogółu, to muszą przemówić okoliczności. Co się tyczy Wimbledonu 2009 - jak już wspominałem - nie przeczę, że finał ów Roger sobie wyrwał serwisem, ale pisanie o Roddicku jako o tenisiście lepszym nawet w kontekście tamtej chwili jest nieporozumieniem semantycznym, bo gdyby był zawodnikiem lepszym, to finał ten - prosta rzecz - by wygrał. Co to bowiem znaczy być lepszym? To nie tylko znaczy lepiej danego dnia machać rakietą, nie tylko lepiej biegać, nie tylko lepiej serwować, ale też mieć poukładane w głowie. A jeśli ktoś wychodzi na mecz nawet z przeświadczeniem, że go wygra, a jednak go przegrywa, to znaczy, że jego rywal motywację miał jeszcze większą i suma składowa jego wszystkich atrybutów tak tenisowych jak i pozatenisowych była wyższa. Ergo był zawodnikiem lepszym, co Roger udowodnił sam bez mojej pomocy.

    Krisie, z tą trawą jest coś na rzeczy, bo w Finale Fedek wisiał na siatce jak za najlepszych lat. Na stronie ATP jest porównanie jego wszystkich meczów na Wimbledonie i o ile w ćwierćfinale i półfinale chodził do siatki około 25, 30 razy, to w finale bodaj ponad 60 i to przy podobnej skuteczności. Pewnie gdyby na centralnym było siano, to na taką ekstrawagancję by sobie nie pozwolił .
    Ostatnio edytowane przez Juan ; 09-07-2012 o 23:22
    Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
    --Demokryt--

  43. Powrót do góry    #88
    Stały bywalec
    Dołączył
    12-08-2002
    Postów
    1,207
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowano 1 raz w 1 poście
    Cieszę się Juanie, że chociaż my znów możemy dyskutować, bez jakichś zaczepek, obelg czy złośliwości. Pozwolisz, że nadmienię jednak kilka swoich uwag, nie tylko odnośnie Twojej wypowiedzi, ale również i nieco ogólnie.

    Rod Laver grał w Wielkich Szlemach tylko na dwóch nawierzchniach i kilka lat pauzował z wiadomych powodów, mógł więc mieć do dziś ustanowione takie rekordy, o których Roger mógłby tylko marzyć, ale trzeba też przyznać, że jego era to nie był peleton frajerów. W istocie miał wielu wspaniałych rywali i to, że wygrał nie raz, lecz dwa razy Wielkiego Szlema czyni go wielkim, bo po nim nikt tego nie dokonał. I zgadzam się, że każdy może sobie uważać za gracza wszech czasów kogo tam chce, jedni Federera, drudzy Samprasa, trzeci Lavera itd.

    Nie wiem dlaczego piszecie, że ja tutaj chcę podkreślać jakąś wyższość Samprasa pod koniec kariery od Federera. To nieprawda. Liczby Szlemów to były fakty na zarzuty, że tylko odpadał w pierwszych rundach. Przecież wiadomo, że więcej mniejszych turniejów podczas tej przerwy w wygrywaniu Szlemów padło łupem Rogera (i miał lepszy ranking), ale to Wielkie Szlemy są najważniejsze i Sampras siedemnasty czy dwudziesty w rankingu ciągle się liczył. Nie uważam więc tego porównania za nietrafione czy nie mające sensu. Reagowałem tylko na wpis antystenezza.

    Zabawne swoją drogą jak niektórzy fani Federera traktują Nadala i Djokovica. Gdy pokonują Szwajcara to są tłuczkami (Nadal) i nie pasują ze swoją siermiężną grą do bycia liderem (Djokovic). A poza tym trafiają ramą przy meczbolach, to fuksiarze, robią głupie miny, dyskutują z sędziami o każdą sporną piłkę, oszukują itd. Jednak gdy Federer ich ogrywa to wtedy są to już herosi, najwięksi jego przeciwnicy, w żadnym razie nie peleton frajerów, lepsi od mistrzów z lat 60-tych itd. Interesujące. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Uważam, że prawda jak to zresztą zwykle bywa leży gdzieś po środku. Wiadomo, że zarówno Hiszpan jak i Serb to wspaniali tenisiści, z pewnością zapiszą się w historii tenisa, ale skoro już spoglądamy na rywali Rogera to patrzmy przynajmniej od 2003 roku, czyli od początku jego dominacji, a nie tak krótkowzrocznie. Różnie z tym bywało.

