Kalkulowana Średnia Meczowa ma w swym założeniu ograniczać liczbę "najlepiej" punktujących żużlowców w jednym zespole.
Może się myle:), ale nie ma nic wspólnego z redukcją możliwości pojedynczych zawodników.
Stąd chyba nie rozmawiamy o specjalnych "osiołkach" ze szkółki w Lesznie dla Rickiego, ani o ramie Jagusia dla Dobruckiego (i vice versa:)).
A już w temacie, moim zdaniem w określonej czasoprzestrzeni ten przepis miał swe uzasadnienie - zarobki żużlowców rosły ponadproporcjonalnie, co budżety klubów zaczynały solidnie odczuwać, zaczęło się "rozwarstwienie" ligi. Było to swoiste "leczenie skutków", ale czego spodziewać się po naszych działaczach...:)
A że się nie sprawdził...co to znaczy, że się nie sprawdził?
Po prostu wracamy tu do punktu wyjścia wielu dyskusji - nie dochowaliśmy sie od dawna regulacji, które trwałyby w okresie dłuższym niż 1,2 sezony. Taka specyfika żużla w kraju...Sam KSM to tylko narzedzie, sposób - podobnie jak i jego brak...
Pozdrawiam.