Ostatnia kolejka naszej Ekstraligi ostatecznie potwierdziła to, co i tak było od początku sezonu do przewidzenia. Drużyny środka tabeli (zaraz mi się oberwie od zielonogórzan) pobiły bezlitośnie ekipy z Gdańska i Wrocławia na ich torach. Bydgoszczanie może tego unikną w przełożonym pojedynku z Częstochową, a może nie. Tym niemniej i oni do końca rozpaczliwie walczyć będą o utrzymanie.

Kto z tej trójki opuści w tym roku szeregi Ekstraligi?

Moim zdaniem, i przykro mi to pisać, największe szanse na opuszczenie grona najlepszych ma w tej chwili wrocławska Sparta. Dlaczego?

Dlatego, że nie bardzo kim jest tę Ekstraligę obronić. Głęboka myśl, wiem. Ale taka jest smutna prawda.
Crump - niechaj nawet zwozi same komplety,
Jeleniewski - jeździ dobrze. U siebie.
Janowski - jak to ktoś z ZG mądrze napisał wczoraj - raz zrobi 5 pkt., a raz 10. To normalne w tym wieku.
Watt - prośmy Pana by zaczął coś jeździć w barażach.
Nicholls - [puste pole]
Jędrzejak - [puste pole]
I wreszcie trener-"cudotwórca". Czy po ostatnim meczu ktoś w to jeszcze wierzy? I czy on sam nie ma już wszystkiego dość?

Cudu w postaci zajęcia bezpiecznej 6 pozycji raczej nie będzie i przyjdzie się pojedynkować z Gdańskiem lub Bydgoszczą. Mniejsza o to z kim, bo na chwilę obecną i jedni i drudzy wydają się być dla wrocławian za silni. Bjerre, Vaculik, Zorro, a nawet Skóra i Andersen.
Jonsson, Sajfutdinow, Davidsson, Lindbaeck.
Można się wściekać na niektórych spośród wymienionych zawodników, że przegrywają wyścigi z tuzami E-ligi (i tak na pewno jest teraz w Gdańsku i Bydgoszczy), ale w porównaniu z wrocławianami, każdy z nich byłby "drugim po Bogu". Po Crumpie się znaczy.

Ciekaw jestem Waszych opinii.