Lato: damy sobie radę bez Beenhakkera!
Dziennik Zachodni | 2007.10.27 10:44
Wcale nie jest oczywiste, że Leo Beenhakker poprowadzi piłkarską reprezentację Polski w eliminacjach mistrzostw świata 2010. Choć Holender popierany jest przez piłkarzy, kibiców i sponsora kadry, prezes PZPN Michał Listkiewicz, wbrew wcześniejszym sugestiom, nie podpisze nowej umowy z Beenhakkerem przed końcem eliminacji Euro 2008. Chyba że wygramy z Belgią i awansujemy do finałów.
- Chciałbym, żeby Leo Beenhakker kontynuował pracę w Polsce i on też tego chce - mówi prezes Listkiewicz. Ale już pytany o termin zawarcia nowego kontraktu i jego warunki, staje się powściągliwy. Zarobki Holendra ponoć mają wzrosnąć o 10-15 proc., czyli z 50 tys. euro miesięcznie do 55-60 tys. - To plotka. Beenhakker ma kontrakt do 30 listopada, a w przypadku awansu do czerwca 2008. Trener i piłkarze niech się skupią, by wygrać z Belgią. To jest najważniejsze! A potem będziemy rozmawiać o przyszłości - unika konkretów Listkiewicz.
REKLAMA Czytaj dalej
Od początku zatrudnienia Beenhakkera na stanowisku selekcjonera, Holender napotyka w PZPN na opór niektórych członków zarządu. Nie wszyscy dobrze mu życzą. Sympatią nie darzą go byli selekcjonerzy z Jerzym Engelem na czele. Szef wydziału szkolenia PZPN nie chce dziś oceniać, czy umowa z Leo powinna być już teraz przedłużona. Jeśli jednak nie awansujemy do Euro 2008, wiele osób będzie namawiało Listkiewicza, by nie przedłużał kontraktu z Leo. Stąd ta zwłoka z nową umową.
- W żadnym wypadku nie można teraz podpisywać nowej umowy z Leo! Trzeba poczekać do meczów z Belgią i Serbią - oburza się król strzelców mundialu '74, dziś członek zarządu PZPN, Grzegorz Lato. - Zrobiliście z Leo cudotwórcę, a on na razie tak naprawdę nic nie osiągnął. Reprezentacja gra w kratkę, ma dobre jak z Portugalią, ale i słabe mecze, choćby z Armenią na wyjeździe czy oba z Finlandią albo ostatnią szczęśliwą wygraną z Kazachstanem. Paweł Janas przy Beenhakkerze to był gość! Listkiewicz po awansie do mundialu chciał od razu przedłużyć z nim umowę, a "Janosik" spokojnie zasugerował, by poczekać z tym do finałów. Na miejscu Michała, gdy Leo domaga się teraz przedłużenia kontraktu czy podwyżki, powiedziałbym mu wprost: "Tam są drzwi!". Naprawdę damy sobie radę bez niego...
Innego zdania jest były selekcjoner Antoni Piechniczek: - Ani Engel, który jako pierwszy trener po 16 latach wprowadził reprezentację do mistrzostw świata, ani Janas, nie dostąpili takiego przywileju, by w czasie trwania kontraktu został on przedłużony. Co więcej, zakończenie mundialu w fazie grupowej, zmiotło ich ze stanowiska. Leo zasługuje jednak na wyjątek i zagwarantowanie mu dłuższej pracy z kadrą - uważa Piechniczek.
Na wczorajszym zebraniu zarządu PZPN w stołecznym hotelu "Sheraton" sprawa kontaktu Beenhakkera nie trafiła do porządku obrad. O umowie Holendra i pomyśle zatrudnienia w sztabie szkoleniowym kadry asystenta z Nijmegen, Mario Beena, dyskutowano jednak w kuluarach.
- Kolejny asystent z Holandii to nie jest dobry pomysł - uważa były selekcjoner Andrzej Strejlau. - Przecież przy Beenhakkerze muszą praktykować polscy trenerzy, którzy później mają przejąć po nim kadrę. Taki powinien być zapis. A gdzie jest raport z półtorarocznej pracy z kadrą, przekazywanie naszym szkoleniowcom tajników holenderskiej myśli trenerskiej - dopytuje się Strejlau.
Przedłużenia kontraktu selekcjonera w przyszłym tygodniu nie wyklucza dyrektor reprezentacji Jan de Zeeuw. A co do zatrudnienia w kadrze asystenta z Nijmegen, tonuje nastroje - Najpierw musimy wygrać z Belgią. Tylko na tym się koncentrujemy.
Podpisanie nowej umowy na pewno pasowałoby sponsorowi reprezentacji i trenera - Tyskim Browarom. Wizerunek selekcjonera profesjonalisty z zagranicy umacnia krok po kroku pozycję firmy na rynku.
- Nasz kontrakt obowiązuje do lipca 2008 r. - mówi menedżer sponsoringu sportowego Browarów Tyskich Bartosz Dobrzyński. - Planujemy swoje działania długofalowo. Ale nie chcemy wywierać presji. Przedłużenie umowy to jest suwerenna decyzja PZPN.