Skończmy z "panami" i zbędnym patetyzmem. Nie rozumiem jakim prawem Kolego odbierasz mi prawo do pisania o tym, co lubię najbardziej. Że się na kogoś kreuje. Może nim jestem? Historia żużla to moją pasja i lubie o niej pisać, czy opowiadać. Robie to bardzo rzadko, ale widać, że dla niektórych za często. Ogólnie to się czepiasz człowieku jak szlag. Ale ok. Niby jesteś miły, ale chwytasz mnie za słówka i probujesz ośmieszyć. Wiadomo, że nie ma zwrotu "wiek urodzenia". Walnąłem gafę, która nie omieszkałeś wyafiszować.
A z Tomkiem Gollobem, to właśnie bardzo dobre porównanie. Wyobraźmy sobie, że mistrza świata wyłaniają jednodniowe finały na torze w Bydgoszczy i Tomek na ten przykład byłby 5 razy mistrzem świata. Mimo, że jeździłby tak samo, to zapisałby się w historii zupełnie inaczej.
Więcej z Tobą dyskusji nie prowadzę, bo to nie dyskusja o żużlu tylko prywatne wycieczki. I taki też charakter miał Twój pierwszy wpis.
Mało tego post ten jest nie na temat. Po co więc te śmieszne popisy?
Wpis był jak najbardziej na temat. Bo odnosił sie do przykładu zawodnika, który również dwukrotnie triumfował w danych mistrzostwach. I mnie ci dwaj zawodnicy kojarzą się ze sobą w pierwszej kolejności.
więc po co jeszcze wstawiać teksty o latach 50 i wcześniejszych jeśli z ówczesnego światka żużlowego mało kto żyje i mało kto cokolwiek pamięta
Bo lubię. To po pierwsze. Po drugie, właśnie z tych powodów, które sam wymieniłeś. Od dziś mam trzeci powód: żebyś sie głupio pytał.
Dla mnie 75% dyskusji na tym forum są zbędne. O tym, ze "X" jest lepszy od "Y" w kwietniu, a gorszy na kopie itd. Ale niech będą i powinny być, jeśli uczestnikom sprawiają frajdę. PO TO JEST FORUM.
Wracając do tematu, czyli IMP 78. Jąder miał sporo szczęścia bowiem dwóch największych faworytów Robert Słaboń i Bolesław Proch zanotowali po jednym wykluczeniu. Leszczynian przegrał obie bezpośrednie konfrontacje. Bolek miał wyjątkowego pecha. Urwany hak na prowadzeniu.