    Nie wiem czy to nieporozumienie czy nie, ale finał Wimbledonu 2009 był wygrany serwisem (w końcu padło te 50 asów), Roddick zagrał mecz życia, nie miał szczęścia w tajbrekach, stracił serwis tylko raz w meczu (ostatni gem), grał lepiej, ale koniec końców przegrał, więc swojej szansy nie wykorzystał. Zgoda, ale skoro jednak odnosisz się do tego finału to chciałbym żebyś odniósł się również do U.S. Open 2002, bo padł tutaj zarzut, że cały ten turniej był tylko "wyserwowany". Zgadzasz się z tym co napisał antystenezz? Kto jak kto, ale Ty czy ja pamiętamy tamte mecze doskonale, szczególnie z Rusedskim, Haasem czy Roddickiem, nie mówiąc już o finale z Agassim.

    Tak, trawa jest trochę szybsza, a ofensywa Rogera wspaniała. Dużo ataków, świetne woleje i smecze. Tak pięknie przy siatce grał właśnie w latach 2001-2002 I naprawdę nie rozumiem dlaczego ciągle jestem atakowany akurat teraz, kiedy właśnie ostatnimi czasy ciągle chwalę geniusz Szwajcara.
    Ostatnio edytowane przez Grek ; 10-07-2012 o 00:38

  44. Powrót do góry    #89
    Ekspert Awatar Juan
    Dołączył
    22-08-2002
    Postów
    4,279
    Kliknij i podziękuj
    2
    Podziękowania: 2 w 2 postach
    Cytat Zamieszczone przez Grek Zobacz posta
    Kilka uwag Juanie.

    Rod Laver grał w Wielkich Szlemach tylko na dwóch nawierzchniach i kilka lat pauzował z wiadomych powodów, mógł więc mieć do dziś ustanowione takie rekordy, o których Roger mógłby tylko marzyć, ale trzeba też przyznać, że jego era to nie był peleton frajerów. W istocie miał wielu wspaniałych rywali i to, że wygrał nie raz, lecz dwa razy Wielkiego Szlema czyni go wielkim, bo po nim nikt tego nie dokonał. I zgadzam się, że każdy może sobie uważać za gracza wszech czasów kogo tam chce, jedni Federera, drudzy Samprasa, trzeci Lavera itd.
    Wiesz Greg, nie poruszajmy się naprawdę w kategoriach "co i kto by mógł, gdyby nie okoliczności", bo dojdziemy do abstrakcyjnych wniosków. Chyba, że lubisz dyskusje paranormalne

    Nie wiem dlaczego piszecie, że ja tutaj chcę podkreślać jakąś wyższość Samprasa pod koniec kariery od Federera. To nieprawda. Liczby Szlemów to były fakty na zarzuty, że tylko odpadał w pierwszych rundach. Przecież wiadomo, że więcej mniejszych turniejów podczas tej przerwy w wygrywaniu Szlemów padło łupem Rogera (i miał lepszy ranking), ale to Wielkie Szlemy są najważniejsze i Sampras siedemnasty czy dwudziesty w rankingu ciągle się liczył. Nie uważam więc tego porównania za nietrafione czy nie mające sensu. Reagowałem tylko na wpis antystenezza.
    Nie twierdzę, że chcesz podkreślać wyższość Samprasa nad Federerem w omawianych okresach, bo nie podejrzewam Cię o świadome wchodzenie w takie dyskusje z tak słabymi kartami, ale nie da się ukryć, że podświadomie chcesz chyba trochę zbagatelizować to co się właśnie stało. Nawet trochę Cię rozumiem, bo gdyby to Nadal dziś był tam gdzie Federer trzy lata temu, to tak samo ratowałbym się dywagacjami na temat: "Ale Roger w 2007 roku to jednak inna klasa". Twoja obrona Pistola wyglądała jednak tak, jakby Roger musiał koniecznie dojść do finału US Open, żeby się nie okazał gorszy od Pete'a. Zupełnie jakby miał jeszcze komukolwiek i cokolwiek udowadniać. To mogło tak zabrzmieć.

