Zamieszczone przez
Lee
W ostatnich latach, czy dzięki KSM to nie wiem, ale rzadko kiedy zdarzały się wyniki, w których jeden z zespołów nie był w stanie załapać się na 30 punktów w meczu. Dominacja jakiegoś zespołu nie oznacza, że zespół ten wygrywa wszystko do 25. Nie wiem zatem skąd ta analogia, tym bardziej że w całej historii sportu żużlowego tych ośrodków praktycznie zawsze było niewiele, zwłaszcza na tym najwyższym szczeblu. Wymienić Leszno, Gorzów czy Toruń to jak przeczytać tabelę medalową wszech czasów.
Po drugie - znów ten sam, jałowy argument. Pięć nazwisk - o tyle tylko proszę - zawodników, którzy ze względu na KSM musieli z SE wylecieć w kosmos. Odpowiedź: NIE MA. W SE od wielu lat jeżdżą, jeździli i będą jeździć najlepsi, bowiem owych najlepszych jest zdecydowanie za mało, aby ktokolwiek pod jakimkolwiek pretekstem się ich z ligi pozbywał.
Po trzecie - skoro jest mało dobrych zawodników, to aby była to, jak piszesz, EKSTRALIGA, muszą w niej jeździć jak najbardziej wyrównane zespoły. Mielenie w kółko populistycznych hasełek jest równie głupie, jak niektóre wymysły panów z centrali. Ile było klubów w okresie funkcjonowania KSM, które z tego powodu nie mogły sobie pozwolić na zakup jakiegoś zawodnika? Jednostki. A śmiem twierdzić, że KSM niejednym dupę uratował, bo na fali transferów Tarnów pewnie rok temu Lamparta by kimś zastąpił, tytuł zdobyłby i tak, a znacznie większe wypłaty odbiłyby się jeszcze większą czkawką sympatycznej pani prezes.
Po czwarte - co to znaczy, że KSM pozwala nic nie robić? Jak by wyglądała dziś Bydgoszcz, gdyby najbogatsi kupili sobie Hancocka a Zielona Góra nie musiałaby oddawać Łoktajewa? Biłaby się o nich? Z czym? I jakim rywalem dla Torunia czy Zielonej Góry byłby zespół, któremu liderowaliby Buczkowski-Andersen-Szczepaniak, wsparci być może niechcianym Davidssonem? To by była EKSTRALIGA? Dla trzech lub czterech drużyn? Bo chyba tylko tyle byłoby w stanie skompletować składy, które od A do Z można byłoby nazwać godnymi swojej klasy rozgrywkowej. Zresztą taki Łoktajew to przepraszam bardzo dzięki czemu w SE wypłynął? Przecież gdyby nie KSM, to chłopak nie wiedziałby jak wygląda tor w Zielonej Górze, a hołdem darzy się dziś go co najmniej takim, jakim wyznawcy Tomasz Golloba jego zacną personę.
Po piąte - Regulamin Finansowy, po dłuższej analizie, uznać można za rzecz pożądaną. Trochę mylnie interpretowany przez opinię publiczną, a i jego twórcom zapewne przyświecał inny cel, ale można dzięki niemu podjąć jakieś działania optymalizacyjne, które w dłuższej perspektywie uchronią kluby przed całkowitą degradacją. Nie wiedzieć czemu większość na temat RF wypowiada się tak, jak podane to zostanie w mediach - ledwo jeden z drugim usta otworzą, to już wszyscy się na nich rzucają, choć sami nic lepszego do powiedzenia nie mają. Regulamin Finansowy powinien stanowić jasno i wyraźnie - tyle (i ani grosza więcej) dany klub może przeznaczyć na kontrakty zawodnicze. KLUB, nie sponsor. I tu jest właśnie ten mały haczyk, ale nie po to, żeby obejść RF, ale jako jawna i dostępna dla wszystkich opcja. Odciążyć kluby z podpisywania umów finansowych, zaangażować sponsorów, którzy tak chętnie przed sezonem deklarują przeróżne sumy, choć w trakcie rozgrywek bywa różnie z ich realizacją. Ale jest to trudne do osiągnięcia, bowiem poza nielicznymi przypadkami, rozmowy na linii sponsor-działacz wywodzą się z układów koleżeńskich a nie biznesowych. Kumpel dorzuci do tego, inny do drugiego, w razie czego pomoże trzeci i jakoś przetrzymamy.