Pokaż wyniki od 1 do 6 z 6

Wątek: Szkoła Wyprzedzania - żużel w literaturze

  1. Powrót do góry    #1
    Użytkownik Awatar ziemo86
    Dołączył
    19-09-2006
    Postów
    226
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach

    Szkoła Wyprzedzania - żużel w literaturze

    Książek o tematyce żużlowej jest multum. Podobnie, jak książek poświęconych innym dyscyplinom sportowym. Ba, w świecie pozostałych dyscyplin wielu autorów osadza akcje swoich powieści. Wystarczy tu choćby wspomnieć Alistaira MacLeana i jego "Jedynym wyjściem jest śmierć".

    A żużel? Cóż, z powieściami w klimatach żużlowych nie miałem do czynienia aż do chwili, w której poznałem twórczość pewnej polskiej autorki i jej "Szkołę Wyprzedzania".

    Powieść tę trudno sklasyfikować do konkretnego gatunku. Stanowi ona połączenie thrillera, komedii oraz powieści psychologicznej, z mocno rozbudowanym sportowym tłem. Jeśli zaś chodzi o fabułę - rzecz dzieje się we współczesnej Rosji, zaś główne role grają: prezes klubu żużlowego z Togliatti o przeszłości zagmatwanej jak on sam, przyszła doktor psychologii w stanie beznadziejnego zakochania oraz początkujący żużlowiec, który mimo młodego wieku często wykazuje daleko większą dojrzałość niż wspomniana wcześniej dwójka.

    Po co ten wątek? Cóż, "Szkoła Wyprzedzania" jak na razie nie doczekała się wersji książkowej, a w opinii mojej oraz wielu osób bardzo na to zasługuje. Powieść w tej chwili ukazuje się w odcinkach pod TYM adresem, jest już ukończona, a na stronie brakuje jeszcze ostatniego rozdziału, który już wkrótce zostanie dodany. Autorka chciałaby poznać opinię czytelników na temat swojej twórczości (spostrzeżenia można umieszczać właśnie w tym wątku), a ja chciałbym podjąć dyskusję na temat tego, czy taka twórczość może sprzyjać popularyzacji naszej ukochanej dyscypliny. A jeśli nie, to czy w ogóle ludzie zainteresowani żużlem chętniej sięgnęliby po lekturę ze speedwayem w tle, czy to jest dla nich bez znaczenia?




  2. Powrót do góry    #2
    Użytkownik Awatar idetamgdzieide
    Dołączył
    08-04-2007
    Postów
    123
    Kliknij i podziękuj
    2
    Podziękowania: 3 w 2 postach
    O książce póki co wypowiedzieć się nie mogę, bo jej lektura zajmie na pewno trochę czasu (świetne tło dla thrillera! :)), jednakże póki co zainteresowało mnie coś innego. Mianowicie słowniczek żużlowy znajdujący się na stronie autorki omawianej książki. Najlepiej wydrukować to i wręczać każdemu, kto ogląda mecz żużlowy po raz pierwszy (albo wciąż niemogącej zapamiętać reguł żonie/dziewczynie), a komu przychodzi nam przy tym oglądaniu towarzyszyć.

  3. Powrót do góry    #3
    Początkujący
    Dołączył
    05-12-2007
    Postów
    47
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowano 1 raz w 1 poście
    Wątek żużlowy w literaturze niczym nowym nie jest :)

    W moich żużlowych zbiorach tak na szybko znalazłem 2 pozycje:

    1. Hrdina ploche drahy - książka przygodowa w języku czeskim pochodząca z 1947 roku (120 stron), autorem jest Milos Kosina.

    Jak na książkę wydaną ponad 60 lat temu, to naprawdę dobra robota - twarda oprawa, ładne ilustracje, niezły papier.




    2. Dużo młodsza pozycja - thriller "Sliding into hell", wydana w 2005 roku, 256 stron w języku angielskim. Autorem jest John Berry. Niestety w książce brakuje ilustracji, nie ma nic do pooglądania, jedynie do poczytania :)




    Mimo wszystko należy przyklasnąć każdej idei, która promować będzie tę dyscyplinę. Życzę powodzenia w wydaniu "papierowej" wersji. Na pewno kupię :)

  4. Powrót do góry    #4
    Użytkownik Awatar ziemo86
    Dołączył
    19-09-2006
    Postów
    226
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Wątek żużlowy w literaturze niczym nowym nie jest :)
    No tak, zapędziłem się troszkę. Chodziło mi o to, że nie natknąłem się na nic podobnego w języku polskim ;).

    1. Hrdina ploche drahy - książka przygodowa w języku czeskim pochodząca z 1947 roku (120 stron), autorem jest Milos Kosina.

    Jak na książkę wydaną ponad 60 lat temu, to naprawdę dobra robota - twarda oprawa, ładne ilustracje, niezły papier.
    Ilustracja rewelacyjna! Trzyma klimat :).

    Życzę powodzenia w wydaniu "papierowej" wersji. Na pewno kupię :)
    Przekażę autorce, bo na pewno się przyda ;). Niestety cholernie trudno jest wydać coś nietypowego ;P.

  5. Powrót do góry    #5
    Użytkownik Awatar ziemo86
    Dołączył
    19-09-2006
    Postów
    226
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Przepraszam za posta pod postem, ale w imieniu autorki chciałbym poinformować, że na ww. stronie dostępna jest już cała powieść.

    Jeśli ktoś zaczął czytać / przeczytał, to bardzo mile widziane są opinie wyrażane w tym wątku :).

