Nadal nie mogę w to uwierzyć
Zginął robiąc to co kochał...
Spoczywaj w spokoju Lee!
Na zawsze w naszej pamięci
Nadal nie mogę w to uwierzyć
Zginął robiąc to co kochał...
Spoczywaj w spokoju Lee!
Na zawsze w naszej pamięci
Lee...why?[*]
Odechciało mi się żużla
Od chwili kiedy usłyszałam wiadomość o śmierci Lee nie mogę się uspokoić, nie mogę się otrząsnąć. Myślę o tym, że przecież przyjechał na mecz, do pracy, jak co niedzielę...przyjechał...i już nie wróci...do domu...do rodziny...
Wielka tragedia i wielka strata.
Na pewno zapamiętam Lee jako pogodnego żużlowca...
Spoczywaj w pokoju Lee[*]
Po****** sport[*]
Ja tak samo jak koleżanka u góry nie mogę skupić myśli
Jako mąż , i ojciec dwóch synów nawet nie chcę myśleć o tym co przeżywa teraz jego rodzina ... naprawdę mi będzie ciężko dzisiaj zasnąć ... Ciary przeszywają mnie po całym ciele ///
Rest in PEACE LEE [']
Ostatnio edytowane przez Petrov ; 13-05-2012 o 23:48
Wysłano z mojej Nokii 3210 za pomocą SNAKE II .
I tak ma być. Każdy, kto kocha żużel i ma świadomość, ile zdrowia i siły poświęcają dla nas zawodnicy, będzie miał tak, jak kolega powyżej. I wszystkie teksty dotyczące pieniędzy i klubowych interesów nagle schowa bardzo głęboko. Dzięki,Petrov, bardzo ważne słowa.
Chciałbym przekazać wyrazy współczucia i kondolencje dla rodziny tragicznie zmarłego Lee Richardsona. Odszedł jeden z żużlowych braci, z którym przez lata startowałem w różnych zawodach na torach całej Europy. Dziś Lee oddał życie za swoją pasję. Cześć Jego Pamięci!" - TG
Na onecie było info o 20.37! Po pierwszym biegu zatem nie mówcie, że prezesi ZG i GW nie wiedzieli tego przed meczem!
http://sport.onet.pl/zuzel/ekstralig...wiadomosc.html
Żenada!
Lee - Leszno z Tobą.
Byłem dziś w pracy i nie mogłem śledzić kolejki ligowej.
O 21:30 przyszedł sms od żony...
Do teraz jestem roztrzęsiony i nie mogę uwierzyć w to, co się stało.
SPOCZYWAJ W POKOJU LEE[*]
Chris Holder
when us riders complain about a track being bad, how can you argue with us?? how can you put pressure on us to race on it without fixing it!!!!!? are you out there racing on it? now we lose a great guy like lee, probably one of the safest guys on the track! because of a SHIT prepared track! and probably prepared like this for "home track advantage"???? what a load of shit!!!!!!!!!!!!!! so pissed off ! we lost a champion bloke! RIP rico
I tyle w temacie.
Straszna tragedia, przede wszystkim dla rodziny i prawdziwych przyjaciół...wieczne odpoczywanie racz Mu dać Panie(*)
Cokolwiek by nie powiedzieć będzie to za mało. Rest in Peace Lee
[*]Cześć jego pamięci
zaKODowane łby Ukryta zawartość Ukryta zawartość Ukryta zawartość
NAwet jesli to i tak pierwsza czesc wypowiedzi Holdera to 100% racjiAkurat tutaj nie tor był winien, Lee był szybszy od zawodnika jadącego przed nim ale nie dał rady go ominąć. Nie zdąaył nie było miejsca trudno powiedzieć.
Spoczywaj w pokoju Lee.
Byłem w nocy w pracy i informacje dostałem smsem od przyjaciółki o 6. rano. Nie wiedziałem jak się w samochód zapakować żeby do domu wrócić.
Odechciało mi się spać, myśleć...wszystkiego.
Lee...zawodnik jeżdżący bezpiecznie, z szacunkiem dla rywala i nie ryzykujący nadmiernie... A mimo to wywoływał pozytywne emocje, często się uśmiechał.
Będzie go brakowało w szeregach żużlowej braci, na żużlowych szlakach.
Wczoraj Lee poza sercem zostawił na torze życie. Życzyłbym wszystkim jeżdżącym, aby Lee był ostatnim, który uświadczył tego pecha.
Nie zapomnimy!
Wczoraj ktoś dał linka do upadku Sławka Derdzińskiego z lat 90-tych i przez to obejrzałem również śmiertelny wypadek Artura Pawlaka. To było chwilę przed meczem Sparty ze Stalą Rzeszów. Niestety wypadek Lee był trochę podobny . Nie dało się dziś spać w nocy.
(*)
Ścierkę mnie zabrał, moje narzędzie pracy!
Akurat dziś usiadłem na wyjściu z 1. łuku. Akurat dziś zabrałem kobietę na mecz. Chciałem zobaczyć Crumpa na starych śmieciach. Ale on jechał dopiero w 4. biegu. Wcześniej dyskutowaliśmy o Lee. O presji, jaka na nim ciąży. O tych obelgach, coraz częstszych. Słyszałem, że miał nowe silniki. Jechał z najgorszego pola, ale czuliśmy, ze powalczy.
Walczył. 1:5 przez chwilę...
To "pompowanie", nienaturalnie jakoś, ale nie zwalniał...
I ten huk. Kilka metrów obok. Stłumiony, koszmarny huk bezwładnego ciała uderzającego w drewno. Cały czas mam ten dźwięk w uszach. I chyba już nigdy go nie wymażę.
Wracając do domu przyspieszyliśmy kroku, by znaleźć właściwy numer do lekarza inspekcyjnego. Zanim zdążyłem zadzwonić, w mediach podali tę wiadomość.
Ona się rozpłakała.
Ja po dojściu do siebie wyjąłem z archiwum taki program. Leszno 2009, baraż DPŚ. Wielu mówiło "po co jedziesz, to śmieszne zawody". Dla mnie to był pokaz speedwaya. I pokaz klasy Lee Richardsona. Wojownika na torze, ale nie za wszelką cenę. Takim go zapamiętałem.
Teraz miałbym ochotę po prostu Cię Lee przeprosić. W gniewie i bezsilności, więc chaotycznie.
Za tych, którzy tak bohatersko przeinaczali Twoje nazwisko,
Za tych, którzy znieśli próbę toru,
Za tych, którzy dwuletnią już wyrwę na wyjściu z 1. łuku do dziś uważają za - jak nazwał Holder - nasz "home advantage"
Za tych, którzy pisali o bolącej nóżce, kiedy leżałeś na bloku na Traugutta,
Za tych karłów z derbów ziemi lubuskiej,
Za cały ten jeb... polski speedway, który w niedzielnym prajm-tajmie odarła ze złudzeń TVP. Bez komentarza, bo nie zasługiwał na to.
Ale życia to nie wróci. Tylko mi ulży.
Kręć tam Lee kółka, o jeden level wyżej, ponad nami, ponad tym wszystkim. Tu niżej to zmierza w złą stronę.
Szczere kondolencje wszystkim bliskim i przyjaciołom.
Brak słów
Spoczywaj w pokoju[*].
Dla mnie - fanatyka żużla każda śmierć żużlowca to ogromny cios. Śmierci samobójcze i poza torem bolą również, ale zdecydowanie mniej, natomiast śmierć na torze jest olbrzymim szokiem i uświadamia tylko że żużel to sport bardzo niebezpieczny, gdzie o ciężkie kontuzje nietrudno.
Lee, spoczywaj w pokoju!
Start Gniezno Fan
Supporters de L'OM
Wielka tragedia, która nie powinna nigdy mieć miejsca
Myślałem, że takie sytuacje poprostu się już nie zdarzają, a jednak...
Najgorsze jest to, że teraz przez jakiś czas będziemy żyli w żałobie po Lee... wszyscy będą chcieli wyciągać wnioski, będziemy obrzucać się winą , może to przypadek, a może nie, nie ważne bo to niewiele zmieni...
za "chwilę" wszystko wróci do tej naszej niechlubnej normy z wynikami za wszelką cenę, torami przeciwko gościom...
Mam nadzieję, że chociaż wróci próba toru i nikt nie będzie się debilnie tłumaczył, że to "za duże koszty", bo największy z możliwych kosztów już poniósł Lee!
Spoczywaj w pokoju Rico[*]
Ostatnio edytowane przez YaneY ; 14-05-2012 o 11:26
Spoczywaj w spokoju
Żal jego rodziny
Rest in Peace Rico
Nigdy nie zapomnimy Tobie naszego DMP
Długo nie mogłem zasnąć cały czas myśląc o Lee ... Do teraz czuję wielki smutek . Mam przed oczyma zdjęcie Lee w parkingu przed zawodami ze swoją rodziną. Szok
.....Jak można spierać się z zawodnikami, kiedy mówią, że tor jest w złym stanie? Jak można wywierać na nas presję, abyśmy się na nim ścigali zamiast go doprowadzić do odpowiedniego stanu? Straciliśmy wspaniałego faceta jakim był Lee. On był jednym z bezpieczniej jeżdżących zawodników. Straciliśmy go prawdopodobnie z powodu przygotowania toru. Jestem wkurzony! Straciliśmy mistrza - emocjonalnie zareagował na wieść o śmierci "Rico" Chris Holder.
@ dillinger
Taa, bo akurat w Anglii albo w Szwecji ścigają się na samym betonie ... Tor i tak był sto raz bezpieczniejszy, niż chociażby ten na jakim Holder się ścigał w Poole tydzień temu. To mogło mieć miejsce wszędzie. Rozumiem, że w takiej chwili myśli się też o tym, że można tej śmierci było zaradzić, ale nie oszukujmy się, to jest żużel. Można wprowadzać dmuchane bandy, ale koniec końców, zawsze będzie ryzyko. Natomiast próba toru napewno by nie przeszkodziła ...
Mam nadzieję, że władze polskiego żużla uhonorują Lee należycie. Pomysły z minutą ciszy czy jazdą z opaską ok, ale według mnie powinniśmy pójść dalej. Anglicy walczą co roku o Tarczę Cravena. Można by zorganizować coś podobnego, np. taki coroczny turniej, co roku na torze innego klubu w którym Lee startował ...
Przykre, czasem zapominam że oprócz wielkich palety wspaniałych skrajnych emocji jakich ten sport mi potrafi dostarczyć jest ta ciemniejsza strona z wielkim ciśnieniem presją działaczy, kibiców, klubów zwłaszcza w Polsce. To jest taki ładunek emocji, że sam zaczynam bluzgać, szydzić zapominając że każdy z tych zawodników chce wygrać. Zapominam że zawodnicy to też ludzie i tak jak ja kiedy nie idzie czasem są w rozsybce. Nie zapomnę jednak jaki byłeś i jaką cześcią byłeś w moim ukochanym sporcie.
Tarnów z twoją rodziną
http://www.youtube.com/watch?v=hyukusgs-CI
Świetny wyścig w wykonaniu Lee.
Żadne słowa chyba nie wyrażą tego co czuję. Od momentu jak wczoraj dowiedziałem się o śmierci Lee aż do teraz nie mogę dojść do siebie. Nie był on moim członkiem rodziny, ani przyjacielem...nawet nie zamieniłem z nim nigdy słowa. Ale to nie liczy się...
Wielki smutek panuje wewnątrz mnie i nawet teraz jak klepię te słowa, to znowu łzy cisną mi się do oczu Nie mogłem zasnąć ostatniej nocy, bo ciągle myślałem o Lee i o tym co teraz musi przeżywać jego rodzina. Myślę o jego żonie i ich dzieciach... Zostali sami bez ojca i bez męża... Smutne to i tragiczne, bo z wypowiedzi na temat Lee można dowiedzieć się, że był wspaniałym człowiekiem, mężem i ojcem dla swych dzieci...
Po upadku we Wrocławiu, który oglądałem podczas transmisji w telewizji, myślałem, że Lee zaraz wstanie, otrzepie się i pójdzie do parkingu, aby przygotować się do następnego swojego startu. Wprawdzie po tym jak obok niego pojawili się lekarze i zaraz zaczęli wymachiwać rękoma w kierunku parkingu dla karetek, aby jedna z nich szybko podjechała po kontuzjowanego zawodnika, pomyślałem, że ma jakiś poważniejszy uraz, ale nie przypuszczałem, że był to ostatni bieg Anglika. Nawet taka myśl nie przyszła mi do głowy! Bo ten upadek nie wyglądał wcale groźnie! Jest wiele groźniej wyglądających karamboli i żużlowcy wychodzą z nich bez straty na zdrowiu... Niestety, ale tak nie było tym razem...
Kończę już, bo te moje słowa są tylko pustymi słowami, które nie zwrócą Ci Lee życia i nie ukoją smutku i bólu, który teraz towarzyszy Twoim bliskim...
Do zobaczenia kiedyś, gdzieś tam...
