Pokaż wyniki od 1 do 38 z 38

Wątek: Postęp czy przełom?

  1. Powrót do góry    #1
    Stały bywalec
    Dołączył
    15-04-2002
    Postów
    1,282
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach

    Postęp czy przełom?

    Długo nie było mnie na tym forum. Wycofałem się z racji wk…….ia pewnymi praktykami moderatorów, a i działania szefów były mi co najmniej pod włos. Ale nigdy nie straciłem Was, kochani, z oczu. Pisząc o lidze rosyjskiej czy czeskiej (a nawet serbskiej i słowackiej w porywach – ma się rozumieć na Sportowych Faktach) zawsze byłem z Wami, jeśli nie rozumem, to sercem. I teraz, kiedy reprezentacja nasza ograła dwa razy Greków, nie strzymałem. Muszę wrócić choćby na chwilę, aby zapytać wszystkich, którzy trochę znają się na siatkówce: azaliż był to postęp, czy przypadek?
    Jakże bo: w składzie, w którym zabrakło drugiego skrzydła u naszego biało – czerwonego orła, zdołał on wzlecieć na ogromne wyżyny i pokonał, osłabioną co prawda, ale jedną z groźniejszych reprezentacji Europu (z którą, nie wymawiając, dostaliśmy bańki na ostatniej Olimpiadzie). Zatem co: cud? Natchnienie? Czy wreszcie PRZYPADEK?
    Sam, siedząc obecnie li tylko w fotelu i nadsłuchując zdarzeń z dalekiego świata (jeżeli nie liczyć codziennej, 35 – km podróży do pracy, która ma tę zaletę, że mogę w jej trakcie zapoznać się z prasą sportową) myślę, że mamy w TYM PRZYPADKU DO CZYNIENIA Z POCZĄTKIEM PRZEŁOMU”. Nowe twarze w kadrze (Wlazły, Gacek), psychologiczne zagrania Lozano (Gruszka jako kapitan, który chyba nigdy w swojej karierze nie skończył tyle ważnych piłek), zaangażowanie w grze, które owocuje twardą walką do ostatniej piłki – to sygnały, że w naszej, mówiąc z węgierska, „roplabdzie” (to po węgiersku – przyp. Weteran) zaczyna się dziać coś, co można nazwać jakimś nowym prądem, powiewem, a co najmniej zefirkiem
    Okazało się, że nie tylko zapraszani w przerwach między odpoczynkiem lub kontuzjami Murek, Dacewicz,, Świderski, Nowak – lub inni „etatowi” reprezentanci stanowią o sile polskiej siatkówki, ale również ci, których przedstawiciele słynnej „polskiej myśli szkoleniowej” nie raczyli do tej pory dostrzec jako tych, którzy nie tylko nie zamierzają być gorsi – ba, nie ukrywają swoich aspiracji bycia lepszymi.
    Wiem, że jesteśmy na początku drogi. Wiem, ile czasu jeszcze będzie kosztować doskonalenie dwóch – nie – trzech - newralgicznych punktów naszej kadry: bloku, zagrywki i obrony. Ale po raz pierwszy w życiu wierzę, że to się uda. Że postęp będzie oznaczał przełom. A wy?




  2. Powrót do góry    #2
    Zaawansowany
    Dołączył
    01-11-2004
    Postów
    1,565
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Watpie czy uda nam sie poprawic przyjecie (Swider, Gruszka i Ignaczak juz pokazali ze nie sa orlami w tym elemencie) a tym bardziej blok.
    Jesli razem beda grac Swider i Golas to dziura w bloku murowana.
    Jedynie co poprawilismy to atak. Jest Wlazly, Gruszka, nasi srodkowi bloku atakuja na niezlym procencie.
    Kuleje gra obronna: trzeba wiecej podpatrywac Francuzow a na treningach grac w jakies gierki (takie na cwiczenie bystrosci :P).

    W LS chyba jednak nikt nas na 100% nie sprawdzi. Grecy i Argentyna to nasz poziom a Serbia treningowo sobie pyka.

    Przyjda mecze z Rosja i Bulgaria to wtedy dowiemy sie na czym stoimy. Moim zdaniem ruszylismy do przodu o 1 cm.

  3. Powrót do góry    #3
    Użytkownik
    Dołączył
    11-07-2002
    Postów
    401
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Dokładnie. Mecze bez stawki to wygrywaliśmy bardzo często i to w dużo lepszym stylu i z lepszymi przeciwnikami. Schody zaczynały się gdy nasi musieli wygrać w grze o coś. Tak więc poczekajmy. Pozatym pierwsze mecze pod nowym trenerem to zawsze się gra na pewnej euforii (tym bardziej że wszyscy w koło piszą jaki to on cacy).
    Co do nazywania naszej gry przełomem to ja bym jeszcze poczekał. Ale postęp jakiś jest i z tego trzeba się cieszyć.

  4. Powrót do góry    #4
    Stały bywalec
    Dołączył
    22-11-2003
    Postów
    1,176
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Ciężko powiedzieć czy był to postęp czy przełom. Na dzień dzisiejszy ja sam nie jestem w stanie tego ocenić.
    Lozanno zrobił jak narazie kawał dobrej roboty. Wprowadził rygor, wprowadził młodych, ale przede wszystkim nowy rodzaj treningu, który mimo tego iż jest cięzki i daje ,,w kość", przynosi efekty w postaci zwycięstw.
    Jak narazie są to pojedyńcze sukcesy, ale jak mawiają ,,Cieszmy się z najmniejszych rzeczy, jakby były one jednymi z największych".
    Cieszmy się, bo jak naarazie tylko siatkówka daje nam jakieś wyniki.

  5. Powrót do góry    #5
    Stały bywalec
    Dołączył
    09-05-2002
    Postów
    1,001
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Oczywiście, ależ tak. Są to oznkaki przełomu.

    Przyjemnie, że drużyna wygrała oba dwumecze, ale nawet gdyby tak się nie było stało, to ważne jest, że tworzy się zespół grający równo i spokojnie. Twardo, nie zniechęcając się chwilowymi kryzysami i świetną grą przeciwnika. Zespół grający na punkty.Zespół Z DOŚWIADCZENIEM I PERSPEKTYWAMI, w którym wydaje się, prawo do gry ma nie 7-8 zawodników, ale przynajmniej 12.

    Najpiękniejsze i najważniejsze jest właśnie to, że ten zespół wygrywa mimo zdecydowanych zmian. W szóstce jest na przykład 2 środkowych, z których jeden opuścił dobrze ugrzaną ławę ledwie w zeszłym sezonie, bo dotychczasowy etatowiec miał sezon tak słaby, że wstyd byłoby go powołać. Drugi, w dodatku na razie grający lepiej, mimo świetnych wejść grzał ławę, choć dostrzegli go Rosjanie.

    Można tak jeszcze długo ... (i równie chaotycznie, bo emocjonalnie). Na razie mówimy o zjawisku i procesach trudno mierzalnych. Ale zauważalnych. A jak te procesy się rozwiną zobaczymy w lipcu.

  6. Powrót do góry    #6
    Stały bywalec
    Dołączył
    07-07-2003
    Postów
    1,151
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Myślę, że o tym czy jest to postęp czy przełom przekonamy się już w najbliższy wekeend, tj.po meczach z Serbią/Cz. Wiadomo, że nasi najbliżsi rywale udział w finale LŚ maja zagwarantowany a dotychczasowe ich wyniki wskazują, że są do ogrania. Ale, jest kilka ...ale? Nawet jak Jugole nie mają specjalnej motywacji gry o awans, to wolą każdego sportowca jest zwycięstwo. Po drugie, nareszcie zobaczymy na ile silna jest nasza reprezentacja poza granicami kraju. Prosze zauwazyc, że wszystkie dotychczasowe zwyciestwa ( Słowacja, Argentyna, Grecja ) ekipy R. Lozano ( aby ta seria trwała jak najdłużej!) zostały odniesione w kraju. Postep jest widoczny, czekamy na przełom. A siłę zespołu faktycznie poznamy w Rzeszowie po meczach z Rosją i Bułgarią.