    Zabawne swoją drogą jak niektórzy fani Federera traktują Nadala i Djokovica. Gdy pokonują Szwajcara to są tłuczkami (Nadal) i nie pasują ze swoją siermiężną grą do bycia liderem (Djokovic). A poza tym trafiają ramą przy meczbolach, to fuksiarze, robią głupie miny, dyskutują z sędziami o każdą sporną piłkę, oszukują itd. Jednak gdy Federer ich ogrywa to wtedy są to już herosi, najwięksi jego przeciwnicy, w żadnym razie nie peleton frajerów, lepsi od mistrzów z lat 60-tych itd. Interesujące. Wiadomo, że zarówno Hiszpan jak i Serb to wspaniali tenisiści, z pewnością zapiszą się w historii tenisa, ale skoro już spoglądamy na rywali Rogera to patrzmy przynajmniej od 2003 roku, czyli od początku jego dominacji, a nie tak krótkowzrocznie. Różnie z tym bywało.
    Znowu wchodzisz na grząski grunt. Nadal i Djokowić w porównaniu do Szwajcara są tłuczkami i grają siermiężnie niezależnie od tego, czy z nim wygrywają, czy przegrywają. Należy jednak podkreślić fakt, że w tej siermiędze i tłuczkowatości osiągnęli poziom stratosferyczny, czego dowodem są finały US Open i Australian Open z ich udziałem. Nikt przed nimi nie zafundował w meczu tenisowym takiej dawki publicznego zarzynania się do imentu, zupełnie jakby wygrać miał ten, który pierwszy wypluje płuca w jak największej ilości flaków i krwi. Chyba się z tym zgodzisz. Porównywanie ich do mistrzów z lat 60-ych to znowu poruszanie się w krainie abstrakcji, bo za chwilę okaże się, że na trawie lepiej od Nadala grał niejaki Spencer Gore. Trzeba pogodzić się z faktem, że dzisiejsi nadludzie z ich farmakologią, techniką, metodami treningowymi, wydolnością są zupełnie z tamtymi czasami nieporównywalni. Jest to empirycznie nieprzekładalne i już. A skoro już "spoglądamy na rywali Rogera", to znów brzmi to tak jakby jego osiągnięcia były niepełnowartościowe. Wprawdzie oficjalna wersja brzmi, że Roger wielkim tenisistą jest, ALE przecież w 2003 ..... Rozumiesz w czym rzecz? Czy ja wypominam Samprasowi, że zdarzało mu się wygrywać wielkoszlemowe finały z Cedrikiem Pioline, Carlosem Moyą, czy Toddem Martinem? Czy dzisiejsza pierwsza czwórka jest gorsza od pierwszej czwórki sprzed lat np. 15? Za mało na temat dyskusji było, żebyśmy teraz mieli znowu rozdrapywać strupa i prowadzić jałowe spory na ten temat (bo przecież żadnego konsensusu w tym jakże pięknym biciu piany nie uzyskaliśmy)? Odkąd Roger przegrał pierwszy finał z Nadalem, wygrał jeszcze 10 szlemów, odkąd przegrał z Nowakiem w Australian Open 2008 wygrał ich 5. A to, że wcześniej zdarzało mu się ogrywać Philippoussisa, Baghdatisa, czy Roddicka to niewiele znaczy. Oczywiście, że mógłbyś spytać: "a ileż szlemów wygrali ww. panowie w sumie", na co ja natychmiast odbiłbym piłeczkę: "no właśnie, dlaczego tylko jednego, pewnie ktoś inny wygrał pozostałe, ciekawe kto ?" . Czy uważasz, że i tu doszlibyśmy do wiążących obopólnie wniosków ?

