Nieporozumieniem jest, że przy równej ilości dużych punktów o 1 miejscu będzie decydowała wysokość wygranych rewanżów Tarnów-Rybnik i Rzeszów-Poznań. Dzięki kontuzji Trojana Rzeszów może wygrać wyżej niż Tarnów i w ewentualnym finale ostatni mecz jechać u siebie. A po rundzie zasadniczej miał 10 pkt mniej od Unii i przegrał oba bezpośrednie mecze.
W takich przypadkach o pozycji w tabeli powinien decydować dwumecz z fazy zasadniczej między zainteresowanymi a nie małe punkty zdobyte na osłabionym przeciwniku, który np. pojedzie drugim składem albo po prostu bez motywacji.
Wiem, wiem - zaraz koledzy z Rzeszowa napiszą coś w rodzaju: "jak jesteście tacy dobrzy to wygracie z każdym i wszędzie". No i zgoda, ale zawsze to przyjemniej świętować awans u siebie, prawda?