  7. Powrót do góry    #7
    Stały bywalec
    Dołączył
    23-05-2002
    Postów
    1,223
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Oj dostrzegam kilku malkontentow, a i owszem trzeba dostrzegac bledy ale nawet najlepsi ich nie popelniaja. Gdybysmy byli jako reoprezentacja 99% poukladana maszynka siatkarska to wynik rozstrzygal by sie juz przed meczem. Dzieku Bogu jest tak ze na parkiecie jest jak w zyciu...czy roznie. I nie przyczepial bym sie tutaj spacjalnie przyjecia ktore sz.p. macius nazwal niedokladnym, czy hipotetycznej dzurze w bloku. Wszystko zweryfukuje boisko.
    Na dziecn dzisiejszy mamy ludzi ktorym chce sie grac, mamy objawienia w postaci Wlazlego ktory niczym stary wyga obija przeciwnikow w najtrudniejszych sytuacjach. Mamy Winiarskiego takze objawienie, no i w koncu mamy naszych etatowych Swidra, Murka, Gruche, bardzo rozwinal nam sie Kadziewicz ktory jest taki rasowym srodkowym z wyczuciem sokola. Zagumny jest jaki jest ale nie schodzi ponizej swojego pewnego pulapu i po maczu slabszym potrafi zagrac 4 rewelacyjne.

    Mysle jednak ze jest inny aspek stanowiacy o grze naszej druzyny. Mianowicie to tkwi w glowach tych panow. Sama sytuacja gdzietrener jest "panem trenerem", znanym na swiecei szkoleniowcem, ktory budzi respekt i szacunek. Nie jest to juz "Waldek" czy "Irek" czy "Rysiek" gdzie dla wielu zawodnikow trener byl dobrym kumplem z ktorym mogli podyskutowac i w czasie meczu, mogli nabluzgac i poqurwic, nie ma juz pana z ukladu...i to jest wazne. U chlopakow widac szacunek dla tego faceta! Jeszcze chyba sie nie zdarzylo zeby ktorys z zawodnikow oscentycyjnie pokazywal niezadowolenie z decyzji trenera i np. rzucal tabliczka. Tu nie ma na to miejsca. I mysle ze zespol czujes sie "kolektywem" profesjonalnym i poukladanym. I chyba w tym trzeba dopatrywac postepu, bo sportowe aspekty sa jeszcze w fazie raczkowania...

  8. Powrót do góry    #8
    Stały bywalec
    Dołączył
    23-03-2005
    Postów
    754
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Ja sądzę, że na oceny jest za wcześnie, jednak postęp jest widoczny gołym okiem. W zeszłym roku było w tym samym okresie trzy zwycięstwa i dwie porażki. Co prawda były dwa zwycięstwa na wyjeździe, ale z Japonią, która obecnie przegrywa z Wenezulą. Przegraliśmy natomiast z Bułgarią, która jest na podobnym poziomie, co Grecja, choć w rankingu FIVB Grecja jest wyżej. Skład był wtedy lepszy, a na pewno nie trzeba było grać dwoma libero. Poza tym ten trener wygrał 6 spotkań z rzędu, a ile lat temu ostatnio się to udało ? Fakt, że graliśmy ze słabiutką Słowacją, z Argentyną i Grecją, które są na naszym poziomie, ale jestem pewny, że reprezentacja Wspaniałego, Mazura czy Gościniaka, przegrałaby już parę meczów tłumacząc się, że kadra jest dopiero w budowie, że w składzie są problemy, itd. , itp. Faktem jest, że w Serbii czeka nas poważniejszy sprawdzian i on odpowie na zasadnicze pytania, jednak nawet jeżeli przegramy dwa mecze, to tragedii nie będzie. Lozano mówi, że kadrę będzie budować stopniowo, mówi też jakie mamy braki i już je powoli łatami. Powiedział, że od najlepszy na świecie różni nas kontratak, obrona i blok, a czy podczas drugiego spotkania z Grecją właśnie to nie funkcjonowało nareszcie ? Ktoś tu powiedział, że kiedyś potrafiliśmy grać dobrze o nic, ale LŚ to nie jest nic. Tutaj grają niemal wszystkie najlepsze drużyny świata i wyniki tutaj są podobne, jak na Olimpiadzie i MŚ. Faktem jest, że następuje przebudowa kadry charakterystyczna po Olimpiadzie dla wszystkich. Ale jak na tym tle wygląda przebudowywana ekipa Polski ? Jedyni niepokonani...
    Mam tylko nadzieję, że ten projekt po drodze się nie wysypie...

  9. Powrót do góry    #9
    Zaawansowany Awatar Tomek
    Dołączył
    06-08-2002
    Postów
    1,668
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach

    Armia Napoleona rośnie w siłę.

    Podczas urzędowania poprzednich szkoleniowców wszyscy mówili o problemie mentalnym naszych zawodników. Brak wiary w zwycięstwo w meczu o wysoką stawkę, kompleksy serbsko-rosyjskie, notorycznie powracające przestoje w grze, co rzutowało na tracone seriami punkty. Teraz gra wygląda nieco inaczej. Poza ewidentnymi brakami technicznymi, nad którymi drużyna usilnie pracuje, dostrzegamy walkę, pewność siebie, rezultaty pracy nad taktyką i jej wcielaniem w życie, z czym szczególnie do tej pory było w cały świat. Ja bym sobie zadał pytanie czy to nie jest chwilowe. Czy to nie tylko do najbliższej porażki drużyna niesiona autorytetem i wiarą w zdolności Bonapartego nie będzie tracić głowy w decydujących momentach i stale myśleć nad założeniami taktycznymi? Jedno jest pewne, potrzeba im próby, kopa od lepszej drużyny, by sprawdzić czy instynkt klasowego sportowca wydzieli w nich sportową złość, która pozwoli się zebrać i walczyć o swoje. Wierzę jednak w słowa Lozano, że "w przypadku niedostatków technicznych wszyscy tłumaczą się psychiką" i że po wyeliminowaniu tych pierwszych na zawsze znikną te ostatnie. Pozdrawiam
    FORZA AZS!
    GG: 1397680
    Jestem :Ukryta zawartość

  10. Powrót do góry    #10
    Stały bywalec
    Dołączył
    23-03-2005
    Postów
    754
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Wg mnie nastąpiłw jednym przełom: Już nikt głupio się nie tłumaczy. Juz nie słychać, że nie mieliśmy szczęścia, że jestesmy zmęczeni treningami, że nie mamy szans, że mamy słabą psychikę, itd.,itp. Lozano mówi, że to, to i to zrobiliśmy źle i dlatego przegraliśmy. A czy nastąpił przełom, to się dowiemy po turnieju w Rzeszowie.

  11. Powrót do góry    #11
    Stały bywalec
    Dołączył
    15-04-2002
    Postów
    1,282
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Oglądając drugi mecz naszych reprezentantów z Serbią i Czarnogórą uparcie narzucał się moim myślom stary kawał, który w skrócie brzmiał tak oto:
    "Do pięknej dziewczyny w tramwaju podchodzi pan, jak się to mówi, w leciech, dość skromnie ubrany i obcesowo pyta:
    - Proszę pani, poszłaby pani ze mną za sto złotych?
    - A cóż to za zaczepki? Proszę odejść!
    - A za pięćset, poszłaby pani?
    - Mówiłam, proszę odejść!
    - A za tysiąc?
    Chwila milczenia, po czym pada pytanie dziewczyny:
    - A gdzie pan mieszka?
    Tu staruszek wzdycha i oznajmia na cały tramwaj:
    - I jak zwykle. K...a jest, a pieniędzy nie ma!"
    W ostatnich dniach wydawało się istotnie, że jest już wszystko: wola walki, poprawa bloku, szybkość gry na siatce, znośne przyjęcie, utrudniona zagrywka - niestety, w drugim meczu okazało się, że brakuje drugiego ogniwa tego stanu posiadania - efektów. Efektów przekładających się na zwycięstwo. Wystarczył praktycznie jeden zażarty zawodnik światowej klasy, aby odsunąć, przynajmniej na trochę, nasze przekonanie o nieuchronnym udziale w finale LŚ.
    Wydaje mi sie tedy, że mimo wszystko nie można jeszcze mówić o przełomie. Zbyt często wracają bowiem stare upiory, które straszyły nas do tej pory: miękkość w karku, polegająca na braku wystarczającego sprzeciwu w walce ze zdeterminowanym przeciwnikiem oraz niemożność utrzymania w skali długofalowej odpowiedniego poziomu gry. Widzieliśmy to na olimpiadzie, na mistrzostwach Europy i w wielu innych imprezach, które przyniosły nam zaszczytne miano lidera "Klubu piątego miejsca".
    Niewątpliwie zespoł zrobił postępy w wielu elementach gry, zwłaszcza w bloku, jednak przed Raulem Lozano jeszcze ogrom pracy. Paradoksalnie, cieszę się z porażki odniesionej w meczu z Serbią, ponieważ nie niesie ona nam jakichś poważniejszych szkód, a materiału do przemysleń dla naszego "gaucho" dostarczyła chyba aż nadto.
    Po niedokładnym przyjęciu zawsze tracimy serię punktów - to element bardzo nipokojący. O ile Vujević pogoniony zagrywką raz natychmiast koryguje swój błąd w nastepnej akcji, nasz zespoł daje stuprocentową gwarancję że nastepna zagrywka zostanie przyjęta równie źle, i najczęściej kończy się to zmianą na pozycji przyjmującego. A tych klasowych nie mamy w nadmiarze, zaś z punktowym przyjęciem praktycznie wcale. To niebezpieczeństwo pierwsze.
    Drugie to niestabilność zagrywki. O ile Grbić Nikola po posłaniu zagrywki w siatkę nastepną bije jeszcze mocniej, biało czerwoni w lwiej większości po zepsuciu pierwszej zagrywki przechodzą na zagrywkę stacjonarną. Najgorsze zaś jest to, że zagrywka stacjonatrna w ich wykonaniu polega li tylko i wyłącznie na przerzuceniu piłki na druga stronę siatki, bez cienia myśli taktycznej czy jakichkolwiek prób jej utrudnienia. I nie pociesza mnie nawet fakt, że Lozano przekonał wreszcie Zagumengo, że istnieją inne formy zagrywki taktycznej niż stałe granie skrótu na środkowego.
    Wrescie niebezpieczeństwo trzecie: kiedy Polacy tracą chwilowo inicjatywę, zaczynają zachowywać się jak stado małp podczas pożaru lasu. W kąt idą ustalenia taktyczne, zawodnicy tracą resztki rozsądku wyczyniając rzeczy które bardziej przystoją juniorom, niż, było nie było, reprezentantom Polski. Kapitan reprezentacji zaczyna plasować piłki, atakujący po przekątnej uzsadnia słuszność tego miana posyłając piłki wyłącznie po przekątnej, ściągając je w dodatku, co ewidentnie zagraża całości paznokci u jego nóg, zaś środkowi podczas nabiegu na krótką zaczynają tańczyć oberka z przyklękaniem, co kończy się na ogół przebiciem piłki palcami.
    Tyle w skrócie. Reasumując, można powiedzieć jedno: postep na pewno jest. W podejściu do treningu, zaangażowaniu w grze, powstaniu zaczątków własnej taktyki. Jednak widać to głównie wtedy, kiedy nam idzie. Gdy jest pod górkę, wszytsko wraca w stare koleiny. I dlatego zaryzykuję stwierdzenie, że na razie nie ma przełomu. Jeszcze nie ma. I żywić należy tylko nadzieję, że wreszcie do niego dojdzie. Oby przed turniejem eliminacyjnym MŚ.

  12. Powrót do góry    #12
    Stały bywalec
    Dołączył
    23-03-2005
    Postów
    754
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Zdecydowanie postęp, choć nie tyle w wynikach co w grze. W wynikach też nie najgorzej, bo 4 miejsce w LŚ jest najlepszym wynikiem w tej imprezie. W meczu z Rosją graliśmy lepiej blokiem niż Rosjanie. Wynik z Włochami można uznać za efekt meczu z Rosją, która męczyła z nie należącą do światowych potęg Chorwacją. Rozegranie całkiem niezłe i tutaj mówię o Żygadle. Widać przełom w podejściu do zawodu i nikt soę nie lituje nad gwiazdami, a czy to dobrze czy źle to inna kwestia. Póki co wyników zadawalających brakuje, ale gra jest lepsza tylko szkoda, że jeszcze nie tak dobra, żeby regularnie wygrywać z najlepszymi.

  13. Powrót do góry    #13
    Stały bywalec
    Dołączył
    15-12-2002
    Postów
    1,065
    Kliknij i podziękuj
    42
    Podziękowania: 167 w 86 postach
    "Regularnie wygrywać z najlepszymi". Kiedy my ostatnio wygraliśmy jakiś ważny mecz z najlepszymi (Brazylia, Rosja, Włochy, Serbia), żeby mówić o regularności w odnoszeniu zwycięstw z przeciwnikami z najwyższej półki. Może najpierw nauczmy się wygrywać sporadycznie z czołówką światową, by myśleć o serii czy powtarzalności. Słowo regularnie jak najbardziej pasuje do opisu przebiegu spotkań polskiej drużyny z wymienionymi zespołami, bo rzeczywiście regularnie, ale zbieramy od nich baty w ważnych imprezach i meczach ze stawką. Oczywiście natychmiast się poprawiam, dodając sakramentalne: na razie, które dziwnym trafem trwa od lat co najmniej kilku.

    Jeżeli chodzi o postęp, co stanowi o przedmiocie wątku, można o nim mówić w zakresie poprawy funkcjonowania pewnych elementów gry, ograniczonego skoku jakościowego, co w żaden sposób nie przekłada się (tak: jeszcze!) na wyniki. Tak więc o przełomie nie może być mowy. Mało tego, przechodząc do wymiaru czysto praktycznego i wymiernego (rezultaty), odnotowujemy swego rodzaju regres, przynajmniej biorąc na tapetę wrześniowe mistrzostwa Europy. Polacy, słynąc ze swej nieobliczalności i zdolności do nagłych uniesień, potrafili podczas minionych imprez pokonać każdorazowo jedną siatkarską potęgę. Olimpiada przyniosła zwycięstwo nad Serbią, poprzednie mistrzostwa Europy zaowocowały wygraną z tym samym przeciwnikiem, w czasie mistrzostw świata w Argentynie udało się odprawić z kwitkiem znakomitą reprezentację Włoch, naszego wczorajszego kata, grającą w zdecydowanie silniejszym składzie niż teraz (Sartoretti, Giani, Papi), uzupełnijmy w zgodzie z faktami. Ci sami Włosi dwa lata później sięgnęli po wicemistrzostwo olimpijskie, upokarzając wręcz w półfinale Rosję, po drodze zdobywając jeszcze mistrzostwo Europy. Teraz natomiast gdy gładko przegrywamy w gruncie rzeczy najsłabszą od lat reprezentacją Italii (bo dopiero w fazie budowy), dostajemy mocnego kopniaka 0:3 i mówi się o postępie.
    Nie udało się więc odegrać żadnej roli na ME, po 3 dniach zawodów drużyna powinna być gotowa do odlotu, więc porównawczo wypadamy gorzej niż w przytoczonych ubiegłych rywalizacjach. O wynikach w LŚ szerzej nie ma co się rozpisywać, bo zaraz się okaże, że ci którzy najbardziej lekceważąco naśmiewają się z tej towarzyskiej zabawy, nazywajac ją wprost zbędną, czy wręcz szkodliwą, staną się szybko rzecznikami prestiżowego sukcesu reprezentacji w podobno nic nie znaczących rozgrywkach.

    Zaskakuje też trochę wyjątkowo dobre samopoczucie szkoleniowca kadry, który mimo dwóch wykluczających z mistrzostw porażek, idzie w zaparte, podnosząc, iż w jego subiektywnym- mam nadzieję- odczuciu, Polska znajduje się w wąskiej grupie 5 najlepszych drużyn świata. Abstrahując od wątpliwej logiki podobnej tezy z uwagi na fakt praktycznie przesądzonego uplasowania się kadry poza czołową czwórką mistrzostw, nie wliczając do wskazanej grupy z przyczyn choćby geograficznych Brazylii, trzeba powiedzieć, że Raul Lozano nadspodziewanie wysoko ceni aktualny stan posiadania polskiej siatkówki. Nie do końca znajduję wytłumaczenie powodów, dla których Argentyńczyk sytuuje niżej ekipy Francji (brązowy medalista MŚ i wicemistrz Europy) czy Stanów Zjednoczonych (4 drużyna IO). Obie te reprezentacje lepiej od Polski spisują się w imprezach wysokiej rangi, osiągają od lat zdecydowanie lepsze wyniki i nawet dziś byłyby w stanie w swej normalnej dyspozycji ociosać Polaków niczym drewniane kołki. Chyba, że senior Raul za kryterium przyjął tzw. walory porównawcze bazujące na optyce i wrażeniach artystycznych, ewentualnie liczbę i częstotliwość pochlebnych recenzji spływających od największych siatkarskich autorytetów na pięknie grającą i przegrywającą drużynę narodową. A. Zorzi musi naprawdę lubieć Polskę, gdyż co imprezę nie może wyjść ze szczerego zachwytu, oceniając jej doskonałą postawę... po meczach każdorazowo zakończonych porażkami.