    Nie wiem czy to nieporozumienie czy nie, ale finał Wimbledonu 2009 był wygrany serwisem, Roddick zagrał mecz życia, nie miał szczęścia w tajbrekach, stracił serwis tylko raz w meczu (ostatni gem), grał lepiej, ale koniec końców przegrał, więc swojej szansy nie wykorzystał. Zgoda, ale skoro jednak odnosisz się do tego finału to chciałbym żebyś odniósł się również do U.S. Open 2002, bo padł tutaj zarzut, że cały ten turniej był tylko "wyserwowany". Zgadzasz się z tym co napisał antystenezz? Kto jak kto, ale Ty czy ja pamiętamy tamte mecze doskonale, szczególnie z Rusedskim, Haasem czy Roddickiem, nie mówiąc już o finale z Agassim.
    Na Kserksesa, no ale przecież nikt nie mówi, że Roger nie wygrał tego meczu serwisem. Zauważ tylko o czym my mówimy. Twierdzisz, że Roddick zagrał mecz życia, ale to Roger był w gemach serwisowych Amerykanina groźniejszy niż Roddick w gemach serwisowych Federera. Jego "gra lepiej" polegała na tym, że nie przegrał w trzech setach i potrafił dyskontować presję, którą Szwajcar niejako postawił sobie na głowie sam. Skoro koniec końców to Roger wyrąbał sobie ten finał, to znaczy, że jednak Andy nie grał lepiej. Co do finału US Open 2002, to uczciwie przyznam, że już tak dobrze nie pamiętam jak grał tam Sampras, ale nie przypominam sobie, aby wówczas panowały jakieś opinie, aby Pete wygrał turniej wyłącznie przy pomocy serwisu, aczkolwiek na pewno - jak zresztą zawsze w jego grze - pełnił on niemałą w tej wiktorii rolę. I to nie zarzut, bo przecież to był absolutnie fundament jego gry od zawsze.
    Lepsza przyjaźń jednego człowieka rozumnego niż wszystkich głupców.
    --Demokryt--

  45. Powrót do góry    #90
    Stały bywalec Awatar antystenezz
    Dołączył
    30-06-2004
    Postów
    751
    Kliknij i podziękuj
    1
    Podziękowania: 10 w 3 postach

    ;;;

    jesli sie kogos nazywa "tluczkiem", to nie oznacza, ze tenze "tluczek" nie osiagnal arcymistrzostwa w "wytlukiwaniu" tenisowych wynikow; okreslenie "tluczek" jest wyrazem refleksji nad tym, co dla obecnej epoki jest charakterystyczne, co okresla jej specyfike; czy ta niezdolnosc do pozaliteralnego czytania tekstow innych forumowiczow jest tylko udawana?

    odpowiadajac na ostatnia watpliwosc... jesli przez ostatnie 6, 7, 8 lat, w kazdym niemal poscie, przemyca sie informacje (w ten czy inny sposob), ze tak naprawde Federer jest calkowicie uzalezniony od swoich rywali, to coz... czy to wylacznie zla wola czy moze, no wlasnie? nawet nie chce juz tego definiowac; w kazdym razie, poprzestane na tym, ze to jest duzo bardziej niestosowne niz uzywanie sformulowan, ze oto Pete Sampras byl zdany wylacznie na laske i nielaske swoich rywali; a to przeciez nonsens; w meczach Federer - reszta swiata, pierwsze zasadnicze pytanie brzmi: jak zagral/zagra Federer? i nie trzeba byc wybitnym znawca dyscypliny, zeby to zrozumiec; a od tego jest juz tylko jeden krok, do rozwiania calej masy innych watpliwosci;
    Ostatnio edytowane przez antystenezz ; 10-07-2012 o 01:38

Strona 2 z 3 PierwszyPierwszy 123 OstatniOstatni

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •