Pokaż wyniki od 1 do 6 z 6

Wątek: Jerzy Engel - prawdziwe oblicze

  1. Powrót do góry    #1
    Super Snajper FTSL
    Dołączył
    02-09-2001
    Postów
    2,900
    Kliknij i podziękuj
    1
    Podziękowania: 0 w 0 postach

    Jerzy Engel - prawdziwe oblicze

    Jerzy Engel - trzy kluby, trzy wpadki

    Obiecuje złote góry i Ligę Mistrzów, po czym odchodzi w niesławie. Legia pozbyła się go dyskretnie, Wisła ma po nim czkawkę, a Polonia złożyła właśnie w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. To kariera Jerzego Engela w ostatnich trzech latach.
    - To był błąd, że po mundialu wzorem Hiddinka nie poszedłem w wir pracy w klubie, a miałem propozycje. Największymi gwiazdami zostają ostatnio nie piłkarze, ale trenerzy. Najgłośniej jest o Mourinho, Benitezie - mówił Jerzy Engel, gdy przed tym sezonem obejmował Wisłę Kraków.

    Ale po przegranym sromotnie mundialu w Azji były selekcjoner nie unikał klubów. Pracował w aż trzech.

    Pod nazwiskiem o Engelu mało kto chce mówić, także ci, którzy go nie lubią. On sam lubi osobiście przypilnować, by pisano o nim dobrze lub w ogóle. Namawiał szefów gazet, by takiego a takiego dziennikarza wyrzucić z pracy. Kiedy dowiedział się, że powstaje ten artykuł, wydzwaniał do dziennikarzy "Gazety". Czy tekst będzie pozytywny? A kto wymyślił, by zająć się tym tematem?

    Bajka o wielkiej Polonii

    Polonia zarzuca Engelowi niegospodarność. Podobno chodzi o ćwierć miliona nierozliczonych złotych, gdy w 2004 roku były selekcjoner był członkiem zarządu "Czarnych Koszul".

    - Mam inwestora, który jest w stanie zainwestować w Polonię 150 milionów euro - prawie dokładnie rok temu ogłosił Jerzy Engel. W blaszanym baraku klubowym roztaczał kilkudziesięciu kibicom wizję wielkiego klubu. Wraz z nadejściem nieznanego wtedy inwestora (później okazało się, że jest nim zarejestrowane na Gibraltarze konsorcjum Global Soccer Agency - GSA) miała się rozpocząć nowa epoka - Polonia miała znów liczyć się w Polsce, walczyć o europejskie puchary. Bajka. Czego w niej nie było. Nowoczesny stadion dla 20 tysięcy widzów, hala widowiskowa, pływalnia o wymiarach olimpijskich, podziemny parking. Ba, nawet podziemne boisko treningowe, hotel, apartamentowce. Wszystko to miało się zmieścić na sześciu hektarach w centrum stolicy.

    - Na początku częściowo uległem panu Engelowi i powiem szczerze, nie znajdzie się taki człowiek, który nie uległby jego oratorskim popisom. Chyba że jest przez kogoś uprzedzony, ja nie byłem. Gdy z czasem otrzymałem pewne informacje z Legii, stałem się ostrożniejszy - opowiada właściciel Polonii Jan Raniecki.

    - To było wszystko dobrze przemyślane - mówi Raniecki. - Na bocznym boisku miały powstać apartamentowce, dwa, może trzy. Wiadomo jednak, że na to nie zgodziłoby się miasto, byłyby protesty mieszkańców [boczne boisko Polonii jest położone w parku nieopodal Starówki - red.]. GSA postawiło więc warunek, że jeżeli nie otrzyma pozwolenia na budowę apartamentowców w tym miejscu, w zamian ma otrzymać inną atrakcyjną lokalizację w Warszawie. Gdyby jednak miasto do 30 czerwca 2006 roku nie dało terenów, GSA zabiera karty naszych piłkarzy. Do tego czasu mieli pożyczyć klubowi 1,5 miliona euro. Pożyczyć, nie przekazać - dodaje Raniecki.

