Dodam jeszcze, że przez te wszystkie ograniczenia finansowe, środowisko żużlowe stanie się jeszcze bardziej hermetyczne. Wyobraźmy sobie sytuację, w której jakiś bogaty facet pokroju Karkosika postanawia stworzyć żużel w stolicy. Czego potrzebuje? Rozgłosu, kupy kasy na promocje, kasy na wymiataczy, którzy od razu będą walczyć o medale. Inaczej zainteresowania nie zyska. Więc musiałby sięgnąć po np. Golloba, Crumpa, Kasprzaka, Kołodzieja, Pawlickiego... ale, raz, że za drogo, dwa, że KSM, trzy, że limit grajków z GP itd. Wiem, że to i tak abstrakcyjna sytuacja, ale pokazuje, że nikt nowy, nigdzie, nawet w istniejącym klubie, nie zrobi nic wielkiego.
(...)
A co do powierzchni reklamowej. Jak tatko ma zakłady mięsne i chce je reklamować na motorze syna, czy syna kolegi, który właśnie zdał licencję, to nie będzie mógł?
Te kontrakty w przyszłości, skoro cała powierzchnia należy do klubu, to chyba powinny być amatorskie, nie?
Skoro zawodnik nie może dorabiać na indywidualnych umowach, to niech sprzęt i mechaników załatwia klub