był fragment z Korbelem.
Generalnie nie jestem zadowolona. Za dużo chaosu. Nie wiem jak Państwu ogląda się film o żużlu, gdzie chyba nawet całego jednego okrążenia brak. Film łatany, posklejany dziko. Tu Toruń, nagle wchodzi Leszno, tu GP i apjat, bez ładu i składu. Jak pijacki sen po nocy z % przy youtube z hasłem żużel. Tu pogrzeb, tam upadki, gdzieś jakieś GP, liga, juniorka. Porażka.
Druga sprawa- film jest do odbioru hermetycznego- oglądany rodzinnie, gdzie ma kto wyjaśnić innym- że to mówił trener takiego klubu, który coś tam kiedyś. Widz bez „skazy” żużlowej nie kuma kto o czym mówi- bardzo wiele takiemu widzowi ucieka. Czasem wystarczyłby podpis- imię, nazwisko, funkcja, czasem mógłby zaistnieć komentarz szerszy.
Trzecia sprawa. Nie ma problemu umówić się z zawodnikami na rozmowę na luzie, ale na trzeźwo. O panienkach to już się nie będę szeroko wypowiadać, obraz zdecydowanie krzywdzący dla kobiet.
Czwarta sprawa. Jeżeli dokument miał założenie- opowiemy historię młodego adepta, wspomożemy się paroma wywiadami ze starymi wygami – ok., ale tutaj zdaje się reżyser się pogubił, problemy są tylko „liźnięte”, film się rozmywa. Podejrzewam, że problem wyszedł z żużla- jest fragment gdzie młody nie jest wystawiany, i wkurzony wspomina słowa- chyba trenera, że nie jest z „Holyłódu”. Dla mnie to fajny fragment filmu, który mógłby otworzyć dyskusję, jak się czuli pozostali koledzy, działacze, co się działo, komu skoczyło ciśnienie itp. Tego jednak reżyser nie rejestrował. Z problemów najlepiej rysuje się sprzęt, że nie dostaje, że prosi miesiącami o każdą duperelę. Tylko, że ten dokument, zwłaszcza w takiej chaotycznej formie, nie zmieni niczego.