Za Gazetą Wyborczą...

Protest Atlasu odrzucony

Plenum GKSŻ przyjęło większością głosów protest Atlasu dotyczący słynnej już akcji Piotra Protasiewicza, który zdaniem wrocławian wjechał dwoma kołami na murawę. "Na szczęście" dla Apatora całą sytuację uratował szef GKSŻ Marek Karwan

Przypomnijmy. Atlas napisał aż dwa protesty, które w czwartek poddane zostały pod głosowanie plenum Głównej Komisji Sportu Żużlowego (przedstawiciele wszystkich klubów plus prezydium). Pierwsze z tych głosowań dotyczyło sytuacji z meczu Apator - Atlas, gdy w XIV biegu Piotr Protasiewicz - zdaniem wrocławian - wjechał dwoma kołami na murawę. To głosowanie Atlas wygrał, bo większość działaczy opowiedziała się za przyjęciem protestu. W tym momencie jednak szef GKSŻ Marek Karwan (także prezes Apatora) unieważnił... wyniki głosowania! Powód - na sali nie było wymaganego kworum, gdyż na obrady do Warszawy przyjechało tylko trzynastu działaczy. - Nie było kworum, bo na przykład pan Kaczmarek [szef sędziów - red.] raz wychodził z sali, by po chwili na nią powrócić - komentuje zdenerwowany prezes WTS-u Andrzej Rusko.

W efekcie nie ma już praktycznie szans na to, by mecz został powtórzony albo zweryfikowany na korzyść Atlasu. - To co stało się w czwartek, najdobitniej oddaje jednak chaos, jaki panuje teraz we władzach polskiego żużla - mówi Rusko. - Nasze protesty niewiele zmieniły w sytuacji punktowej Atlasu, ale przynajmniej zwróciły uwagę ludzi na pewne niekorzystne zjawiska w polskim żużlu - kończy prezes WTS-u.

Drugie z głosowań, w sprawie obsady wyścigów nominowanych w meczu BTŻ - Atlas i casusu Piotra Świderskiego, wrocławski klub przegrał. - Do tej pory nie ma jednak erraty do przepisów i nie wiadomo, kogo można wystawiać w biegach czternastym i piętnastym. W tym tygodniu oczekuję jednak stosownej poprawki - zaznacza Rusko.

Plenum GKSŻ zobowiązało jeszcze prezydium do zwrotu WTS-owi kaucji w wysokości 1000 zł, która została wpłacona, by złożyć protest po meczu w Bydgoszczy. Uznano także, że trener Marek Cieślak nie spreparował toru na mecz Atlas - Apator i nie jest zobowiązany zapłacić do kasy związku kary w wysokości 3,5 tysiąca złotych. Będzie mógł też nadal pełnić funkcję kierownika drużyny.