Zarząd zniszczył klub i jego obecny dorobek. Cztery lata zajęło AZS osiągnięcie aktualnej pozycji, licząc od poprzedniego rozbioru. Było wszystko, wystarczyło utrzymać trzon zespołu, dokonać drobnych korekt i LM oraz medale PLS przez kilka najbliższych lat stały otworem. Argumenty używane przez prezesa są skandaliczne i potwierdzają jego nieudolność i brak jakiegokolwiek przygotowania do pełnionej funkcji. Dodatkowo w grę wchodzi układ koteryjno- rodzinny, któremu zależy na konserwacji stanu aktualnego. Jeżeli prezes wysyła ileś tam ofert w oczekiwaniu na odpowiedź i na tym poprzestaje, licząc na zmiłowanie się ewentualnych dobroczyńców, naraża się na śmieszność. Nikt nie wyłoży nawet złotówki w ciemno, bez przedstawienia korzyści z tego płynących i profesjonalnego planu zagospodarowania tych funduszy. Szkoda, że te haniebne eksperymenty dokonywane są na równie zasłużonym klubie dla polskiej siatkówki, co AZS Częstochowa. Wiadomo było doskonale, że wszystkim niemal czołowym zawodnikom kończą się kontrakty, jakie kroki poczynił zarząd dla ich zatrzymania przez zakończeniem sezonu. Nie zrobił kompletnie nic. Nie wykazał jakiejkolwiek determinacji, by utrzymać w Częstochowie siatkówkę na wysokim poziomie. Tłumaczenie, że zawodnicy nie chcieli angażować się w rozmowy przed finałem sezonu jest absurdalne, zważywszy na rosnący popyt ze strony konkurencji i brak odpowiedniej jakościowo podaży graczy. Prezes kompromituje się w swych wypowiedziach jeżeli twierdzi, że ta drużyna nie byłaby w stanie osiągnąć więcej. Po prostu szuka tanich wymówek i usprawiedliwień pozornie pokrywających jego błędy zaniechania i nieudolność menedżerską. Co najmniej połowa składu nie osiągnęła jeszcze apogeum swych możliwości, co więcej jest sporo przed nim (Woicki, Wika, Nowakowski). Twierdzenie zatem, że lepiej być już nie mogło trąci zwyczajnym dyletanctwem i ignorancją.
Jak prowadzi się sprawy spółki pokazuje przykład Bełchatowa. Wypożyczenie dwóch zawodników by nabrali szlifu i ogłady w PLS w szeregach rywali, po czym bez słowa powrót do macierzystego klubu (jeśli będą tylko przydatni). Tak prowadzi się politykę kadrową, panie prezesie. Śmieszy tylko, że zarząd daje się chwytać na takie numery i dla załatania dziur w składzie gotowy jest szkolić zawodników na potrzeby konkurencji. To działanie na szkodę spółki! Jeżeli uzupełniamy, czy wręcz budujemy skład w oparciu o juniorów, dlaczego nie sięgamy po zawodników z rodzimego Delic- Polu (wicemistrz kraju), tylko posiłkujemy się ludźmi pracującymi na pomyślną przyszłość innego klubu. Wiadomo, tam prezesem jest osoba, która otarła się o środowisko działaczy AZS i musiała szybko ustąpić, bo nie pasowała do tego układu.
W normalnie funkcjonującym podmiocie gospodarczym, nie byłoby już i zarządu i rady nadzorczej, których członkowie są odpowiedzialni za doprowadzenie AZS do obecnej sytuacji. Tak się jednak nie stanie, bo większościowy udziałowiec zamiast profesjonalistów wybrał do organów wykonawczych i kontrolnych spolegliwych figurantów, chroniących dominującą pozycję właściciela, od którego kaprysów zależy to czy klub będzie konkurencyjny lub nie na tle innych. Do tego postarał się o pozytywny PR ze strony kilku tzw. "dziennikarzy", których wysiłki na szczęście nie przesłonią 100% odpowiedzialności władz klubu za całkowity rozkład najlepszej od dobrych kilku lat drużyny. Pytam się, co ma do aktualnej sytuacji w klubie, Jakub Malke- "winowajca" zdaniem co bardziej oświeconych. Podsuwa biednym działaczom złe kandydatury... A co jest przymus korzystania z jego usług, zaś w AZS nie ma ludzi zdolnych do oceny umiejętności oferowanych siatkarzy. On nie nie jest pracownikiem klubu, w odróżnieniu na przykład od pana Boska, któremu powinno teoretycznie zależeć na pomyślności AZS. A że zamiast lojalności górę bierze prywatny interes, efekty są widoczne. Pozdrawiam.