Pomysł, który przedstawiłe¶ dla SE, obowi±zywał rok temu w PLKK, choć tylko w obrębie pierwszej rundy. Szybko z niego (na szczę¶cie) zrezygnowano, a żeby było ¶mieszniej, to wszystkie ekipy zaczynały od stanu 2:0 dla faworyta a pierwsza runda PO skończyła się już po pierwszych meczach.
System ten jest wprawdzie jak±¶ alternatyw±, ale czy rzeczywi¶cie przez cały czas będzie tak, że wszyscy jad± na maxa? Załóżmy, że zespół X przegrał dwa razy z Y (zdarzyć się może każdemu, jak pokazuje tegoroczny sezon przyczyn może być wiele), a na dwie kolejki przed końcem grozi im spotkanie się w pierwszej rundzie. X zatem zrobi wszystko, by przegrać kosztem spadku lokatę niżej, ale by tylko nie trafić na Y. Widzisz tę sytuację, w której kibice przychodz± na mecz dopingować swój zespół by... przegrał, ale by pó¼niej mieć ciut większ± szansę w PO? ;)
Je¶li zespół zacznie od 0:2 i pojedzie pierwszy mecz u siebie, to w przypadku marnej szansy na wyje¼dzie podejrzewam, że położ± te zawody od razu, by nie jechać na rewanż i nie płacić dodatkowych pieniędzy, a z kolei rywal będzie się wkurzał, że nie dostanie szansy jazdy na własnym terenie. A gdy się okaże, że jaki¶ zespół do finału z każdym rywalem będzie miał bilans 2:0, to wygrywaj±c w serii 3:0 nie pojedzie ani jednego meczu u siebie...
No i pozostaje kwestia liczenia remisów z rundy zasadniczej. Przy wygranej i remisie zespół zacznie od stanu 1,5:0,5? ;)
Mam nadzieje, że nie jestem zbyt czepialski ;)