  6. Powrót do góry    #6
    Użytkownik Awatar ziemo86
    Dołączył
    19-09-2006
    Postów
    226
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Zwariowane przygody Prezesa i spółki - recenzja "Szkoły wyprzedzania" Joanny Krystyny Radosz

    Przed lekturą "Szkoły wyprzedzania" nie sądziłem, że można tak zgrabnie wpleść w powieść wątek żużlowy. Nie, stop. Bez ściemy. Dzieło Joanny Krystyny Radosz to tak naprawdę piąta powieść tej autorki, którą miałem okazję przeczytać i czwarta, która ma tak wiele wspólnego ze speedwayem. Najlepsza. Wciągnęła mnie do tego stopnia, że gdybym był w trzeciej klasie podstawówki i miał napisać wypracowanie o tym, kim chciałbym być w przyszłości, to bez wahania wskazałbym na Dymitra Kazdrowicza ze "Szkoły wyprzedzania". Od czasu do czasu drań z niego, ale jako postać literacka bije na głowę te wszystkie wytwory popkultury.

    Ach, jak tu pięknie

    Imię wspomnianego przeze mnie bohatera "Szkoły wyprzedzania" sugeruje, że akcja powieści nie rozgrywa się na polskiej ziemi. Tzn. wiem, że Rosjanin mógłby pełnić rolę mechanika któregoś z obecnych w dziele żużlowców, ale fuchy prezesa klubu raczej by w kraju nad Wisłą nie otrzymał. Zarządzać ekipą Daewoo Togliatti nasz przyjaciel ze wschodu może natomiast już jak najbardziej, a miejscowa drużyna jak najbardziej może ścigać się na przepięknym stadionie Stroitiel. Gdzie się podziała Mega-Łada? Cóż, postaci występujące w powieści są fikcyjne, więc fikcyjna jest również nazwa drużyny. Wada? Wręcz przeciwnie - w dobie Władysławów Komarnickich i Robertów Dowhanów odrobina fikcji jest wręcz wskazana.

    Tata Kazdrowicz

    Dymitr Kazdrowicz oprócz pełnienia funkcji prezesa klubu z Togliatti opiekuje się również wschodzącą gwiazdą speedwaya - Ermolajem Czepałowem. Dima stara się łączyć role przybranego ojca oraz starszego brata, ale nie zawsze wszystko mu wychodzi. Powiecie: prawie jak Tomasz Suskiewicz i Emil Sajfutdinow. Odpowiem: Nie wiem, jak jest w przypadku tego realnego duetu, ale jeśli podobnie, to chyba założę fanklub. Szczegółów jednak zdradzać nie będę, bo wtedy lektura nie miałaby sensu. Zresztą relacje pomiędzy tymi panami wcale nie są głównym wątkiem "Szkoły wyprzedzania". Otóż wszystko zaczyna się od tego, że umiera ojciec Dimy, właściciel rafinerii Petronella, zostawiając...

    Nie tylko żużel

    Autorka opisuje swoje dzieło jako połączenie thrillera, komedii oraz powieści psychologicznej z mocno rozbudowanym sportowym tłem. Mogę tylko napisać, że to stwierdzenie słuszne jak cholera. Co dziwne, "Szkoła wyprzedzania" wciągnęła mnie od pierwszego rozdziału i ani przez chwilę nie miałem wrażenia, że czytam miszmasz. Takie już jest życie - momentami mrożące krew w żyłach, momentami zabawne, a momentami skłaniające do refleksji. Speedway? Żużlowcy i ludzie z ich otoczenia na co dzień niewiele mają wspólnego z mitologią i wpadają w takie same tarapaty jak zwykli śmiertelnicy. Oni mają swoje życie również poza torem i w powieści Joanny Krystyny Radosz jest ono naprawdę doskonale pokazane. "Rajder" zabawiający się (bez podtekstów) w kuchni? Popijawa? Kłótnia rodzinna? Proszę bardzo, ale tylko w "Szkole wyprzedzania". Aha, nie martwcie się - mecze, treningi oraz scenki w parku maszyn również są. Jeśli ktoś pragnie dowiedzieć się, jak wygląda rosyjski speedway od kuchni, to "Szkoła wyprzedzania" jest dla niego lekturą obowiązkową.

    Do zakochania jeden krok

    W świecie pełnym facetów i motocykli nie mogło zabraknąć miejsca dla pięknych kobiet. Muszę jednak zmartwić wielbicieli tanich romansideł: wątek miłosny w "Szkole wyprzedzania" jest totalnie nieszablonowy i sprawi, że w żyłach niejednego czytelnika zagotuje się krew. Oj, świntuchy. Nie chodzi mi wcale o erotyczne sceny, ale o specyficzne relacje pomiędzy Panem Prezesem, a Panią w tej chwili bezimienną. Na początku oboje mnie denerwowali, a później ich za przeproszeniem stosunki stały się dla mnie najmilszą odskocznią od głównego wątku.

    Najlepszy wyścig w moim życiu

    Co zostawił po sobie stary Kazdrowicz? Jak ułożyła się znajomość pomiędzy Dimą a Panią X? Czy Daewoo Togliatti wywalczyło tytuł Drużynowego Mistrza Rosji? Ile wyścigów wygrał Ermolaj Czepałow? Cóż, ja wam na te pytanie nie odpowiem, bo od tego jest lektura. Dodam tylko tyle, że po przeczytaniu trzech pierwszych rozdziałów lista waszych niewiadomych co najmniej się podwoi. Co wyniosłem z lektury "Szkoły wyprzedzania"? Kilka godzin śmiechu, trzy stany przedzawałowe, tonę refleksji nad życiem, pięć kilo wzruszenia i koszulkę upaćkaną szlaką.

    Oj, było warto!

    Ilość stron: 443
    Data wydania: wkrótce

    ZAPRASZAM DO LEKTURY (KLIK)

    recenzja pierwotnie opublikowana tutaj

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •