Mnie najbardziej utwkiły w pamięci dwa mecze małopolskiej "świętej wojny" czyli pojedynki derbowe Unii Tarnów ze Stalą Rzeszów z początku lat 90-tych. Stare programy zostały niestety w Tarnowie więc pamiętam tylko zarys...
Pierwszy z meczy które pamiętam odbywął się w Tarnowie. Mecz bardzo zacięty, pełen nerwów i niepotrzebnych przepychanek (np. nielubiany w Tarnowie Janusz Ślączka wyjątkowo złośliwie fauluje Roberta Kużdżała, następnie w oparach kurzu po upadku dochodzi do przepychanek między tymi zawodnikami, sędzia jednak nie reaguje). Przed ostatnim wyścigiem jest remis 42:42. W ostatnim biegu ze strony Unii startują ówcześni krajowi liderzy - Jacek Rempała i Robert Kużdżał. Obsady ze strony Stali niestety nie pamiętam. Cały stadion zamiera oczekując na rozstrzygnięcie.
- Ze startu wychodzi na 5:1 para tarnowska. Jeden z zawodników rzeszowskich upada na tor... bieg jest przerwany...
- Powtórka w 3-osobowym skłądzie. Ponownie na 5:1 wychodzą tarnowianie i... powtórka z rozrywki - nie jestem pewny ale chyba zawodnik rzeszowski w desperackim ataku na parę tarnowską fauluje, i... jest wykluczony...
- W trzeciej odśłonie zawodnicy tarnowscy objeżdżają samotnie bieg 15.
Mecz kończy się wynikiem 47:42 dla Unii, ale dyskusje na łamach pracy żużlowej dopiero się rozpoczynają - tarnowianie podnoszą brutalną jazdę Ślączki, rzeszowianie kwestionują wykluczenia swoich zawodników i zachowanie Kużdżała. Mecz zapada wszystkm w pamięć.
Drugi pamiętny mecz odbywał się w Rzeszowie. Był to czas kiedy w tarnowskiej Unii startował Simon Wigg. Jeżeli dobrze pamiętam, gospodarze godzinę rozpoczęcia ustalili na... 11 rano, co oznaczało, że Simon nie dotrze na zawody. Pamiętam z tego meczu olbrzymią zaciętość, a także to, że siedziałem wśród kibiców rzeszowskich i mimo że nie ukrywałem się z tym, komu kibicuje, byli bardzo mili i kulturalni.
W samym meczu był jeden moment przełomowy, kiedy to w biegu podczas walki na torze jeden z tarnowskich zawodników spowodował brzydko wygladający upadek innego tarnowianina, Mirka Cierniaka. Biego został przerwany, tarnowski zawodnik wykluczony. Drużyna tarnowska poprosiła o 5 minut przerwy. Po dłuższej przerwie osamotniony i poobijany Cierniak ku zaskoczeniu wszystkich wygrywa z parą rzeszowską. Jest to moment przełomowy meczu, po którym Unia zaczyna odrabiać straty. Mecz kończy się zwycięstwem tarnowian 46:44, co warto dodać Unia jechała w krajowym składzie przeciwko wzmocnionej obcokrajowcem Stali. Warto też odnotować, że był to ostatni chyba udany mecz w barwach tarnowskiej Unii Janusza Łukasika.
Pozdrawiam i przepraszam z góry za ewentualne przeinaczenia faktów i pomyłki, ale wszystko odtwarzałem jedynie z pamięci :)))