Sumienie pewnie gryzie, słusznie zresztą. Ale mniejsza z tym... Wczoraj wracając z Tarnowa dostaliśmy info ze znajomymi o śmierci Lee. Od tamtej chwili do końca podróży nikt nie zamienił nawet słowa, jedynie na sam koniec pojedyncze "cześć". Tragedia, ciężko przestać o tym myśleć.
Ciężko cokolwiek powiedzieć, napisać.
To wydaje się takie nierealne...
Lee
Kurcze to był upadek jakich na owalu wiele, zaraz po nim trudno było się spodziewać najgorszego, zimny prysznic przyszedł dopiero w momencie wywiadu podczas którego lekarz zawodów mówił o znacznym pogorszeniu się stanu zdrowia i o krwawieniach wewnętrznych, wtedy zacząłem przeczuwać najgorsze.
Trudno w przypadku śmierci mówić o sprawiedliwości, ale wyjątkowo niesprawiedliwy i okrutny bywa los, zabierając zawodnika, który pojęcie bezpieczna i dżentlemańska jazda miał wpisane w metrykę urodzenia.
Wiem co czujecie. Wszyscy kibice czarnego sportu żyją tym co się dzieje w speedwayu. Pewnie codziennie lub parę razy dziennie przeglądają portale internetowe czy gazety doszukując się nowych informacji. W swoją pasję jesteśmy zapatrzeni jak prawie w najbliższe osoby i nic dziwnego, że teraz nie możemy się otrząsnąć po takiej tragedii. Lee Richardsona nie znałem, wiem że parę razy był przymierzany do jazdy w Polonii, ale nic z tego nie wyszło. Wydawał się gościem sympatycznym z tego co mówią o nim żużlowcy. Nie czuję się jakoś dzisiaj dobrze, jest dziwnie.. Inaczej.. smutno.. Tak sobie pomyślałem o jego żonie i trójce chłopaków i.. ehh
Proponowałbym, żeby w następnej kolejce ligowej przed startem do 3 biegu po włączeniu przez sędziego czasu dwóch minut na każdym stadionie kibice wstali i przez dwie minuty do rozpoczęcia biegu głośno skandowali: LEE, LEE RICHARDSON!!! Byłoby to podziękowanie od polskich kibiców speedwaya.
To wszystko jest takie cholernie nierealne... Piwo, fajki, kiełbaski, rozmowy, programy i... śmierć. Często mówi się i pisze o "majestacie" śmierci, o jej powadze, doniosłości. Kojarzy się przecież z patosem, kościelnymi chórami, podniosłą muzyką. A tutaj? Między jednym a drugim łykiem sikacza, między jednym a drugim oklaskiem skończyło się życie. I już. Bez śpiewu, bez orkiestry, bez wiekopomnych słów. Niestosownie, absurdalnie nie na miejscu, jakby ktoś nagle nacisnął jakiś guzik. Pstryk. Koniec.
Pewnie, zgon nastąpił później; na stadionie bardzo niewielu zdawało sobie sprawę z powagi sytuacji: "Kto za Lee, jeśli będzie niezdolny do jazdy?", "Pojedziemy powtórkę na 5:1"? - tak sobie beztrosko myślałem ja i zapewne wielu innych. A przecież w tamtym momencie właśnie, w chwili uderzenia w bandę przekreśleniu uległy wszystkie plany, zamierzenia, marzenia człowieka. Trzydzieści trzy lata życia, każdy dzień, minuta i sekunda zbiegły się w jeden punkt. Suma wszystkich wyborów, decyzji świadomych i czystych przypadków. Stało się.
Jak mam teraz iść na stadion, drzeć radośnie mordę na kolejnym meczu? To jak balanga na cmentarzu. I przede wszystkim: jak spojrzeć w lustro?
Teraz trzeba trochę pomilczeć, pomyśleć. Każdy indywidualnie. Bo zbiorowe przeżywanie tragedii w naszym polskim wydaniu to bezmyślność zamiast refleksji, wrzask w miejsce ciszy. Falubaz to, Stal tamto; ci chcieli, ci nie wiedzieli; tamci wiedzieli, ale nie powiedzieli... Internet wezbrał falą samozwańczych prokuratorów, sędziów i katów. Zamiast żalu mamy ochotnicze plutony egzekucyjne, gotowe strzelać do każdego kto im wpadnie pod lufę. Osoba Rico, samo nieszczęście, jakie spotkało Jego Rodzinę, schodzi na dalszy plan, staje się tłem dla debilnych podrygów rozmaitych frustratów, okazją do odgrzebania starych i podsycenia świeżych animozji. Jeszcze za mało krwi?
Spoczywaj w pokoju, Lee. Ty już jesteś wysoko ponad tym bagnem.
PS W kwestii nieszczęsnego toru - nie wydaje mi się, aby był przyczyną wypadku Rico. Oglądałem powtórki X razy i wygląda to na klasyczną sytuację, w której kilku zawodników jedzie chce się wcisnąć w jedno miejsce, a żaden nie odpuszcza (bo przecież nazwą go *****, co łokci nie umie używać i puszcza gaz...). Niemniej jednak stuprocentowej pewności nie mam.
W żaden sposób nie zmienia to faktu, iż tor przygotowany był w sposób skandaliczny i karygodny. Przecież to, co spotkało Lee, mogło spotkać jeszcze innych jeźdźców i to prawdziwy cud, że spośród pozostałych upadków żaden nie skończył się jakimś nieszczęściem. Jazda na takiej nawierzchni w ogóle nie powinna mieć miejsca.
1952 1953 1954 1955 1956 1957 1958 1963 1967 1968 1993 1994 1995 1999 2001 2002 2004 2006 2007 2015
...this is Sparta!
Straszna tragedia. I powiem wiecej obojetnie jaki zuzlowiec zostawia zycie na torze czy poza nim w tragedii, dotyka to nas wszystkich, nas kibiców zuzla na calym swiecie. Aktywnych zuzlowcow na swiecie jest chyba mniej niz klubow pilkarskich w samej tylko Polsce. Kibicow zuzla na swiecie duzo mniej niz kibicow innych dyscyplin. My milosnicy czarnego sportu z metanolem w plucach urodzeni i Wy nasi najdrozsi jezdzcy jestesmy z soba zwiazani niezwykla symbioza. Jestesmy jak jedna rodzina. Dlatego tak strasznie to boli gdy odchodzi jeden z nas. Obojetnie w jakim klubie jezdzil i z jakiego kraju pochodzil. Nie powinno byc teraz gadki kto zawinil ze w Gorzowie jechano jeszcze 2 biegi, albo kto ponosi odpowiedzialnosc za to ze sedzia poszedl do parku maszyn a nie sam podjal decyzji. Niech to wszystko tak zostanie, ucichnie, i badzmy myslami z Lee i z jego rodzina. Leigh Adams mogl liczyc na wsparcie kibicow po wypadku, rodzina Ric´iego tez powinna na nas liczyc.
Zuzel to ryzyko i ofiar mial juz wiele. Wiec moze powinnismy pomyslec czy na prostych nie wprowadzic równiez band dmuchanych. Widac ze to chyba kosztowalo Lee utrate zycia.
Nie powinniśmy wprowadzać dmuchawców na prostych. O tm jak to jest niebezpieczne dla zawodników przekonał się swego czasu Lukas Dryml.
Lepszym pomysłem byłaby poduszka powietrzna w kombinezonach, lub zakładana pod kombinezon kamizelka. Skoro takie rozwiązania dostępne są powszechnie na rynku nie powinno być problemów z zastosowaniem ich w ubiorze żużlowca.
To jest żużel, sam w sobie jest niebezpieczny i każdy kto uprawia tą dyscyplinę, bierze pod uwagę kalectwo, a nawet jak niestety w przypadku Lee śmierć. Prawda jest taka, że tu ani tor nie zawinił, ani organizatorzy, po prostu nikt nie chciał odpuścić i niewiarygodny PECH sprawił, że Lee zahaczył o koło przeciwnika. Jeżeli już wprowadzać jakieś zmiany to na pewno przydałaby się próba toru oraz lepsze przygotowywanie nawierzchni, bo odkąd wprowadzili te gównianie tłumiki, każda nawet lekko dziurawa nawierzchnia sieje spustoszenie wśród zawodników.
P.S Dzisiaj byłem się przejść obok stadionu Włókniarza, zobaczyć jak działacze uczcili pamięć Lee i wygląda to imponująco. Z godziny na godzine zniczy przybywa, a jak się patrzy na ścianę ze zdjęciem Lee to aż ciarki przechodzą i jeszcze 2 wielkie wieńce obok tego... Naprawdę działacze się postarali, co mnie niezwykle cieszy.
głównie ten wypadek przyczynił sie do likwidacji band na prostych:
http://www.youtube.com/watch?v=tIASAOxpEaU