    Poza tym jest jeszcze coś takiego jak podstawy obiektywne, racjonalne, tymi jednak nasz Narodowy już woli sobie głowy nie zawracać. Widać natomiast, że momentalnie pojął zasady i metodykę prowadzenia szczególnego organizmu jakim jest kadra polskich siatkarzy. Najkrócej temat ujmując chodzi o to, żeby porażkę przedstawić jako sukces, zarysować pozytywne prognozy na przyszłość, poprzeć je bogatym arsenałem wniosków wyłaniających się na tle "udanego" przecież występu. Do perfekcji ten schemat dopracował jeden z obecnych wiceprezesów związku, który zawsze po powrocie do kraju kazał sobie i chłopakom dziękować za wybitne zaznaczenie pozycji na arenie międzynarodowej, czyli dokładnie 5 miejsca, świadczące również przecież o przynależności prowadzonej drużyny do europejskiej czołówki. W takim razie, ulegając powszechnemu poczuciu spełnienia i zadowolenia z tradycyjnie dobrze wykonanej roboty, przyłączam się do gratulacji. Pozdrawiam.
    AZS-CKM the leading polish teams

  14. Powrót do góry    #14
    Początkujący
    Dołączył
    16-07-2005
    Postów
    43
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Moim zdaniem to dopiero teraz ,czyli praktycznie po zakonczeniu sezonu reprezentacyjnego mozna dyskutowac czy nastapil przelom w polskiej kadrze.
    Osobiscie uwazam ,że z cala pewnoscia nastapil duzy postep w grze naszych siatkarzy ale czy przelom ??
    Moze z takim okresleniem sytuacji warto jeszcze zaczekac?? Jednak ja licze ze prawdziwy przelom nastapi w kolejnych moze najblizszych latach. Bo co jak co ale prognozy sa optymistyczne :
    - Nowy trener ktory jest swietnym psychologiem. No tak ale ktos moze zadac pytanie: Jak jest dobrym psychologiem to dlaczego po meczach ktore praktycznie byly wygrane (czyli mam na mysli slynne chyba mecze z Serbua i Czarnogora w polfinale Ligi Swiatowej i z Rosja w ME )nastepnego dnia, gdy gramy o rowniez wysoka stawke ( czyli w lidze swiatowej o brazowy medal a w me o awans do finalu)nie umiemy sie pozbierac i wszystko zawalamy??
    Moim zdaniem odpowiedz tkwi w mentalnosci naszych siatkarzy a nie umiejetnisci pedagogicznych trenera. Chlopcy nie umieja (co oczywiscie nie jest proste)po takich meczach odciac sie od tego co bylo ,poprostu zapomniec i grac swoja siatke . Przelom nastapi wtedy gdy zdobeda taka umiejetnosc i gdy w meczach o wysoka stawke bada umieli wygrac z przeciwnikiem typu Serbia Bulgaria Rosja czy Wlochy ,raz sie nam to udalo w Rzeszowie.
    - Nastepnie debiutujacy w kadrze zawodnicy jak Gacek Wlazly,Zygadlo itp. ktorzy graja coraz lepiej i sa przyszloscia olimpiady w pekinie za 3 lata , bo nie zapomnijmy ze to wlasnie na ta impreze musimy przygotowac jak najlepsza i zgrana kadre

    Tak wiec podsumujac wszystko jest na jak najlepszej drodze aby w przyszlosci stworzyc jak najlepszy zespol .

  15. Powrót do góry    #15
    Użytkownik
    Dołączył
    07-08-2003
    Postów
    221
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    polecam ten wywiad
    http://sport.gazeta.pl/siatkowka/1,35464,2903666.html

  16. Powrót do góry    #16
    Początkujący
    Dołączył
    17-05-2005
    Postów
    4
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Boszze przecież z tego wynika ze jesteśmy po prostu *****ani (przepraszam wrażliwych). Skoro mamy dobrych zawodnikow, mlode zaplecze, mini gwiazde na chorobowym (doceniana tylko za granica ale się liczy) dobrego trenera, sponsora, glod wygranej, zainteresowanie, to czegoz jeszcze duszy potrzeba? W którym miejscu ta kadra ma problem? Czy to nasza historyczna mentalnosc frajera? Przyzwyczajenie narodowe do bycie ciemiężonym i uciskanym? Za bardzo chcemy? Upodobanie do ogladania cierpiacego Wertera w lustrze? I co niby z tym moze zrobic trener? siekiere i poodcinac glowy? przeciez bedziemy wtedy za niscy...

  17. Powrót do góry    #17
    Stały bywalec
    Dołączył
    30-05-2005
    Postów
    902
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Przełom niewątpliwie jest w jednym. Nie będzie za kadencji Lozano świętych krów.
    I coś rzeczywiście jest z tą naszą mentalnością, nie tylko siatkarzy) skoro więcej wzburzenia wywołuje nieudolna gra Gacka (a potrafi to co potrafi - i tyle) niż kretyński i karygodny występek trzech reprezentantów.

  18. Powrót do góry    #18
    Użytkownik
    Dołączył
    26-10-2005
    Postów
    286
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Odświerzam wątek.
    I co jak myślicie Postęp czy przełom???
    Według mnie jedno i drugie. Nasi reprezentanci nauczli się wygrywać mecze z potentatami nie tylko w jakiś rozgrywkach towarzyskich, ale też w spotkaniach ważnych co pokazały ostatnie mecze. Już nie trzesą nam się ręce i nogi jak kiedyś, gdy stawaliśmy do walki w meczu o jakąś wyskoą stawkę. A może być jeszcze lepiej. Lozano ma kontrakt 2+2 i nie wyobrażam sobie, aby go nie przedłużono. Kiedy podpisywał umowe w styczniu 2005r. nic nie mówiono o medalu na MŚ. Zakładano natomiast medal na IO, który miał być ukoronowaniem jesgo 4 - letniej pracy z kadrą. Sukces ten sprawił, że w przyszłości będziemy się zaliczać do faworytów ważnych imprez w Europie i na świecie.

  19. Powrót do góry    #19
    Użytkownik
    Dołączył
    30-09-2003
    Postów
    271
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Warto czasami poczytać sobie rzeczy pisane przed paru laty. Pokazują one jak szybko się zapomina o pewnych sprawach. Stąd odświeżam ten wątek.
    Wraz z przyjściem Lozano i wprowadzeniem nowej krwi do reprezentacji biało-czerwoni zaczęli piąć się w górę. Po dwóch latach osiągnęliśmy apogeum i wicemistrzostwo świata. Z dzisiejszej perspektywy możemy chyba już spokojnie powiedzieć, że było to wydarzenie w sumie jednostkowe, wyskok ponad przeciętność. Nie weszliśmy na stałe do ścisłej czołówki, nie udało nam się później choćby zbliżyć do wyniku z MŚ.
    Trwający już około dekady medialny boom na siatkówkę zaowocował skokiem pensji zawodników i budżetów klubów, sprowadzeniem kilku dobrych zawodników z zagranicy (ale nadal bez wielkich rewelacji, bo przecież Antiga czy Samica, przy ich niewątpliwej klasie, są graczami 18 drużyny w rankingu FIVB). Nie przełożył się on jednak na jakość gry reprezentacji. Trzon kadry stanowią nadal Ci sami zawodnicy (Gruszka, Świderski, Zagumny, Ignaczak), a zmiana pokoleniowa po ich odejściu będzie traumatycznym przeżyciem. Dlaczego?
    Otóż zawodnicy perspektywiczni (Wlazły i Winiarski) z czasów początku przygody z kadrą Lozano, którzy mieli stanowić o sile reprezentacji leczą kontuzje. Zastępująca ich młodzież (w końcu wcale nie tak młodsza od wyżej wspomnianych panów W&W) jaka jest, każdy widzi: wystarczy porównać z podobnymi wiekiem Argentyńczykami czy Kubańczykami. Nie chcę za bardzo bawić się w Kasandrę, ale aż strach myśleć, że coraz bliżej jest moment, w którym "złoci chłopcy Mazura" zdecydują się powiesić buty na kołku.
    We wczorajszym finale LŚ oglądaliśmy poziom, do którego naszej reprezentacji jeszcze wiele brakuje. I chyba nie będzie przesadą powiedzieć, że tak naprawdę nigdy w ostatnich latach się do niego nie zbliżyliśmy. Zagumny wypada blado zarówno przy arcydoświadczonym Grbiciu jak i przy młodziutkim Bruno. O zawodnikach klasy Giby, Sergio czy Miljkovicia możemy tylko pomarzyć.
    Krótko mówiąc, świat nam uciekł. Myśmy wykonali w 2006 roku desperacki sprint zakończony rzutem, wypluwając sobie płuca i mając odrobinę szczęścia. Od tego czasu nie umieliśmy się podnieść i złapać oddechu. Smutna to wizja :(.

  20. Powrót do góry    #20
    Stały bywalec
    Dołączył
    07-07-2003
    Postów
    1,151
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Słuszna uwaga. Srebrny medal MŚ w 2006 roku był jednorazowym wybrykiem naszych siatkarzy. Pozwolił on pokoleniu "77" zaistnieć w historii polskiej - dorosłej - piłki siatkowej. Niespodziewane zwycięstwo nad Rosja pozwoliło nam na wejscie do strefy medalowej, gdzie z rozpędu uporalismy się z Bułgarią. Trudno siegać pamięcią do sukcesów naszych siatkarzy, zarówno przed jak i po 2006 roku. Uwierzylismy ze jesteśmy "którąś tam" siłą w Europie czy na świecie. Nawet porazki z Belgią, Estonią, Czarnogórą ( o Finlandii nie wspominam bo jak sie okiazuje leje nas ona ostatnio jak chce) traktowane zostały jako małoistotne, jako wypadek przy pracy. Rzeczywistość niestety skrzeczy. Pokolenie Świdra, Papkina, Murka, Gruchy, Zagumnego, Igły schodzi ze sceny a nastepców nie widać. Łudzimy się, ze mamy młodych Kurka, Bartmana, Jarosza, Nowakowskiego, Zatorskiego, Drzyzgę i paru innych. U nas traktowani są oni jak juniorzy i na kazdym kroku trenerzy, działacze, komentatorzy podkreślają "to sa młodzi chłopcy, dajmy im jescze czas". I dajemy. Po to by po 2 -3 latach stwierdzić "nie, ten sie nie nadaje, jest juz za stary (czytaj wyeksploatowany), zdrowie nie pozwala itp.. W światowej siatkówce ( z Finlandią włacznie) graja ich równieśnicy i nikt nie robi z tego powodu jakiegos szczególnego usprawiedliwienia np. w przypadku porażki(-ek). W ostatniej ŁŚ, z wczorajszym meczem finałowym włacznie, w podstawowym składzie Brazylii grało czterech zawodników młodego pokolenia (i to jak grali), w Serbii również. Chociaz w przypadku Serbii nadal siłą opiera się na staryszch zawodnikach (Milijkovic, Grbic). Trzeba tez zauwazyc siłe brazylijskiej siatkówki. Tak chwalony i oczekiwany jako zbawca Sovii Redwitz nie jest jednak reprezentantem Brazylii. Podobnie jak innych kilkudziesięciu zawodników z tego kraju grajacych gdzieś na świecie (głownie w Europie) i czesto stanowiących o sile swoich zespołów klubowych. O naszych orłów jakos nikt sie nie bije. To raczej nas bija. Smutne to ale prawdziwe. Skończy się siatkarskie show, bo jeszcze w tym jesteśmy prawdopodobnie niezastapieni, skończy się sponsoring (juz widac jego symptomy) i znajdziemy się w średnich stanach dolnych. Czego ani sobie ani polskiej siatkówce nie życzę.

  21. Powrót do góry    #21
    Użytkownik
    Dołączył
    06-03-2005
    Postów
    349
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Ciekawe ... dobrze, iż został odświeżony tak "stary" wątek.

    Skoro jest tak dobrze to czemu jest tak źle?

    Nie śledzę uważnie rozgrywek młodzieżowych, ale kiedy my ostatnio osiągnęliśmy jakiś sukces w tych rozgrywkach?

    W dniach 31.07 - 9.08 w Indiach Nasza juniorska reprezentacja będzie walczyć o medale Mistrzostw Świata. Czy podążą śladami innych Naszych drużyn chociażby wspomnianej tu drużyny Gruszki i spółki? ... chciałbym. Zobaczymy na co stać Naszą młodzież w konfrontacji z innymi nacjami. Skład wygląda całkiem, całkiem :

    Skład:

    Rozgrywający:
    Wojciech Włodarczyk, Łukasz Wroński, Fabian Drzyzga;

    Przyjmujący:
    Mateusz Jasiński, Maciej Krzywiecki, Mateusz Mika, Wojciech Kozłowski, Grzegorz Surma, Michał Paniączyk;

    Atakujący:
    Jan Król, Dawid Konarski;

    Środkowi:
    Przemysław Kasparek, Łukasz Wiśniewski, Łukasz Polański, Karol Kłos;

    Libero:
    Adam Swaczyna, Paweł Zatorski.

    przeciwnicy to: Rosji, Kanady i Brazylii.

    Czy drużyna pod kierunkiem Stanisława Gościniak jest w stanie coś osiągnąć? Myślę, iż tak. Jeżeli nie to powinniśmy się zastanowić troszeczkę nad przyszłością Polskiej Siatkówki. Bo tu grają przyszli reprezentanci Polski. Innych póki co nie mamy :)

  22. Powrót do góry    #22
    Stały bywalec
    Dołączył
    23-05-2002
    Postów
    1,223
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Wypada zgodzic sie z przedmowcami.
    Juz w watku "reprezentacji" pisalem kilka tygodni temu dokladnie to samo. Pokolnie Zagumnych i innych Swiderskich stanowilo o tej reprezentacji 10 lat temu i stanowi do dzis. nastepcow jak daleko by okiem nie siegnac niestety nie widac. Jak pisal Zbyszek, wciaz wpiera sie nam "ze oni sa mlodzi, ze musza sie ogrywac" i tak rok w rok, miesiac po miesiacu a ci wlasnie mlodzi zdolni wioda prym na lawkach rezerwowych gdy ich rowniesniy z Brazylii, Serbii czy Italii graja w pierwszych skladach klubow i reprezentacji.
    Niestety trener D.C. zabral sie za ogrywanie owych, wydaje mi sie jednak ze na to byl czas w klubie ktorego trenerem byl do niedawna.
    Nic to, moze wroci czysto sportowa rywalizacja bez medialnej papki i wszedobylskich pieniazkow moznych sponsorow.

  23. Powrót do góry    #23
    Stały bywalec
    Dołączył
    15-12-2002
    Postów
    1,065
    Kliknij i podziękuj
    42
    Podziękowania: 167 w 86 postach
    Większość uwag jest cennych i trafnych, acz nie wszystkie. Podstawowy błąd poznawczy polega na przypisywaniu sukcesu na MŚ w Japonii tzw. pokoleniu '77. Tymczasem w wyjściowej i żelaznej- jak to u Lozano- szóstce, było 2 (słownie: dwóch) zawodników z tego pokolenia tj. Zagumny i Świderski. Reszta, mianowicie Winiar, Wlazły, Kadziewicz, Pliński, Gacek, mimo czasami zbliżonego wieku, pochodzi z innej parafii. Pokolenie '77 dopadł syndrom przegranych w kluczowych meczach i ciągle zajmowanego piątego miejsca podczas każdej ważniejszej imprezy. Brakowało tam kogoś, kto prezentując wyższy stopień zaawansowania technicznego i taktycznego, do tego odporność psychiczną i brak wrodzonego lęku wobec "wielkich" wzniósłby ten zespół na wyżyny. Znaleźli się odpowiedni ludzie, bo Winiarski z Wlazłym wskoczyli we właściwym momencie (23 lata) na poziom światowy a Kadziewicz zagrał turniej życia. Pokolenie '77 bez wsparcia wymienionych znów wypadłoby za burtę w kolejnym meczu o wszystko. Dlatego trochę zaskakują mnie wypowiedzi porównujące obie te siatkarskie generacje ('77 i '83), szczególnie pod względem ilościowym. Faktem jest, że ci pierwsi weszli w dorosłą siatkówkę szerszą ławą, jednak praktycznie żaden- może za wyjątkiem Świderskiego (kwestia dyskusyjna)- nie zrobił naprawdę dużej kariery. Tymczasem pokolenie '83 wydało na świat dwóch, ale za to wybitnych siatkarzy, szkoda że obecnie nękanych przez kontuzje. Winiarski w młodym wieku przebił się do topowej drużyny najlepszej europejskiej ligi, potencjał i talent Wlazłego są oczywiste. Jeżeli ci zawodnicy wrócą, swym doświadczeniem i wielkimi umiejętnościami mogą pomóc młodej drużynie. Znamienne, że trener Castellani nie załamuje rąk, przeciwnie twierdzi, że jest w Polsce kilku młodych i naprawdę obiecujących siatkarzy. I rzeczywiście tak źle nie jest. Na środku pojawili się i stale rozwijają Możdżonek, Nowakowski, za plecami czają się już Kłos czy Wiśniewski. Bartman pokazywał np. w Lidze Mistrzów, że potrafi straszyć najlepszych na świecie, brakuje mu obycia, doświadczenia, które wsparte ciężką pracą powinny z wiekiem przyjść. Nie można skreślać Kurka, Łomacz robi stałe postępy, pojawiła się szansa, że w przeciągu 2- 3 lat doczekamy się wreszcie zamiast rozkapryszonej i chimerycznej gwiazdki libero z prawdziwego zdarzenia (Zatorski). Myślę, że dalekosiężnymi celami są: IO w Londynie i mistrzostwa świata w Polsce '2014. Tam nasze największe i jedyne z prawdziwego zdarzenia gwiazdy będą w sile wieku (29 i 31 lat), młodzi zdążą już okrzepnąć. Osobiście jestem umiarkowanym optymistą. Pozdrawiam.
    AZS-CKM the leading polish teams

  24. Powrót do góry    #24
    Stały bywalec
    Dołączył
    23-05-2002
    Postów
    1,223
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    1983...czyli ile lat? 26?
    Piszemy tu o Kurkach i innych "zdolnych" lawkowiczach.

  25. Powrót do góry    #25
    Użytkownik
    Dołączył
    06-03-2005
    Postów
    349
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    A czy przypadkiem sami nie jesteśmy sobie winni tych ciągłych zawodów?

    To chyba teraz taka Nasza nowa narodowa cecha, iż nie powodzenia Polski na gruncie polityki, gospodarki chcemy sobie zrekompensować na gruncie sportu. Bo jak inaczej należy sobie tłumaczyć nagłą miłość do skoków narciarskich, pływania, siatkówki czy piłki ręcznej?

    jesteśmy po prostu głodni jakiegokolwiek sukcesu ... a polskie media pompują balonik pt. "sukces w .... " za każdym razem kiedy ktoś coś osiągnie. Nie ważne w czym ... ważne że sukces. Wmawia się kibicom iż właśnie teraz nadchodzi złoty czas Polskiego sportu w danej dyscyplinie sportu. Co się dzieje w piłce .... ledwie jakiś zawodnik kopnie 2 razy dobrze piłkę robi się z niego gwiazdę ... a tak na dobrą sprawę to ostatnio żaden Polski piłkarz nie zaistniał na Świecie na dłużej.

    A siatkówka? .... trzecia liga w Europie ..... może i tak, pieniądze są tu duże i Polscy siatkarze powinni dziękować działaczom bo dzięki limitom na obcokrajowców podbijają swoją pensję, bo dobrych Polskich zawodników jest na lekarstwo. /Limit nie jest zły, co powoduje otwarcie się na innych mamy przykład w koszykówce czy żużlu .... póki co nie wyszło to dobrze/. Jak by znieść limity to założyłbym się o dobrą kasę, iż np w Resovii to polaków nie grało by więcej niż 2, podobnie jak i w Skrze czy Jastrzębiu /to hipotetyczny przykład/. Zresztą o sile 3 czołowych ekipy decydują obcokrajowcy /teraz w Skrze to się zmieni, i nowy trener przetestuje w praktyce pojęcie czy Skra jest potęgą bo to samo graj i każdy z nimi to osiągnie czy to jest efektem pracy trenerów.

    co do siatkówki ...... jest pokolenie Piotra Gruszki, które najpierw w 1996 roku wywalczyli złoto ME aby w 1997 roku zdobyło pierwszy raz złoty medal w MŚ juniorów .... co to był za sukces ..... dla przypomnienia kadra:
    R.Wnuk, M.Prus, R.Szczerbaniuk, G.Szymański
    P.Zagumny, Ł.Kruk, D.Murek, P.Papke, P.Gruszka, M.Chadała, S.Świderski, K.Ignaczak

    Ten sukces nie wziął się znikąd. Zaczątkiem był pierwszy od lat SMS w Rzeszowie i indywidualny program treningów. Po przenosinach do Spały, SMS juz troszeczkę upada .. http://www.smsspala.internetdsl.pl/s...a/rzeszow.html

    Polską młodzież jeszcze raz stać na sukces ... w 2003 powtórzony został sukces i znów byliśmy złoci :)

    Kadra:
    A.Augustyn, D.Szulik, M.Ruciak, M.Winiarski, M.Kaczmarek, B.Neroj, M.Gromadowski, M.Możdżonek
    A.Olejniczak, M.Kryś, M.Wlazły, P.Woicki

    ps. To jacy to młodzi gniewni jak oni już od paru lat wyrośli z kadry Juniorów. Ruciak, Gromadowskim, Możdzonek i Woicki?

    Rok 2007 Nowa kadra:

    Kaczmarek Waldemar, Łomacz Grzegorz, Jarosz Jakub, Kurek Bartosz , Bartman Zbigniew. Gorzewski Mateusz, Janeczek Bartosz, Kamiński Michał, Nowakowski Piotr, Gunia Dawid,
    Komorowski Paweł, Kubiak Michał

    Drużyna walczyła bez sukcesu.

    Te mistrzostwa świata w Indiach pokaże tak naprawdę Nasze nadzieje ... czy z tej drużyny coś będzie czy nie. Tak Naprawdę trener Castellani nie odkrył ameryki ... Ci zawodnicy obijają się o kadrę już od dłuższego czasu. Tak wiec nadzieja w Fabianie i jego kolegach :) to są nasi przyszli reprezentanci Polski :)

    I na końcu Nasz wielki sukces ... srebro na MŚ. Ale tak naprawdę decydujące było zwycięstwo nad Rosją i siłą z rozpędu rozjechaliśmy Bułgarów ..... gdyby nie ten sukces, to zapewne powiedzielibyśmy iż pokolenie Gruszki to kolejne zmarnowane talenty. Bo poza tym to jakiś większych sukcesów w seniorskiej siatkówce nie mają. Srebro to był wypadek przy pracy, który czasem się tak zdarza. Smutne ale chyba prawdziwe. Nie jesteśmy drugą drużyną świata, tak jak nam się to wmawia. Jesteśmy solidnym średniakiem Europejskim.

  26. Powrót do góry    #26
    Użytkownik
    Dołączył
    30-09-2003
    Postów
    271
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Tymczasem pokolenie '83 wydało na świat dwóch, ale za to wybitnych siatkarzy, szkoda że obecnie nękanych przez kontuzje. Winiarski w młodym wieku przebił się do topowej drużyny najlepszej europejskiej ligi, potencjał i talent Wlazłego są oczywiste. Jeżeli ci zawodnicy wrócą, swym doświadczeniem i wielkimi umiejętnościami mogą pomóc młodej drużynie.
    Wiemy, że Wlazły i Winiarski są świetnymi siatkarzami. O tym jednak, czy można o nich powiedzieć "wybitni" porozmawiamy za 10 lat. Bo jak do tej pory to obaj poza swoimi ligami (i to też trochę w kratkę) nie mieli okazji udowodnić naprawdę swojej wartości (nie licząć wicemistrzostwa świata, o okolicznościach którego pisałem wyżej). Chodzi o to, żeby ich "gwiazda" nie okazała się krótkim, parosezonowym błyskiem i żeby nie skończyli tak jak Paweł Papke.

    I rzeczywiście tak źle nie jest. Na środku pojawili się i stale rozwijają Możdżonek, Nowakowski, za plecami czają się już Kłos czy Wiśniewski.
    Możdzonek jest dla mnie zawodnikiem "straconym". Środkowy, który w wieku 24 lat nie umie atakować z krótkiej już się tego nie nauczy. Jedyne co ma, to zasięg w bloku, a i to w konfrontacji z lepszymi zespołami na nic się nie przydaje wobec jego powolności (też już tego raczej nie wyeliminuje). Dla mnie w chwili obecnej najbardziej perspektywiczny jest Nowakowski i to w niego należy inwestować.

    Bartman pokazywał np. w Lidze Mistrzów, że potrafi straszyć najlepszych na świecie, brakuje mu obycia, doświadczenia, które wsparte ciężką pracą powinny z wiekiem przyjść.
    Bartman (rocznik 1987) gra już od 5 lat na najwyższym poziomie (1 liga) w lidze polskiej, włoskiej i tureckiej. Brakować obycia to może niejakiemu Wilfredowi Leon z Kuby, urodzonemu w 1993 roku. Ale czy to nie przypadkiem nie on został właśnie najlepszym tegorocznego serwującym finału LŚ?? Ivan Miljković w wieku Bartmana był już MVP Mistrzostw Europy i Ligi Światowej. Jaki kraj, takie talenty :(.

    Nie można skreślać Kurka, Łomacz robi stałe postępy, pojawiła się szansa, że w przeciągu 2- 3 lat doczekamy się wreszcie zamiast rozkapryszonej i chimerycznej gwiazdki libero z prawdziwego zdarzenia (Zatorski).
    Jasne, nie powinno się nikogo skreślać. Ale prawdziwe talenty widać gołym okiem, a nie czeka się i czeka w nadziei, że nikt ich nie skreśli i spokojnie się rozwiną do wieku 29 lat. Łomacz ('87) jest tylko o rok młodszy od Bruno, a o rok starszy od Argentyńczyka De Cecco. Kubańczyk Hierrezuelo to rówieśnik Polaka. Powiem krótko - nie ma co czekać i łudzić się nadzieją, że będzie lepiej.


  27. Powrót do góry    #27
    Stały bywalec
    Dołączył
    25-11-2002
    Postów
    1,394
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Możdzonek jest dla mnie zawodnikiem "straconym". Środkowy, który w wieku 24 lat nie umie atakować z krótkiej już się tego nie nauczy. Jedyne co ma, to zasięg w bloku, a i to w konfrontacji z lepszymi zespołami na nic się nie przydaje wobec jego powolności (też już tego raczej nie wyeliminuje). Dla mnie w chwili obecnej najbardziej perspektywiczny jest Nowakowski i to w niego należy inwestować.
    mocne...Tym bardziej, ze innym odbierasz prawo do rozwoju, a uwazasz, ze Nowakowski, ktory w pilke nie potrafil trafic jest w perspektywie lepszy niz Mozdzonek.

  28. Powrót do góry    #28
    Użytkownik
    Dołączył
    30-09-2003
    Postów
    271
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    mocne...Tym bardziej, ze innym odbierasz prawo do rozwoju, a uwazasz, ze Nowakowski, ktory w pilke nie potrafil trafic jest w perspektywie lepszy niz Mozdzonek.
    Nowakowski na pewno trafia w piłkę nie rzadziej niż Możdzonek, a ma dwa wielkie plusy:
    a) jest dużo sprawniejszy fizycznie
    b) jest młodszy o prawie 3 lata od Możdzonka a prezentuje poziom dużo wyższy niż Marcin w jego wieku.

  29. Powrót do góry    #29
    Stały bywalec
    Dołączył
    25-11-2002
    Postów
    1,394
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    na jakiej podstawie wystawiles takie oceny?

    ad a) no tak 3 lata roznicy (24 lata) to juz dziadek ;-)
    ad b) z tego co ja widzialem, to Mozdzonek byl w stanie chodzic na skrzydla do bloku, a nie Nowakowski, ktory ograniczal sie do podskakiwania w miejscu.

    Jestes fanem Czestochowy tak?

  30. Powrót do góry    #30
    Użytkownik
    Dołączył
    29-10-2005
    Postów
    128
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Problem z Możdżonkiem jest taki, że rozpoczął treningi siatkarskie w wieku lat 16tu, kiedy koordynację ruchową ciężko jest poprawić, a na pewno trudniej, niż w wieku lat 10, 11tu. Jak bardzo nie lubię M.M. za ucieczkę z Olsztyna, to liczę, że jeszcze się poprawi, szczególnie w ataku - kiedy on wreszcie przestanie atakować tą swoją łapą jak cepem, a zacznie używać nadgarstka? :x

  31. Powrót do góry    #31
    Użytkownik
    Dołączył
    30-09-2003
    Postów
    271
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    na jakiej podstawie wystawiles takie oceny?

    ad a) no tak 3 lata roznicy (24 lata) to juz dziadek ;-)
    ad b) z tego co ja widzialem, to Mozdzonek byl w stanie chodzic na skrzydla do bloku, a nie Nowakowski, ktory ograniczal sie do podskakiwania w miejscu.

    Jestes fanem Czestochowy tak?
    Na podstawie statystyk + własnych obserwacji.
    a) Czytaj ze zrozumieniem. Popatrz jak grał 3 lata temu Możdzonek, a popatrz jak gra już teraz Nowakowski.
    b) To oglądaliśmy 2 różne rzeczy. Możdzonek jest wolny, ospały, a jego jedyną zaletą jest wzrost, ale to za mało. Zresztą wystarczy, że porównasz statystyki bloku obu graczy z PLS-u za zeszły sezon.

    I jeszcze uwaga na koniec. Nie jestem fanem Częstochowy, a przynajmniej nie bardziej niż każdego innego klubu siatkarskiego. Jak sobie poczytasz moje wpisy na tym forum będziesz wiedział, komu kibicuję. Wypraszam sobie insynuacje, które nie wnoszą nic do dyskusji, a są jedynie o tyle świetnym, co przygnębiającym przykładem klubowego zacietrzewienia (kiedyś to forum wyglądało trochę inaczej). Ten wątek nie jest o klubach tylko o reprezentacji, zatem mentalność klubowego kibica proponuję zachować na inne okazje.

  32. Powrót do góry    #32
    Zaawansowany
    Dołączył
    01-11-2004
    Postów
    1,565
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Jezli chodzi o boży talent to nie mam watpliwoasci ze za 2-3 lata Nowakowski przegoni Mozdzonka. Mozdzonek ma pewne rzeczy wrodzone (szczegolnie wzrost) i juz niewiele sie wiecej nauczy. Z Nowakowskim bedzie odwrotnie, gorsza fizyka ale technicznie moze zajsc daleko. Mozdzon na zawsze zostanie klocem bez ataku, Nowakowski sie wyrobi wszechstronnie tak cos czuje.
    A co do glownego tematu "postep czy przelom", to przyszlosc widze srednio pesymistycznie, moze Stelmach cos zmieni za rok, dwa?

  33. Powrót do góry    #33
    Stały bywalec
    Dołączył
    25-11-2002
    Postów
    1,394
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    ja gratuluje Wam wszystkim optymizmu. Tych co sie mieli wyrobic, i im sie to udalo, to mozna wymienic na palcach jednej reki, a tych co sie mieli wyrobic, a sie nie wyrobili to mozna wymieniac jednym tchem.

    Mozdzonek przebojem pokonal w walce o miejsce w skladzie tych wszystkich zdolnych, perspektywicznych i niezastapionych. Moim zdaniem to on zrobil kolosalny postep.

    I jeszcze mala uwaga. Makron, jak Ci sie forum nie podoba to zawsze mozesz isc gdzie indziej, albo z nostalgia poczytac posty z przed paru lat.

  34. Powrót do góry    #34
    Zaawansowany
    Dołączył
    01-11-2004
    Postów
    1,565
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Kogo Mozdzon pokonal? Plinski odpoczywa od LŚ, psychoKadziu nie moze sie podniesc po drugim spadku z rzedu, Grzyb zawsze byl sredni a Nowakowski ewidentnie jest bez formy juz od dluzszego czasu. A w Skrze Mozdzon wskoczyl bo Heikinnen mial non stop kontuzje. I gdzie Ty widzisz ten kolosalny postep? Jak gral w Olsztynie mial dobry blok, slaby atak, zagrywke tez urozmaicona. Tyle ze przeszedl do Skry, czyli z miejsca stal sie super hiper zawodnikiem, tak? Nie przeceniajmy roli "hegemona" bo tylko wymienie Milczarka i Neroja ktorym Skra zmarnowala kariery a Bakiewicza zatrzymala w rozwoju. Nowakowski zrobi wieksza kariere bo ma wiekszy potencjal chociaz Mozdzon ma wieksze umiejetnosci "na teraz".

  35. Powrót do góry    #35
    Użytkownik
    Dołączył
    30-09-2003
    Postów
    271
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Moim zdaniem to on zrobil kolosalny postep.
    Ja tego, że poszedł do przodu akurat nie neguję. Postęp w ciągu ostatnich 3 lat zrobił (choć na pewno nie kolosalny), bo przecież w rozwoju się nie cofnął. Problem w tym, że on nie ma szans przeskoczyć swoich ograniczeń motorycznych i technicznych. Trochę się pewnie jeszcze rozwinie, nabierze ogrania i doświadczenia, ale moim zdaniem nigdy nie będzie naprawdę klasowym środkowym.
    Jeśli nadal nie wiesz, o co mi chodzi, przypatrz się na szybkość i poruszanie się Lucasa czy Kooistry (2 cm. niżsi, ale i ciężsi od Możdzonka), nie wspominając już o Vissotto (212, czyli o 1 cm. wyższy, a gra po przekątnej z wystawiającym). Może gdyby Możdzonek miał cechy motoryczne Gortata...
    Swoją drogą, tu właśnie widzę jedną z bolączek naszej reprezentacji. Opieramy grę na skrzydłowych, ale mamy problem na środku. I nie chodzi mi o blok tylko o atak. Potencjalnie groźny środkowy odciąża skrzydła i ułatwia im atak. Pomijając fakt, że sam zdobywa ważne punkty w ataku (że przypomnę osiągnięcie Simóna z pierwszego meczu Rosja-Kuba i drugiego meczu Kuba-Japonia: po 20 pkt). W naszej kadrze nie widzę żadnego środkowego, który mógłby odegrać taką rolę (kiedyś liczyłem, że będzie to Kadziewicz, ale chyba się przeliczyłem). I wcale nie chodzi o to, że nie mamy dobrego dogrania (a nie mamy), co utrudnia grę środkiem. Obecnie krótką w różnych odmianach gra się z 3, a nawet z 4 metra. Założenie, że środkowy ma być przede wszystkim dobrym blokującym na pewno nie posunie nas do przodu, bo rzadko kiedy zdobywa się w meczu więcej niż 10-15 punktów blokiem. Zresztą, jak zresztą głosi obiegowa opinia: nie ma dobrych bloków - są tylko złe ataki.


  36. Powrót do góry    #36
    Zaawansowany
    Dołączył
    01-11-2004
    Postów
    1,565
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    W ciagu 3 lat to i drewno Rasiak zrobil jakies tam postepy. My mowimy o ostatnim roku.

  37. Powrót do góry    #37
    Stały bywalec
    Dołączył
    15-12-2002
    Postów
    1,065
    Kliknij i podziękuj
    42
    Podziękowania: 167 w 86 postach
    Co do Możdżonka, też byłem i właściwie jestem jego oponentem, ale trzeba obiektywnie przyznać, że poszedł do przodu. W bloku jest skuteczny, przy odpowiednim nagraniu uderza soczyście, oczywiście z pominięciem topornej techniki ataku. Facet ma 24 lata, dla środkowego żaden wiek, a progresję widać u niego gołym okiem. Piotrek Nowakowski jest jeszcze młodszy i bardziej utalentowany, lecz musi pilnie poprawić motorykę, szczególnie wytrzymałość, bo "pary" wystarcza mu na 2, może 2 i pół seta, po czym przy mocnym tempie nadaje się do zmiany. Jeżeli chodzi o skuteczność bloku, liczby akurat przemawiają za Możdżonkiem. Ponadto, nie chodzi wyłącznie a może wręcz w mniejszym stopniu o bloki punktowe, tylko potencjał na siatce, utrudnienie rywalowi ataku przez wyblok, zmuszenie do wyboru nie pożądanego kierunku uderzenia. Z tego rodzi się kontra, która powinna zapewniać w odpowiedzi punkty. Jeżeli chodzi o czucie gry na siatce, Piotrek Nowakowski wciąż ma wiele do poprawy. Zbyt często się gubi albo nie trafia z wyborem koncepcji rozegrania po drugiej stronie. Mam nadzieję, że to kwestia nabywanego sukcesywnie doświadczenia a nie czegoś w rodzaju wrodzonej intuicji.
    W wypadku Bartmana chodziło mi raczej o okiełznanie jego boiskowych emocji, atmosferę podminowania, którą ma w zwyczaju wprowadzać, aniżeli o ilość spotkań na parkiecie. Uważam, że w parze np. z Winiarskim mógłby nabrać boiskowej ogłady i co do zasady ten duet widzę jako podstawę naszej gry skrzydłami w kolejnych latach, oczywiście jeśli zdrowie Winiarowi dopisze. Nikt nie zaprzeczy, że również ten zawodnik poczynił znaczny postęp. Przyszedł z mało jednak wciąż znanej ligi tureckiej, gdzie nie zawsze dodatkowo pełnił pierwszorzędną rolę i z miejsca stał się wybijającą postacią nie najgorszej przecież PLS, przodując głównie w ataku. Jeżeli prawidłowo pokieruje karierą ma jeszcze parę lat na osiągnięcie apogeum możliwości, które są niezaprzeczalnie ogromne. Takiego człowieka z przysłowiowym młotkiem w ręku, bardzo dobrymi warunkami fizycznymi i zarazem wszechstronnego, naszej kadrze ostatnio brakowało.
    Nie zgadzam się również z poglądem jakoby wiek 22- 23 lata nie pozwalał już na rozwój indywidualny. Przykładów jest wiele, ważne tylko by trafić do odpowiedniego środowiska, gdzie stworzy się młodemu siatkarzowi warunki podnoszenia kwalifikacji. Chociażby Marcin Wika, który po zmianie barw klubowych wyrósł nagle na dużą gwiazdę formatu ligowego i olimpijczyka, pomimo że wcześniej zaliczał się o kategorii przeciętnych wyrobników, idealnych dla uzupełnienia składu zespołu. Pozdrawiam.
    AZS-CKM the leading polish teams

  38. Powrót do góry    #38
    Użytkownik
    Dołączył
    30-09-2003
    Postów
    271
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Nie zgadzam się również z poglądem jakoby wiek 22- 23 lata nie pozwalał już na rozwój indywidualny. Przykładów jest wiele, ważne tylko by trafić do odpowiedniego środowiska, gdzie stworzy się młodemu siatkarzowi warunki podnoszenia kwalifikacji. Chociażby Marcin Wika, który po zmianie barw klubowych wyrósł nagle na dużą gwiazdę formatu ligowego i olimpijczyka, pomimo że wcześniej zaliczał się o kategorii przeciętnych wyrobników, idealnych dla uzupełnienia składu zespołu. Pozdrawiam.
    Nie piszę, że się nie rozwinie. Piszę tylko, że jeśli ktoś w wieku 24 lat nie umie atakować już się nie nauczy. Co najwyżej będzie "nie umiał" mniej. Pewne schematy ruchowe należy opanować w wieku juniora.
    Oczywiście można się ich nauczyć i później, ale to już nigdy nie to samo. Robienia postępów nikomu nie odmawiam, (akurat przypadek Wiki mnie nie przekonuje, bo w Częstochowie miał sezon życia, którego w Resovii nie powtórzył - pozostaje mieć nadzieję, że nie okaże się on jego najlepszym sezonem w całej karierze), jednak pewne rzeczy powinno się umieć już robić przed 25 rokiem życia. Jeśli w tym wieku nadal trzeba pracować nad podstawową techniką ataku to, na miłość boską, o czym my mówimy? Będziemy się cieszyć i mówić o postępach, kiedy w końcu ją opanuje w wieku 30 lat? 33? Tylko co z tego, skoro inni będą ją mieli opanowaną w wieku lat 20 czy 22 i przez kolejne lata kariery będą ją wzbogacać, doskonalić, nabierać doświadczeń? Uważam, że na takich ludzi należy przede wszystkim stawiać. A że chwilowo mamy posuchę na środku bloku, musimy się zadowolić Możdzonkiem.

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •