Hmm, pojawił się ciekawy artykuł D.Gapińskiego na SF. Wyjawia on uryty plan Dworakowskiego, Komarnickiego i Rusko. Fregment tegoż artykułu:
Czyli prezesi 2 lata temu świadomie oddali władzę Witkowskiem (sami nie umieli dojść do konsensusu) a teraz niejako podstępnie chcieli tą władzę odebrać Jak nietrudno się domysleć, choćby po to aby utrzymać KSM, pozostawić 10 zespołową SE oraz wprowadzić RF.Właśnie kwestii odrzucenia kandydatur Rusko i Nadachewicza dotyczy ów zamach. Kontrowersje nie dotyczą samych kandydatur, bo zapewne obaj panowie posiadają wszelkie predyspozycje do tego, aby pełnić funkcje członków Rady Nadzorczej. Dodatkowo Andrzej Rusko byłby w stanie wspomóc działalność Speedway Ekstraligi swoją wiedzą i kontaktami zdobytymi w czasie działalności z spółce Ekstraklasa S.A. Zamach polegał jednak na tym, że Wspólnicy w sprytny sposób chcieli przejąć częściowo kontrolę nad działalnością Spółki. Przypomnijmy, że w październiku 2011 roku kluby oddały władzę w Spółce Polskiemu Związkowi Motorowemu twierdząc, że dotychczasowa formuła działalności Speedway Ekstraligi się wyczerpała. Jak widać, nie minęły nawet dwa lata, a ponownie kwestionowana jest formuła działalności Spółki. Podstęp polegał na tym, że Wspólnicy zgłaszając kandydatury Komarnickiego, Rusko i Nadachewicza, chcieli przejąć władzę w Radzie Nadzorczej. Zgodnie z umową Spółki, to Rada Nadzorcza ma decydujący głos w zakresie chociażby regulaminów rozgrywek. W tym momencie Rada Nadzorcza liczy cztery osoby. W przypadku równości głosów, decyduje zdanie Przewodniczącego (w tym przypadku Andrzeja Witkowskiego - prezesa PZM). Polski Związek Motorowy zachował więc czujność i nie dopuścił do przejęcia władzy, wbrew wcześniej podjętym ustaleniom.
Warto postawić również pytanie, dlaczego Wspólnikom tak zależało na wprowadzeniu kolejnej osoby do Rady Nadzorczej. Piąta osoba w RN spowodowałaby, że przedstawiciele klubów mieliby większość i mogliby przeforsować tak mocno popierany w ostatnim czasie pomysł kilku klubów dotyczący utrzymania 10-cio zespołowej Ekstraligi. W tym przypadku trzeba pochwalić PZM, że nie chce dopuścić do kolejnej zmiany przepisów w trakcie trwania rozgrywek. I dobrze. Szkoda jednak, że dochodzi do kolejnego nieporozumienia na linii Wspólnicy - PZM. Wspólnicy zarzucają bowiem PZM to, że oddali mu dobrowolnie władze w zakresie regulaminów, a nie w kwestiach finansowych, ale to już temat na zupełnie inny tekst.
Oj niełądnie Panowie, nieładnie