    Właściciel Polonii nie zgodził się na przekazanie akcji. Engel nalegał, by władze Polonii podpisały umowę z GSA w języku angielskim, choć nikt z zarządu nie znał angielskiego. Udzielał wywiadów, w których przedstawiał czarną wizję klubu, jeśli Raniecki nie sprzeda akcji GSA. Na spotkanie kibiców z władzami Polonii Engel wszedł wprowadzony przez zwykłych chuliganów. Ci najpierw kazali wyjść z sali dziennikarzom, potem jeden z nich powiesił na szyi Ranieckiemu szalik Legii.

    Dziś spotkania kibiców Polonii z piłkarzami i trenerami nadal odbywają się w blaszanym baraku. Raniecki został w klubie, Engel odszedł w marcu. - Stwierdziliśmy szereg nieprawidłowości z czasów, kiedy był członkiem zarządu - wyjaśnia Raniecki ostateczny powód rozstania się z byłym selekcjonerem. Nie chce mówić o szczegółach, ale wspomina o jednym fakcie: - Władysław Jerzy Engel zwrócił się do zarządu o zatrudnienie syna, a koszty związane z tym zatrudnieniem miał przejąć w ramach swojego kontraktu. Ale formalnie syn musiał być zatrudniony na etacie i siedem tysięcy złotych musiało znaleźć się na naszej liście płac. Pan Władysław Jerzy Engel nie poczuwał się do obowiązku uregulowania tych zobowiązań. To my płaciliśmy Engelowi juniorowi - tłumaczy Raniecki.

    Engel przyszedł do Polonii w kwietniu 2004 roku, tuż po tym jak Krzysztofa Chrobaka zastąpił Mieczysław Broniszewski, a po zaledwie kilkunastu dniach pracy do dymisji podał się dyrektor sportowy Maciej Szczęsny. Engel miał być właśnie dyrektorem sportowym, ale kim był naprawdę? - Tego do dziś nikt nie wie i on też. Szybko zwrócił się do nas, że chce być trenerem koordynatorem, a jego główne obowiązki miały się sprowadzać do sprowadzania zawodników, ale też szukania sponsorów, inwestora. Był też członkiem zarządu, potem z tego zrezygnował - mówi Raniecki.

    Do trenowania zabierał się rzadko, w momentach kryzysu. Ale to Engel przed poprzednim sezonem sprowadził wszystkich zawodników. Miał zbudować nowy zespół. - Zaczął od tego, że pozbył się kilku zawodników, którzy byli bardzo przydatni w zespole. Jednym z takich był Michniewicz. Nim ja się zorientowałem i ktoś z zarządu, to Michniewicza już nie było w klubie. Na jego miejsce przyszedł Jakosz, który kosztował nasz biedny klub 200 tysięcy złotych. Żeby kupować piłkarzy, trzeba mieć pieniądze, ja ich nie mam. Pan Engel nie przyjmował tego do wiadomości. Najpierw działał, a potem członkom zarządu mówił, że to jest uzgodnione z Ranieckim - opowiada właściciel Polonii.

    Engel sprowadził Paśnika, Jakosza, Udarevicia, Gołosia, Jędrzejaka, Kotwicę, Imeha, Olszara i Surdykowskiego. Tylko Gołoś się sprawdził, był objawieniem rundy jesiennej, potem Polonia zarobiła na jego transferze do Wisły Kraków.

    Imeh strzelił jednego gola, dziś nie mieści się nawet w rezerwach Arki. Olszar przyszedł do klubu z rekomendacji współpracującego z GSA menedżera Pini Zahaviego z kontuzją. Udarević wyróżnił się w lidze (i na treningach Polonii) brutalną grą. Pozostali młodzi zawodnicy (Polonia za namową Engela podpisała z nimi długoletnie kontrakty) nie zaistnieli w zawodowym futbolu.

    - Ten człowiek jest specjalistą od tego, żeby robić zamęt, składać obietnice, przedstawiać wizje i nie dotrzymywać słowa. Dlatego wyleciał z Wisły. Dziwię się, dlaczego Wisła nie pytała o zdanie nikogo z Legii czy Polonii. Człowiek nie zmienia charakteru tylko dlatego, że zmienia klub - twierdzi Raniecki.

    Ranieckiemu Engel obiecywał bogatego inwestora, piłkarzom nowe kluby. Rok temu Łukasz Jarosiewicz był wyróżniającym się piłkarzem Polonii. Strzelił trzy gole Koronie Kielce w meczu Pucharu Polski, pięknego gola podczas derby z Legią. Zimą doznał kontuzji i zniknął z klubu, tłumacząc się depresją.

    "Rany! Zachód! Nawet mówiło się o Premiership. 100 tysięcy za rok gry, dziesięć tysięcy za sam podpis z menedżerem. Wszystko w dolarach - opowiadał Jarosiewicz miesięcznikowi "Polonia'Ole". - Kiedy tak poważny facet jak Jerzy Engel zaczął rzucać takimi sumami i podsuwać umowy do podpisania z panem Zahavim, obudziła się we mnie żądzą pieniądza, sławy, bycia wielką gwiazdą. (...) Te podchody zaczęły się podczas piłkarskiej gali Canal+. Młody Engel zaczął, a potem włączył się stary. Wiadomo, pan Engel wprowadził nad do mistrzostw świata, ma autorytet. Liczyłem, że załatwi mi pieniądze. I tak mi pomógł, że jak do niego zadzwoniłem, że czeka mnie operacja i co ja mam z tym zrobić, to powiedział, że w zasadzie to może zapłacić 50 tysięcy złotych, ale jest zajęty. I wyłączył się".

    W wywiadzie dla "Gazety" z grudnia 2004 Engel tłumaczył: "Jeśli więc nic nie wyjdzie z umowy z GSA, można się spodziewać różnych scenariuszy. Są nawet chore pomysły wyprzedaży najlepszych piłkarzy".

    Sam jednak był animatorem wyprzedaży. - Dzwoni do mnie jeden z piłkarzy i mówi, że Engel złożył mu propozycje z niższej ligi angielskiej. Trzeba tylko podpisać umowę z panem Zahavim, potem dostaje się do ręki 20 tysięcy dolarów. "I co podpisałeś umowę - pytam. Nie - odpowiedział. Dlaczego? - Bo najpierw chciałem pieniądze" - opowiada Raniecki.

    Liga Mistrzów dla Warszawy

    W Legii Engel spędził rok. "Jeszcze brakuje tylko stadionu przy Łazienkowskiej na 40 tys. widzów. Wówczas obiecuję Warszawie Ligę Mistrzów, nawet bez sponsorów. A przecież wszystkim o to chodzi. I rajcom, i klubowi, i kibicom" - mówił Engel we wrześniu 2003 "Życiu Warszawy".

    Miał zastąpić Dariusza Kubickiego na stanowisku trenera, był zaufanym Zbigniewa Jakubasa, gdy ten wiosną 2003 roku chciał kupić klub od Pol-Motu. Potem został forpocztą ITI, podobno medialny koncern obiecał mu fotel prezesa. Miał decydować o transferach i przyciągać sponsorów.

    Do klubu zgłaszali się powracający z zagranicy zawodnicy jego kadry - wstępne rozpoznanie przeprowadził Piotr Świerczewski, z byłym trenerem rozmawiali też Tomasz Kłos i Paweł Kryszałowicz. Ale wielu transferów Engel w Legii nie przeprowadził. Właściwie przyznawał się tylko do sprowadzenia Piotra Włodarczyka, chociaż sprawę prowadził Janusz Olędzki. Brał za to udział przy zupełnie niezwiązanych z Legią transakcjach - choćby w sprowadzeniu Andrzeja Niedzielana z Groclinu do holenderskiego Nijmegen.

    Oficjalnie Engel odszedł, bo poróżnił się z właścicielami ITI koncepcją budowania drużyny. - Wiele obiecał, ale robił niewiele - mówi nasz informator, blisko związany z Legią. - Został wezwany do ITI, gdzie zakomunikowano, że szefowie nie widzą już możliwości współpracy z nim. O to, co mu się prawnie należało, potrafił zadbać co do złotówki. Domagał się zwrotu kosztów nawet za przysłowiowe opłaty w parkomacie - mówią na Legii.

    Futbol na tak w Krakowie

    - Ofensywnemu stylowi Wisły jest po drodze do mojego futbolu »na tak «, a słynna krakowska piłka oparta na technicznym wyszkoleniu i szybkich, krótkich podaniach jest bliższa mojej idei niż długa piłka do przodu i walka w powietrzu - mówił Jerzy Engel po przyjściu do Wisły i obiecał awans do Ligi Mistrzów.

    Książka Engela "Futbol na tak" kosztuje w księgarniach 19 zł. Cztery tysiące egzemplarzy jej autor sprzedał Wiśle o trzy złote drożej. Część książek Engel rozdał kibicom na spotkaniu. Gdy kibic redagujący "Forza Wisła" na kolejnej pogadance z fanami zapytał trenera wprost: "Czy to prawda, że za książki, które pan nam rozdaje, zapłaciła Wisła?", Engel zrobił się purpurowy. A książka do dzisiaj zalega w korytarzach budynku Wisły.

    Menedżer Engel klubowym działaczom przyniósł na kartce dwa nazwiska piłkarzy i zaproponował, aby pozyskać ich bez żmudnych obserwacji, zbierania opinii, nagrywania kaset. Gdy napotkał opór, argumentował: "Nic nie ryzykujemy! Najwyżej się ich później spuści".

    Jerzy Engel zasłynie też z najwyższego w historii polskiej piłki transferu trzecioligowca. Za jego wstawiennictwem klub zapłacił 300 tys. zł za młodego napastnika ŁKS-u Łomża Rafała Boguckiego. To znaczy, Wisła kupiła piłkarza, ale Engel załatwił, by dalej grał on w Łomży, gdzie trenerem jest... Jerzy Engel junior.

    Za poprzednich szkoleniowców przed spotkaniami ligowymi Wisła wyjeżdżała na zgrupowania do jednego z krakowskich hoteli. Engel zrezygnował z noclegów, nie oznaczało to jednak, że klub zaoszczędził. W dniu spotkania zabierał piłkarzy na obiad i dwu-, trzygodzinny wspólny pobyt. Wisła płaciła za to jak za normalną dobę hotelową.

    Numerem, który ponoć przesądził o zwolnieniu szkoleniowca, było wpuszczenie na jeden z ostatnich treningów przed przegranym meczem z Zagłębiem Lubin kabaretu OT.TO. - Sytuacja przed meczem była trudna. Mieliśmy kontuzje, wielu zawodników uczestniczyło w zgrupowaniu kadry. Mieliśmy praktycznie tylko jeden piątkowy trening, na którym dysponowałem zespołem, który zagrał w Lubinie - tłumaczył porażkę Engel. Ale nie dodał, że zajęcia zostały "wzbogacone" przez tercet komików, z których jeden uczestniczył nawet w gierce treningowej i asystował przy golu Marcina Kuźby. - Brakowało go w Lubinie - żartowali kibice, a ekipę telewizyjną towarzyszącą OT.TO musiał dyscyplinować kierownik drużyny Marek Konieczny. - Patrzę, a tu między naszymi piłkarzami biega facet z mikrofonem na niebezpiecznym wysięgniku, więc mówię mu, żeby się opamiętał - opowiadał Konieczny.

    Na pożegnanie z Wisłą trener przedstawił klubowi rachunek za służbowy telefon komórkowy na kwotę 8 tys. zł za jeden miesiąc. Wisła obciążyła Engela tą płatnością.

    gazeta.pl
    Kawał ****wysyna i oszusta :) I pomyslec, ze do niedawna spora grupa ciemnych oszołomow chciała jego powrotu na stanowisko selekcjonera reprezentacji...
    Ciekawe jak szybko "odstrzela" go na Cyprze :)


  2. Powrót do góry    #2
    Ekspert Awatar Luker
    Dołączył
    19-10-2003
    Postów
    5,693
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Engel jest mistrzem w tym co robi, czyli sciemnianiu, skoro Cupial sie dal nabrac. A wiadomo jak to jest z prezesami duzych spolek.

    Do tej trojki trzeba dolozyc reprezentacje i mamy niezly obraz Engela w polskiej pilce na przelomie ostatnich lat.

    Jednego trzeba Ranieckiemu pogratulowac. Pamietam jak czytalem informacje na temat tego sponsora z Giblartaru i Raniecki sam mowil, ze nie zrobi czegos na szkode Polonii. Wszyscy sie pytali, czemu jeszcze nie podpisuja, przeciez to taki genialny sponsor. Tak Engelus mowil.

    Jednego nie zapomne. Jak Engel po MS w Korei byl w studiu dwojki i mu Szaranowicz wytykal wszystkie bledy. Zrobil sie purpurowy tak jak na tym spotkaniu kibicow :]
    Quote of the week:
    "The stars still shine bright. Yet something is different..."
    -----------------------> Janusz Kolodziej? SUPERSTAR!!! T&T nie "gorsi"
    F.C. INTERNAZIONALE, DEPECHE MODE, UNIA TARNOW - Nothing more...

  3. Powrót do góry    #3
    Zaawansowany Awatar LegiaL
    Dołączył
    08-08-2001
    Postów
    2,586
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Uff... Cieszę się, że w Legii długo miejsca nie zagrzał.


    A na marginesie - 7 tys. dla Engela juniora za trenowanie IV ligowych rezerw? Ładna sumka.





    Świetlik, chrabąszcz a nawet mysza to jest przyroda w swym całokształcie imponująca. I jeśli gdzieś kot goni myszę, to goni przyrodę w osobie tej myszy i wypada przywalić temu kotu tak, żeby mu nigdy mysza do głowy nie przyszła.

  4. Powrót do góry    #4
    Stały bywalec
    Dołączył
    03-09-2001
    Postów
    1,420
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Tak prawdę mówiąć to gdyby nie OLI to by było po jego układach.
    Żewłaki grali tylko na handel itd.
    A pamiętacie w reprze Krzynówka.
    Teraz jest najlepszy w kadrze i szacuneczek.
    Ale w eliminacjach do MŚ w Korei był dnem totalnym.
    Engel to stary złodziej i cwaniak i dobrze by było gdyby ktoś ykonał pare telefonó na Cypr i ostrzegł tych ludzi przed koniem trojańskim JURECZKIEM.

  5. Powrót do góry    #5
    Ekspert Awatar Luker
    Dołączył
    19-10-2003
    Postów
    5,693
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    BAJABONGO:
    Engel to stary złodziej i cwaniak i dobrze by było gdyby ktoś ykonał pare telefonó na Cypr i ostrzegł tych ludzi przed koniem trojańskim JURECZKIEM.
    Tak, tylko wtedy wroci do nas i znowu sie podniesie stan podwyzszonego ryzyka w polskich klubach :P

    Moze lepiej niech tam zostanie kilka/kilkanascie latek :]
    Quote of the week:
    "The stars still shine bright. Yet something is different..."
    -----------------------> Janusz Kolodziej? SUPERSTAR!!! T&T nie "gorsi"
    F.C. INTERNAZIONALE, DEPECHE MODE, UNIA TARNOW - Nothing more...

  6. Powrót do góry    #6
    Ekspert Awatar wolf666
    Dołączył
    21-04-2002
    Postów
    12,381
    Kliknij i podziękuj
    61
    Podziękowania: 38 w 32 postach
    Na Cypr nie ma co dzwonić, on ma tam kilka pensjonatów, gdzie kadra zadzwiająco często wypoczywała.

    Stary wyga, nikt go nie wydyma, póki co ;).

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •