Strona 2 z 3 PierwszyPierwszy 123 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 46 do 90 z 117

Wątek: Żużel w USA

  1. Powrót do góry    #46
    Użytkownik
    Dołączył
    03-06-2009
    Postów
    247
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Mariusz 'Max' Kolonko zapomnial polskiego w kilka lat, Moher zawstydzil Maxa i zapomnial w kilka dni.:O

    Turbo-dymo-moher

  2. Powrót do góry    #47
    Użytkownik
    Dołączył
    08-08-2007
    Postów
    76
    Kliknij i podziękuj
    1
    Podziękowania: 2 w 2 postach
    Co tam Jawy Rickardssona, tylko ladnie wygladaja:P
    wracaj szybko z powrotem to poznasz jeszcze Jimmy'ego Nilsena z Gdanska i jego brata Sawine:) no i jest jeszcze Wild Wesley O z Grudziadza
    Pozdro;)

  3. Powrót do góry    #48
    Ekspert
    Dołączył
    12-04-2006
    Postów
    3,553
    Kliknij i podziękuj
    190
    Podziękowania: 469 w 240 postach
    Matko Boska!!!
    Widziałem!!!
    I w Auburn i w Costa Mesa!!!

    Szersza relacja wkrótce - jak tylko zrozumiem, co też ja właściwie widziałem... bo tak do końca nie jestem pewien, czy to był żużel, czy może jednak co innego - ale jestem pewien, że to było MOCNE :)

  4. Powrót do góry    #49
    Ekspert Awatar Emil
    Dołączył
    24-07-2002
    Postów
    7,041
    Kliknij i podziękuj
    185
    Podziękowania: 205 w 147 postach
    No tak , wzór inteligencji zielonogórskiej w krótkich galotach / monachijkach/ w jakims tam kapeluszu zwiedza Las Palmas a jego sobowtór kłaniał mi sie nisko wczoraj przed knajpą w Nowej Soli :o :o :o
    Zastanawia mnie kto był nadzgany :o ja czy on ?
    ...Edmonton , St .Albert...........Ukryta zawartość

  5. Powrót do góry    #50
    Ekspert
    Dołączył
    12-04-2006
    Postów
    3,553
    Kliknij i podziękuj
    190
    Podziękowania: 469 w 240 postach
    Emil, na miejscu wzoru inteligencji też bym Ci się kłaniał - tym bardziej, że kibicujemy tym samym klubom :) Inna sprawa, że oczywiście przykro mi, że mnie p*********iłeś w podły sposób, bo liczyłem na to, że wielu uwierzy, że jestem w Costa Mesa, a nie w Nowej Soli. No ale trudno :(

  6. Powrót do góry    #51
    Ekspert Awatar Emil
    Dołączył
    24-07-2002
    Postów
    7,041
    Kliknij i podziękuj
    185
    Podziękowania: 205 w 147 postach
    To za kare :D czytałem co napisałes i nie moge uwierzyc ze tak długo sie ukrywałes z miłoscia do biało-zielonych. Ale Ok wybaczam Ci. To co przeczytałem podobało mi sie.

    dobra rada ! ..jakbys chciał cos "wystukac" musisz uwazac by nie skończyc jak pewien bankier :o To dziwny kraj ! nawet pociupciac bezpiecznie nie mozna :o
    ...Edmonton , St .Albert...........Ukryta zawartość

  7. Powrót do góry    #52
    Ekspert
    Dołączył
    12-04-2006
    Postów
    3,553
    Kliknij i podziękuj
    190
    Podziękowania: 469 w 240 postach

    American Speedway Po****** Dream PART I

    To może zacznę od Auburn.

    Trochę trwało zanim znalazłem stadion - tym bardziej, że zhaltowała mnie policja Imperium, bo uznali że chcę się wysadzić pod siedzibą straży pożarnej. Serio, wystarczyło że zawróciłem autem na tym ich placyku pożarowym - i już mnie zatrzymali i dokłanie przetrzepali - oni tam otaczają strażaków nieomal kultem (Mariusz, żałuj że tam nie mieszkasz ;)). No i policjanci oczywiście uznali mnie nie za terrorystę, a za świra kiedy tylko się dowiedzieli, że specjalnie przyleciałem z Chicago do Los Angeles (to jak polecieć z Zielonej Góry do Portugalii, ta sama odległość) a potem jeszcze przejechałem autem pod Sacramento 700 km - specjalnie na ŻUŻEL :D

    No ale dobra, Ameryka nie ma nic przeciwko świrom - pod warunkiem, że nie wysadzają się pod strażą pożarną. Puścili mnie zatem wolno.

    Jakoś znalazłem stadion. W sumie bardzo trudno nie było bo Auburn jest wielkości połowy Leszna - taka mieścina z czasów gorączki złota - na głównej ulicy to nawet zostało parę domów jak z westernu.

    A jak już zobaczyłem obiekt to mi się gęba sama roześmiała, bo w takiej drzewnej otulinie (pod Sacramento jest sporo drzew, co innego w Costa Mesa) - malutki stadionik ze śmiesznym, króciutkim torem - który oczywiście wydawał mi się króciutki dopóki nie zobaczyłem toru w Costa Mesa :D

    Dwie trybunki na prostych - miałem dużo czasu, więc wyliczyłem dupometry i rzędy i mi wyszło, że na jakieś 2 tysiące widzów. A na zawodach było jakieś półtora tysia.
    Czyli jednak wrażenie... może nie tłoku, ale przyzwoitej frekwencji...

    Oczywiście park maszyn w najbardziej idiotycznym miejscu - na 1 łuku, na piaszczystej górce pod drzewami.

    Wstęp 12$, parking 5$, piwo 4$. Dolary kupowałem za 2.80.

    No i tak: tor - jak mówię - WTEDY wydawał mi się króciutki, proste mają jakieś 40 metrów, żadnych dmuchanych band - bo po cholerę, skoro szybkości minimalne, a w dodatku wiraż szeroki chyba na 30 metrów... więc ten pas przy bandzie służy tam już tylko do wylatywania poza tor jazdy w razie czego...

    Programy jak u nas w latach 80-tych. Ale za darmo - długopisy zresztą też (i tak nie ma za wiele do wypełniania).

    Spiker robi wrażenie sympatycznego wariata - pasuje do tamtejszego speedwaya :)

    Kibice: trochę normalnych pikników, trochę świrów, trochę harleyowców - na żużlu za bardzo się nie znają, ale lubią tę zabawę - zresztą mają ją co piątek przez całe lato - więc może i część się zna, cholera wie.

    Ja w każdym razie siedziałem przy takich, którym podobają się głównie upadki - i fajny był jeden moment, gdy koleś się wywrócił i oczywiście było wielkie WOW!!!, no to wywieszono żółte flagi (jak w F1 - czyli nie że bieg przerwany, tylko że trzeba uważać - czerwoną machają wtedy jak ktoś się poważnie rozbije) - i drugi, jadący za nim,
    jak zobaczył, że ktoś mu macha żółtą flagę no to też się ze strachu wywrócił - i to nawet było dosyć śmieszne, ale nikt się nie śmiał tylko znowu było wielkie WOW. A tuż za tym drugim jechał trzeci - i jak zobaczył, że tamten się kładzie - to prawidłowo i w sposób absoltnie kontrolowany położył swoją maszynę - i co? I za to został wyśmiany przez trybuny, że taka oferma z niego... no bo widział, że machają, a jednak się wywrócił :D

    Ogólnie wymiatał oczywiście Falubaziak: Billy Janniro występujący w kewlarze pt "Amerykańska Flaga". Drugi dobry to był koleś, który jeździł na czarno i nazywał się bodaj Venegas. Oczywiście starli się w ostatnim biegu i oczywiście wygrał Falubaz :) Wtedy jeszcze nie wydawało mi się to dziwne, choć przyznaję, że rzadko spotyka się sytuację, kiedy przed decydującym biegiem dwaj główni rywale odjeżdżają na chwilę od taśmy i coś tam sobie szepczą do ucha, no ale dobra ;)

    Oczywiście w decydującym biegu start wygrał Venegas, ale Billy kapitalnie zaatakował na prostej po dużej i go wyprzedził. I powiem Wam, że w tym biegu to już był kawał żużla - zresztą ci dobrzy naprawdę robią wrażenie - tym jak panują nad motocyklem na takim krótkim torze...

    Problem w tym, że to był bieg nr... 36 (słownie TRZYDZIEŚCI SZEŚĆ!!!) i tysiąc osób z tego półtora tysiąca już sobie poszło do domu... Swoją drogą roegrać 36 biegów w 3 godziny... To jest coś!!!

    Inna rzecz: co to są za biegi! Na początek (pierwsze 6 biegów) Jankiesi pokazują jak rozwiązać nabrzmiały u nas (tu i ówdzie ) problem braku mijanek. Otóż wymyślili wyścigi z handicapem po 6 zawodników, co wygląda tak, że dwa cieniasy startują spod taśmy, a potem 4 następnych w odstępach co parę metrów - a na końcu Janniro/Venegas - mają ze 30 metrów straty, co na tym torze oznacza start spod bandy na wirażu. Okrążeń za to jest 6.

    No i oczywiście nikt nie może narzekać, że Żyto znowu zrobił jedną ścieżkę :D Mijanek od cholery, mimo że tor trudny - ale na szczęście oni wszyscy słabo jeżdżą na żużlu, więc taktyka Billego była prosta: **********ć po małej i czekać na błędy frajerów na wirażu, a potem korzystać z szybkiej maszyny na prostej. I tak, po małej (prawie zawsze po małej!)mijał po kilku na raz. Zwykle problem miał z tym najlepszym, bo ten akurat trochę jechał. Ale rozwiązanie było banalnie proste: ten z przodu na wirażu schodził na małą, a Billy też się napędzał po małej, bo wiedział, że nawet ten niby lepszy coś w koncu spieprzy i nie utrzyma krawężnika. Śmiesznie to wyglądało, bo każdy atak był identyczny: napędzenie na wirażu po małej - ale tamten trzyma krawężnik, więc Billy na moment staje w poprzek, a po sekundzie prostuje motor i traci całą szybkość, ale po następnej sekundzie odkręca gaz i na końcu prostej znów jest tuż za tamtym - i znowu to samo - wiraż - wejście z impetem po małej - błędu nie ma, więc znowu stanięcie w poprzek, prostowanie, strata, znowu dojazd na prostej... i za trzecim razem nie ma bata - facet przed nim MUSI coś spieprzyć - albo wpaść w jakąś dziurę - i zrobić miejsce...

    No i wtedy entuzjazm tłumu :)

    Ale biegi z Billym, Venegasem i jeszcze kilkoma, którzy coś umieją to była może 1/4 programu. Ogólnie zawodnicy dzielą się pół na pół: na tych, którzy potrafią przejechać łuk kontrolowanym ślizgiem i na tycc, co nie potrafią i jadą jak kolarze. Bo tam generalnie jeżdżą wszyscy: małolaty, amatorzy, dziadki z brzuchami zwieszającymi się nad bakiem oraz tzw "pee-wees" co do których pojęcia nie miałem co to może być - kojarzyło mi się z sikaniem - i w sumie słusznie, bo to były szczyle na motorynkach - startowało ich 15 w 1 biegu i mieli może 6-8 lat. Taki bieg to ja bym akurat wprowadził w Polsce - w sam raz na tę nudną, 10-minutową przerwę. Toru nie zniszczą, a zawsze coś się dzieje... No i jaka frajda dla maluchów!

    Poza tym były osobne wyścigi dla kolesiów na crossówkach, co wyglądało dość żałośnie, no bo co można zrobić na crossówce na torze żużlowym? NIC! Jak na rowerze...

    Po meczu wpuścili wszystkich do parkingu i zrobiłem trochę tych szczynowatych piw z Billym Janniro. Robiłem tam za Marsjanina - lub też przybysza z Planety Melmak - aż zeszli się ludzie z innych teamów. Bardzo chwaliłem Billa, opowiadałem tym "ludziom żużla" jak to kiedyś Billy zrobił mistrza świata, Tomasza Golloba... Na hasło "zrobił mistrza świata" zrobili wielkie WOW!!!, ale odniosłem wrażenie, że hasło "Tomasz Gollob" już im niewiele mówiło - tzn chyba gościa za bardzo nie kojarzą. A może po prostu lekceważą Gorzów? :D

    Ale w sumie to na cholerę im jakiś Gollob skoro oni mają Janniro? Żeby jeszcze Gollob jeździł w amerykańskiej fladze... ;)

    No i to chyba tyle wrażeń w Auburn, bo tak naprawdę prawdziwe wrażenia to ja miałem dopiero w Costa Mesa, gdzie okazało się, że:
    a) tor w Auburn jest całkiem długim torem ;)
    b) odkryłem niecną, spiskową teorię amerykańskiego żużla :D
    c) zrozumiałem hasło "całe życie na wirażu" od strony "zawodniczej", a nie kibicowskiej
    d) bilety na południu zawsze są droższe :D
    e) posłuchałem w końcu dokładnie słów amerykańskiego hymnu i zrozumiałem, że dotyczy on problemu znanego u nas w środowiskach ultrasowsko-chuligańskich jako "krojenie barw". Jakoś mi się miło zrobiło. Niby takie wielkie imperium, a hymn mają właśnie o tym - takie to jakieś... swojskie :)

    ...ale o tym w następnym odcinku :)

  8. Powrót do góry    #53
    Użytkownik
    Dołączył
    02-04-2002
    Postów
    390
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Ja już czekam na kolejną część ;)

  9. Powrót do góry    #54
    Stały bywalec Awatar Agent_Cooper
    Dołączył
    26-03-2007
    Postów
    1,405
    Kliknij i podziękuj
    41
    Podziękowania: 245 w 141 postach
    Przyłączam sie do zdania przedmówcy. Poprosze o jakieś fotki.


    Nie ma jak poczytać o takiej egzotyce :P

  10. Powrót do góry    #55
    Ekspert
    Dołączył
    12-04-2006
    Postów
    3,553
    Kliknij i podziękuj
    190
    Podziękowania: 469 w 240 postach
    Ach, no byłbym zapomniał!
    Okazuje się, że Imperium Amerykańskie poradziło sobie z problemem wymyślenia promów kosmicznych.
    Wynalazło coca colę, gumę do żucia oraz nawigację satelitarną.
    Ma największą ilość laureatów nagrody Nobla.
    Ostatnio w sposób dość spektakularny dopadli Bin Ladena.

    Ale temu samemu Imperium jakoś nie udało się rozwiązać problemu pokrowców na kaski... więc każdy jeździ w swoim prywatnym kasku, np biało-czarno-czerwonym w żółte ptaszki... co nie ułatwia wcale obserwacji zawodów... :D

  11. Powrót do góry    #56
    Ekspert Awatar Dexter
    Dołączył
    04-02-2003
    Postów
    4,577
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 5 w 2 postach
    Venegas? Zapewne chodzi o Charlie Venegasa, 44 letniego zawodnika, ktory jechal w DPS pare lat temu. Jest rowniez czterokrotnym mistrzem swiata na lodzie (nie jestem pewien o jaki lod chodzi).
    Regards from Sydney
    Dexter

  12. Powrót do góry    #57
    Ekspert Awatar alienisko
    Dołączył
    13-10-2003
    Postów
    5,000
    Kliknij i podziękuj
    427
    Podziękowania: 269 w 141 postach

    MoherPower

    Mówił Ci ktoś, że *****iście piszesz? Uśmiech mi z paszczy nie schodził przez cały tekst. :)
    Na żużel w Toruniu spogląda Kopernik i dziwi się czasem walkower czy piernik.

  13. Powrót do góry    #58
    Ekspert
    Dołączył
    12-04-2006
    Postów
    3,553
    Kliknij i podziękuj
    190
    Podziękowania: 469 w 240 postach
    Jest rowniez czterokrotnym mistrzem swiata na lodzie (nie jestem pewien o jaki lod chodzi).
    ...pewnie o ten podawany z whisky ;)

    Okej, akurat się wyprowadziłem na chwilę z Milłoków i straciłem kontakt z programami, które dostałem w Au i CA, ale jak jutro wrócę do mieszkania to sprawdzę, czy to był CHARLES. Ale pewnie tak, no bo kto?

    PS: Agencie Cooper, zdjęcia robiłem tylko komórką i są dość gówniane, ale spokojnie można znaleźć na youtubie Speedway Auburn i Speedway Costa Mesa. A w zasadzie "Auburn Fast Fridays" i "Costa Mesa Harley Night" - bo tak to się dokładnie nazywa.

    Zabawne, że w Auburn reklamują to jakoś tak: "ZOBACZ JAK W 3 SEKUNDY ROZPĘDZAJĄ SIĘ DO SETKI". He, he, gdzie ta setka?... na minitorze? :O ;)

    Alienisko: dzięki, ale wiesz - ja z tego żyję w sumie... tzn z pisania - więc się nie dziw, że umiem brać łuki poślizgiem kontrolowanym ;) Podziw należy się tym, którzy kasę biorą w życiu za co innego, a tutaj i tak literacko wymiatają - tyle że "amatorsko" (np Falubazzini:D)

    Pozdro! :)

  14. Powrót do góry    #59
    Stały bywalec
    Dołączył
    01-06-2003
    Postów
    1,163
    Kliknij i podziękuj
    10
    Podziękowania: 50 w 31 postach
    Witam,
    Jak bys mial te bilety za ciezkie dolary i nie chcial ich na pamiatke to podeslalbys mi je?
    Zza wielkiej wody nic nie mam w kolekcji.

    Tyskie jest z Teksasu?

  15. Powrót do góry    #60
    Ekspert Awatar Mariusz
    Dołączył
    07-10-2002
    Postów
    55,480
    Kliknij i podziękuj
    1,694
    Podziękowania: 4,342 w 3,130 postach
    Moher, rozumiem, że wpajasz tym ludkom z tego imperium znaczenie magicznego słowa "FALUBAZ" ?

    Następnym razem jak pojedziemy tam to chciałbym aby robili wielkie "WOW" na sam dźwięk tego słowa :D

    P.s
    No i żałuj, że mnie nie zabrałeś. Mielibyśmy darmowy wikt i opierunek w miejscowej remizie strażackiej :D

  16. Powrót do góry    #61
    Ekspert Awatar Dexter
    Dołączył
    04-02-2003
    Postów
    4,577
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 5 w 2 postach
    Hehhh... Moher, to co bedziesz opisywal jak skonczysz z USA? RPA? Nowa Zelandia? Australia? :D
    Regards from Sydney
    Dexter

  17. Powrót do góry    #62
    Ekspert
    Dołączył
    12-04-2006
    Postów
    3,553
    Kliknij i podziękuj
    190
    Podziękowania: 469 w 240 postach
    Falubaziak: trochę za późno się odezwałeś: coś mi się zdaje, że wyrzuciłem te bilety, no ale jeszcze poszperam i jakby co to dam znać. W sumie nie ma czego żałować - były to jakieś takie bure tekturki wielkości znaczka pocztowego...

    Dexter: nie, do Australii się nie wybieram, mam już dosyć i wanna go back, zresztą zaraz mam samolot - ląduję na Okęciu jutro po południu, razem z Obamą - może go namówię na mecz w Rzeszowie :D

    Mariusz: z Tobą miałbym tu pewnie WSZYSTKO za darmo, bo tu byłbyś bohaterem (z zawodu) ;)

  18. Powrót do góry    #63
    Ekspert Awatar AlterEgo
    Dołączył
    16-08-2002
    Postów
    5,318
    Kliknij i podziękuj
    30
    Podziękowania: 179 w 117 postach
    MoherPower, masz PW

  19. Powrót do góry    #64
    Ekspert
    Dołączył
    03-01-2004
    Postów
    3,303
    Kliknij i podziękuj
    382
    Podziękowania: 1,334 w 550 postach
    Fantastyczna przygoda, super się czyta Twoje teksty :) Zdaj jeszcze bardziej szczegółową relację z Costa Mesa i będzie co czytać przynajmniej :)

  20. Powrót do góry    #65
    Ekspert
    Dołączył
    12-04-2006
    Postów
    3,553
    Kliknij i podziękuj
    190
    Podziękowania: 469 w 240 postach

    California Dreaming. Episode 2: Costa Mesa

    Do Costa Mesy dygałem przez całą Kalifornię (se pożyczyłem *****iste sportowe autko w stylu takim, że w Polsce bym chyba ze wstydu umarł, ale tam nikt mnie nie znał, więc mogłem się kompromitować do woli:P) i dojechałem na ostatnią chwilę - nawet programu już nie znalazłem, tylko zaraz po zaparkowaniu pobiegłem w stronę stadioniku, bo spiker już wyczytywał zawodników.

    I od razu było śmiesznie, bo przebiegałem akurat koło kibli kiedy spiker wziął oddech i przedstawił ostatniego zawodnika. Wiecie - innych wyczytywał normalnie, a tu nagle: "Biiiilllyyyy Jaaaaaaniiiiiiiroooooo!!!!" - i z babskiego kibla natychmiast rozległ się pisk kilku sikających panienek, które najwyraźniej nie zdążyły... :)

    Potem się dziwić, że Billy ma jakieś problemy z babami :D

    Pierwsze wrażenie - jeszcze przed wejściem na trybuny: piwo po JEDENAŚCIE dolarów#^*%%$#@!!!!

    Drugie wrażenie - już na trybunach - zrozumiałem, że ten śmieszny, krótki tor, który widziałem w Auburn to jest jednak lotnisko, bo to co mają w Costa Mesa... Normalnie Wawrów łamany przez Pawłowice - otoczone wysokimi, stromymi trybunkami na dobre 4 tysiące widzów. I był prawie że komplet!!! A tor w ogóle jest na planie kwadratu - takiego lekko kopniętego w jedną stronę - tam gdzie parking. Wszystko wygląda trochę tak jakby ścigali się dookoła boiska do piłki ręcznej ze ściętymi narożnikami... Tyle, że boisko nie jest płaskie - wygląda trochę jak wysepka na morzu czy coś - taka mała górka.

    Po zawodach przeszedłem się wokół toru idąc po "krawężniku" (czyli po takiej plastikowej rurce). Wyszło mi 152 "normalne" kroki... myślę, że mój krok ma około metra długości...

    I oni po tym zapieprzają we czterech, na pełnym gazie (ci co umieją) - nieźle to wygląda. W zasadzie przez pełne 4 okrążenia znajdują się na wirażu, bo te 30 metrów prostej nie ma znaczenia. Normalnie jeżdżą w kółko :O Naturalnie na prostej nieco bardziej prostują motocykl - za to wiraż robią w zasadzie jadąc bokiem. Fajnie wygląda takie gwałtowne "robienie maszyną" co parę sekund... Oczywiście prędkości są żadne, ale na tak krótkim torze i tak robią wrażenie kosmiczne!!! Ponadto tor jest cholernie szeroki w stosunku do długości - choć wiraże węższe niż w Auburn. Ale z kolei krótszy dystans do łuku, więc wolniej jadą - na jedno wychodzi: jest BEZPIECZNIE.

    Pojęcie "jazdy po prostej" istnieje tylko u tych, którym nie bardzo idzie łamanie maszyn...

    Aha!
    Najbardziej zarobiony na stadionie jest kierownik startu - dosłownie co 8 sekund musi zmieniać chorągiewkę :D

    Bilety po 20 dolarów, ulgowe 12, parking 5.

    Byłem głodny jak cholera, więc zaordynowałem sobie to piwo w cenie diamentów - pomyślałem, że niewiele mi będzie trzeba, żeby wejść na orbitę. I faktycznie - wzruszyłem się już na hymnie amerykańskim. Pierwszy raz zrozumiałem co właściwie oni śpiewają w tym hymnie. Otóż jest to ileś tam zwrotek, ale temat jest jeden: kolesie wywiesili sztandar wieczorem i martwią się, czy rano będzie jeszcze wisiał, czy też może skroili go przeciwnicy. A rano okazuje się, że owszem, próbowali, ale nie skroili, bo fana ciągle wisi, więc "akcja na plus". I to jest w zasadzie cały hymn amerykański :O Do tego dochodzą jeszcze niedozwolone środki pirotechniczne w drugiej zwrotce (jakieś race odpalane nocą). Swojsko. A niby takie Wielkie Imperium :)

    No dobra, zaczęły się zawody i wyglądały dokładnie tak jak w Auburn: najpierw "handicapy", czyli lepsi startują spod bandy i po małej łykają kolejnych cieniasów, a potem się zaczyna pierdolnik: dzieci, śmieci, starcy, emeryci, harleyowcy na harleyach (wygrał pan z rogami), crossowcy - no i wreszcie sidecary, nad którymi się zatrzymam.

    Sidecary polegają na tym, że jedzie się we dwójkę - jeden prowadzi, a drugi robi za balast. W pierwszej parze balastem była kobieta (akurat wracałem z trzecim piwem, więc zobaczyłem z bliska tylko ją), więc pomyślałem, że to taki rodzinny sport z założenia: prowadzi mąż, a za balast robi żona. Tym bardziej, że balast na starcie czule obejmuje w pół kierowcę - więc żona by tu pasowała. A najlepsze jajo jest takie, że oni jeżdżą W PRAWO! Naprawdę dziwne uczucie: normalne(?) zawody żużlowe, aż tu nagle wyjeżdżają jacyś "podwójni kolesie" i ustawiają się z drugiej strony taśmy :D

    No więc wydawało mi się, że może to wszystko są żony (te z tyłu) i niezłe było to, że jest start, pierwszy łuk - i nagle faceci jak jeden mąż gubią swoje żony, bo te nagle... spadają z motocykli. A za chwilę okazuje się, że one wcale nie spadły, tylko wszystkie celowo *****ły dupą na wewnętrzną i trą tą dupą o glebę przez cały wiraż :O

    ...i tak na wszystkich wirażach! Potem się przyjrzałem - mają jakieś takie skórzane (?) ochraniacze na tyłkach, ale szczegółowo ich nie badałem, bo "żony" jednak okazały się w większości facetami - no przecież nie będę patrzył z bliska obcym facetom na dupy...

    Inna sprawa, że te sidecary były JEDYNYM emocjonującym widowiskiem na tym torze (poza biegami tych, którzy potrafią łamać się w łuk). Bo reszta to cyrk, zabawa i TKKF. A w sidecarach faktycznie: jest pełna szybkość, szpryca idzie większa niż na normalnym żużlu, są mijanki...

    Słowem: zrozumiałem dlaczego oni zrobili to wielkie WOW! kiedy sidecary wyjechały na tor...

    CDN

  21. Powrót do góry    #66
    Stały bywalec
    Dołączył
    10-04-2002
    Postów
    811
    Kliknij i podziękuj
    3
    Podziękowania: 11 w 10 postach
    Moher a na jakich tłumikach jeździli? :)

    P.S Dobre opowiastki

  22. Powrót do góry    #67
    Ekspert
    Dołączył
    12-04-2006
    Postów
    3,553
    Kliknij i podziękuj
    190
    Podziękowania: 469 w 240 postach
    Moim zdaniem na starych, a jeśli to były nowe to znaczy, że nie ma żadnej różnicy :)

    Drugą część memuarów z Costa Mesa dopiszę niebawem...

  23. Powrót do góry    #68
    Ekspert
    Dołączył
    02-04-2002
    Postów
    3,971
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowano 1 raz w 1 poście
    super się to czyta ;)

  24. Powrót do góry    #69
    Ekspert Awatar blacktop
    Dołączył
    01-05-2002
    Postów
    15,698
    Kliknij i podziękuj
    1,036
    Podziękowania: 1,101 w 777 postach

    hmmm

    Oglądałem to niedawno na Motorsporcie czy jakimś Motosporcie. Dłużej się nie da tego oglądać:)
    Moher pisze w tak swobodny sposób, że nawet opis dojenia krowy by mnie zainteresował. Mam chłop lekką rękę do pisania.
    Moher mam pytanie. Czy w Stanach pokazują w jakiejkolwiek TV rozgrywki GP z Europy? Oglądałeś ostatnie z Pragi?
    Pamiętam, że kiedyś mozna było obejrzeć nawet commonwealth czy overseas final. Jaka jest obecnie dostępność speedwaya w TV?
    "Muszę powoli się żegnać. Dziękuję wszystkim za uwagę i życzę udanych wakacji. Miarą Naszych sukcesów jest liczba Naszych wrogów. Do zobaczenia na Twitterze i Instagramie."

  25. Powrót do góry    #70
    Ekspert
    Dołączył
    12-04-2006
    Postów
    3,553
    Kliknij i podziękuj
    190
    Podziękowania: 469 w 240 postach
    Moher mam pytanie. Czy w Stanach pokazują w jakiejkolwiek TV rozgrywki GP z Europy? Oglądałeś ostatnie z Pragi?
    Tego akurat nie wiem, wszelkie rozgrywki żużlowe z Europy łapałem na necie. Myślę, że Kolega SidiZG vel Protas może się lepiej wypowiedzieć na ten temat - o ile tu zajrzy - bo On na stałe siedzi w Chicago.

    Pozdro, Marcin ;)

  26. Powrót do góry    #71
    Użytkownik
    Dołączył
    08-08-2007
    Postów
    76
    Kliknij i podziękuj
    1
    Podziękowania: 2 w 2 postach
    Ogladaja ogladaja :)
    Na pewno wiekszosc z nich co startuja w Indianapolis, a jak to jest w Californii to nie wiem nie bylem.
    Dosyc mocno interesuja sie brytyjskim zuzlem jaka jest tego przyczyna nie wiem, choc to pewnie chodzi zwyczajnie o jezyk.
    pozdro :)

  27. Powrót do góry    #72
    Trener Awatar vicar
    Dołączył
    09-11-2001
    Postów
    8,669
    Kliknij i podziękuj
    1,050
    Podziękowania: 1,856 w 1,010 postach
    Dosyc mocno interesuja sie brytyjskim zuzlem jaka jest tego przyczyna nie wiem, choc to pewnie chodzi zwyczajnie o jezyk.
    pozdro :)
    I pewnie dlatego, że jak Amerykaniec przyjeżdża do Europy to najpierw trafia na Wyspy ;)

  28. Powrót do góry    #73
    Zaawansowany Awatar Rif
    Dołączył
    10-04-2003
    Postów
    2,643
    Kliknij i podziękuj
    138
    Podziękowania: 778 w 438 postach
    Jakże cieszą opowieści o egzotyce speedwaya zza wielkiej wody. Czekam na kolejną!

    Lata temu z jakiejś okazji sidecary oglądałem na torze w Bydgoszczy. Nie pamiętam tylko w którą stronę popylały, ale niewykluczone, że w przeciwną do ruchu motocykli żużloków (gdyby tak jeszcze w jednym biegu jechali naprzeciwko siebie hehe).

  29. Powrót do góry    #74
    Ekspert Awatar dillinger
    Dołączył
    13-09-2009
    Postów
    6,679
    Kliknij i podziękuj
    1,311
    Podziękowania: 1,322 w 781 postach
    ...i tak na wszystkich wirażach! Potem się przyjrzałem - mają jakieś takie skórzane (?) ochraniacze na tyłkach, ale szczegółowo ich nie badałem, bo "żony" jednak okazały się w większości facetami - no przecież nie będę patrzył z bliska obcym facetom na dupy...

    LOL
    spadłem z krzesła :D

  30. Powrót do góry    #75
    Stały bywalec
    Dołączył
    22-11-2005
    Postów
    598
    Kliknij i podziękuj
    15
    Podziękowania: 20 w 10 postach
    Czy w Stanach pokazują w jakiejkolwiek TV rozgrywki GP z Europy? Oglądałeś ostatnie z Pragi?
    nie wiem jak w USA, ale w okolicy np. na Dominikanie oglądałem swego czasu GP z Leszna w "ichnej" TV...byłem w szoku jak to zobaczyłem...i usłyszałem w hiszpańskim języku komentarz:) ....co prawda był mały poślizg, bo GP był w maju a oglądałem w grudniu :)

  31. Powrót do góry    #76
    Ekspert
    Dołączył
    12-04-2006
    Postów
    3,553
    Kliknij i podziękuj
    190
    Podziękowania: 469 w 240 postach
    ...i tak na wszystkich wirażach! Potem się przyjrzałem - mają jakieś takie skórzane (?) ochraniacze na tyłkach, ale szczegółowo ich nie badałem, bo "żony" jednak okazały się w większości facetami - no przecież nie będę patrzył z bliska obcym facetom na dupy...

    LOL
    spadłem z krzesła :D
    A co? Ty byś patrzył? :D :P

  32. Powrót do góry    #77
    Ekspert Awatar Dexter
    Dołączył
    04-02-2003
    Postów
    4,577
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 5 w 2 postach
    Hmmmm... ja akurat z sidecarami mam w Australii dosc czesto do czynienia. Na pewno sa cichsze od motocykli zuzlowych, ale czy jest wiecej walki? Polemizowalbym. Bardzo malo atakow po zewnetrznej przede wszystkim, jako ze sidecar jest duzo ciezszy i nie buja sie tak po zewnetrznej jak motocykl zuzlowy.
    Regards from Sydney
    Dexter

  33. Powrót do góry    #78
    Ekspert
    Dołączył
    12-04-2006
    Postów
    3,553
    Kliknij i podziękuj
    190
    Podziękowania: 469 w 240 postach
    Przecież nie napisałem, że jest "więcej walki" tylko że w porównaniu z resztą tego, co oni nazywają "speedwayem" to te sidecary wyglądają jednak dosyć profesjonalnie. Na pewno bardziej niż pan na harleyu z rogami na hełmie :D

  34. Powrót do góry    #79
    Ekspert Awatar dillinger
    Dołączył
    13-09-2009
    Postów
    6,679
    Kliknij i podziękuj
    1,311
    Podziękowania: 1,322 w 781 postach
    ...i tak na wszystkich wirażach! Potem się przyjrzałem - mają jakieś takie skórzane (?) ochraniacze na tyłkach, ale szczegółowo ich nie badałem, bo "żony" jednak okazały się w większości facetami - no przecież nie będę patrzył z bliska obcym facetom na dupy...
    LOL
    spadłem z krzesła :D
    A co? Ty byś patrzył? :D :P
    nie ;)
    rozśmieszył mnie opis całej sytuacji

  35. Powrót do góry    #80
    Ekspert
    Dołączył
    12-04-2006
    Postów
    3,553
    Kliknij i podziękuj
    190
    Podziękowania: 469 w 240 postach

    Costa Mesa - odcinek III i ostatni

    Na koniec opowiem o spisku, którym przesiąknięty jest speedway made in USA.

    Otóż - o ile pamiętacie - zawody w Auburn wygrał przebrany za amerykańską flagę Billy Janniro. Drugi był jeżdżący na czarno Venegas. Już wtedy zauważyłem ten fakt, ale wtedy jeszcze nic mnie nie tknęło. No, może poza tym, że przez chwilę namawiali się przed biegiem finałowym - co kojarzyło mi się nieco z układami z filmu "Zapaśnik" (o wrestlingowcach).

    W Costa Mesa obaj jeździli w takich samych strojach. I ciągle nic mi w głowie nie trybiło, aż w pewnym momencie wyjechały te sidecary - no i patrzę, a tu jedzie jedna para też przebrana za flagę. No, myślę sobie, jak się okaże, że oni właśnie wygrają to coś mi tu zacznie śmierdzieć... No i patrzcie państwo - co za traf - wygrali!!! :P

    Ach, jakiż był entuzjazm tłumu!

    A potem, jak już się skończyły wyścigi dziadków, babć i cioć z rogami - to znowu zaczęli jeździć prawdziwi żużlowcy - no i oczywiście znowu był Biiiilllyyyy Jaaaaaaniiiiiroooooo!!!! a za nim, jak cień, ten "zły", przebrany na czarno Venegas...

    I znowu traf chciał, że wygrał to Billy, a Venegas w finale to już w ogóle dał ciała i przyjechał chyba piąty, czy coś. I dzielni jankesi znowu ryczeli ze szczęścia i rozeszli sie do domów z niezachwianym przekonaniem, że Star Spangled Banner rozwala wszystkich: Bin Ladena, Venegasa, Fidela Castro - no po prostu nie ma innej opcji! :D

    Także taki np Gollob to lepiej niech nie mierzy się z Billym w Kalifornii, myślę, że ma zero szans. Chyba że zmieni nazwisko na UncleSam i kask na gwiaździsty cylinder ;)

    Taki to jest właśnie amerykański speedway.

    Jeszcze w Auburn - przed zawodami - dopadł mnie pewien lokalny artysta muzyk i oczywiście dziwił się, że z Europy przyjechałem na jakiś żużel. Opowiadałem mu, że pochodzę z takiego kraju i z takiego miasta, w którym "speedway is a kind of religion". Pokiwał głową ze zrozumieniem - w końcu różne są na świecie kraje i miasta. Po paru godzinach już wiedziałem, że uznał mnie za przedstawiciela ludu, który modli się do cyrkowców, a widowiska cyrkowe uważa za rodzaj mszy.

    No cóż, myślę że poniekąd miał rację... :D

    I na tym kończę cykl moich memuarów w trudzie i znoju spisanych ;)

    Jeszcze raz dzięki wszystkim, którzy mi pomogli, w szczególności vicarowi a także mocnej ekipie z Chicago: SidiemuZG/Protasowi, Gollobowi i Rickardssonowi - ze szczególnym uwzględnieniem Wieśka Ośkiewicza i jego speedwayowych opowieści obyczajowo erotycznych ;)

    Dzięki, chłopaki!
    Piękna przygoda! :)

  36. Powrót do góry    #81
    Ekspert Awatar alienisko
    Dołączył
    13-10-2003
    Postów
    5,000
    Kliknij i podziękuj
    427
    Podziękowania: 269 w 141 postach
    I na tym kończę cykl moich memuarów(...)
    Dupek :P :)
    Na żużel w Toruniu spogląda Kopernik i dziwi się czasem walkower czy piernik.

  37. Powrót do góry    #82
    Ekspert
    Dołączył
    12-04-2006
    Postów
    3,553
    Kliknij i podziękuj
    190
    Podziękowania: 469 w 240 postach
    Ojtam :D

  38. Powrót do góry    #83
    Zaawansowany Awatar Drapichrust
    Dołączył
    07-01-2006
    Postów
    1,534
    Kliknij i podziękuj
    365
    Podziękowania: 325 w 208 postach
    ze szczególnym uwzględnieniem Wieśka Ośkiewicza i jego speedwayowych opowieści obyczajowo erotycznych ;)
    Może od Billy'ego Janniro podpatrywał. Chociaż Osiek ciut starszy i miał w Grudziądzu od kogo się uczyć, np. od innego Billy'ego :)

  39. Powrót do góry    #84
    Ekspert
    Dołączył
    12-04-2006
    Postów
    3,553
    Kliknij i podziękuj
    190
    Podziękowania: 469 w 240 postach
    Jak już to raczej w Grudziądzu, bo Janniro operuje w Kalifornii, a stamtąd do Chicago jest jak z Hiszpanii do Polski ;)

  40. Powrót do góry    #85
    Użytkownik
    Dołączył
    02-04-2002
    Postów
    390
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Kurde moher jedź na następnego tripa i pisz sprawozdania, bo fajnie się je czyta, szczególnie nudząc się w pracy ;P

    Pozdro

  41. Powrót do góry    #86
    Ekspert
    Dołączył
    12-04-2006
    Postów
    3,553
    Kliknij i podziękuj
    190
    Podziękowania: 469 w 240 postach
    Pytanie: gdzie jeszcze jest taki fajny żużel? W Argentynie?

  42. Powrót do góry    #87
    Trener Awatar vicar
    Dołączył
    09-11-2001
    Postów
    8,669
    Kliknij i podziękuj
    1,050
    Podziękowania: 1,856 w 1,010 postach
    Taki to Australia i NZ ;)

    W RPA też są rozgrywane zawody w którym startują duzi, mali, średni, peewee i nie wiadomo co jeszcze. Podział na klasy jest też w Argentynie. A w Kanadzie na żużelku byłeś?

  43. Powrót do góry    #88
    Ekspert
    Dołączył
    12-04-2006
    Postów
    3,553
    Kliknij i podziękuj
    190
    Podziękowania: 469 w 240 postach
    A to w Kanadzie też jest?
    Nie, nie byłem :(
    Tak czy siak - skoro się już odezwałeś - to osobiście: dzięki za pierwsze objaśnienia tematu i pierwszego linka! :)

  44. Powrót do góry    #89
    Trener Awatar vicar
    Dołączył
    09-11-2001
    Postów
    8,669
    Kliknij i podziękuj
    1,050
    Podziękowania: 1,856 w 1,010 postach
    W Kanadzie jeżdżą w Paris i Welland. Śmiga tam między innymi ojciec Kyle'a Leagult ;)

    Nie ma sprawy :P

  45. Powrót do góry    #90
    Ekspert
    Dołączył
    12-04-2006
    Postów
    3,553
    Kliknij i podziękuj
    190
    Podziękowania: 469 w 240 postach
    Ciekawe ile mają w tej Kanadzie torów - i gdzie?

    Tak w ogóle to zapomniałem dodać, że w Costa Mesa pogadałem chwilę z reprezentantem USA o bardzo amerykańskim nazwisku NOVRATIL. Taki sympatyczny blondas, małolat. Chyba nie będzie z niego dobrego żużlowca, bo gostek nie ma jaj: boi się jeździć po polskich szosach ("everybody wanted to kill me, man!":P). Coś mi tam opowiadał o jakiejś niedawnej drużynówce na Ukrainie, dokąd jechał przez Polskę właśnie.

    Ale nieważne, gość zaczął wyliczać mi tory w samej Kalifornii i doliczył się bodaj siedmiu (zapamiętałem San Bernardino plus te co byłem - czyli są jeszcze 4, których nie kojarzę). To by już można normalną ligę robić...

    O ile mnie pamięć nie myli w Kalifornii żyje mniej więcej tyle osób, co w Rumunii, więc 7 torów to niezły wynik jak na światowe standardy krajów "nieżużlowych", czy też może "małożużlowych"...

    W ogóle to dziwne, że ci Amerykanie tak się ostatnio skiepścili - ja w tym Costa Mesa widziałem całkiem spore zainteresowanie tym żużlem - czy może raczej "żużlem". Myślałem, że zobaczę tor w polu i sto osób na trybunach, a wcale tak nie jest. Tym dziwniejsze, że ciągle nie mamy nowych Hamillów i Hancocków... :O

Strona 2 z 3 PierwszyPierwszy 123 OstatniOstatni

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •