Pogrzeb Janusza w srode w jego rodzinnej miejscowosci Łapanowie.
Pogrzeb Janusza w srode w jego rodzinnej miejscowosci Łapanowie.
Płakałam jak się dowiedziałam, placzę teraz jak o tym myślę... Tak chciałam go zobaczyć na Kormoranie w tym roku ;(
Bardzo szkoda tak wybitnego rajdowca['][']['][']
Do tego dzis jeszcze dochodzi Marco Pantani który dzis zmarł w swym domu w Rimini, w wieku 34 lat .Był jednym z najpopularniejszych włoskich kolarzy,zwycięzca Tour de France i dwukrotny triumfator Giro d'Italia.
Jakies fatum chyba,bo to jest po prostu niemożliwe!!!!!!!
['][*]['][*]['][*]['][*]['][*]['][*]['][*]['][*]['][*]
A to przez jedną dróżniczke :(
Dokąd byś niejechał teraz Janusz zawsze będziesz najlepszy.
To ogromna strata dla RSMP i RSME i dla całego świata.
Zawsze o tobie pamiętający i oddani tobie twoi fani :(
["]["]
Piekny wpis i choć Janusza nie ma juz w sród nas to zróbmy tyle ile możemy aby godnie pożegnać kierowce który dla nas kibiców był ważny a dla wielu innych może i jeszcze ważniejszy. Niech mu ziemia lekką będzie [']['][']"Szerokiej drogi Janusz, dokądkolwiek teraz jedziesz..."
...życie choć piękne tak kruche jest, wystarczy jedna chwila by zgasić je...(Golden Life)
a ode mnie ....[i]:(
["]- brak slow
"Nie odchodzi ten
Kto trwa naszej pamięci"
Janusz gdziekolwiek teraz jedziesz jesteśmy z Tobą.Wiedz że jesteś mistrzem!
:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(
nie da sie tego opisac co sie wydarzyło.
brak słów...
A NA DRZEWACH ZAMIAST LIŚCI,BĘDĄ WISIEĆ KOMUNIŚCI...LECHIA GDAŃSK !!!
dzis w uwadze na TVN byl reportaz posiwecony Januszowi i w zwiazku z tym mam pytanie czy wie ktos czy mozna sicagnac to skas??z gory dzieki
Śmierć Mistrza
Janusz Kulig, rajdowy mistrz Polski, wicemistrz Europy, zginął w piątkowy wieczór. Jego Fiat Stilo został zmiażdżony przez pociąg na strzeżonym przejeździe w Rzezawie koło Bochni. Dróżniczka nie opuściła szlabanu…
Jego koledzy z rajdowych tras są zszokowani. Rajdy samochodowe to sport, którego specyfiką jest nieustanne ryzyko: w każdy start wpisane jest niebezpieczeństwo tragedii. Nie ma bodaj wybitnego kierowcy, który nie otarł się o śmierć podczas rajdu. Stało się to też udziałem Kuliga, który kilka lat temu cudem uszedł z życiem podczas Rajdu Polski. Jego pędzący z prędkością 180 km/h samochód wypadł z trasy, wyleciał w górę, trafił w drzewo, trzy razy dachował, spadł ze skarpy, na dole koziołkował. Kulig wyszedł z tego bez szwanku.
- „Ja mam farta, ty też będziesz miał”: powiedział kiedyś do mnie, kiedy jechałem jego samochodem i mieliśmy niebezpieczną sytuację – opowiada nam Tomasz Czopik, aktualny rajdowy mistrz Polski. – Był bardzo precyzyjnym kierowcą. Potrafił dla publiczności pojechać bardzo zamaszyście, ale kiedy było trzeba, jechał maksymalnie ostrożnie.
To ryzyko, stałe napięcie, jakie towarzyszy rajdowym kierowcom, nie pozostaje bez wpływu na ich psychikę. Przyznają to oni sami. Mało jest wśród nich przyjaźni, rywalizacja przenosi się poza rajdowe trasy. Choć wydawałoby się, że właśnie ona powinna znajdować swe rozładowanie w poza zawodniczej solidarności. Janusz Kulig był na tym tle kimś wyjątkowym. Pomagał młodszym kolegom. Założył firmę Kulig Promotions, organizującą dla młodych kierowców samochody, sponsorów.
- Ciężko utrzymać przyjaźń poza rywalizacją na trasie, a Janusz był fantastycznym kolegą – mówi Leszek Kuzaj, jeden z najlepszych polskich kierowców w ostatnich latach. – Mało było w branży ludzi równie życzliwych. Trudno mi dziś przez usta przechodzi słowo „był”.
O wyjątkowości Kuliga świadczy chyba jednak najbardziej to, że niedługo po tym, gdy media podały wiadomość o jego śmierci, jego fani, miłośnicy samochodowych rajdów, zwoływali się – za pośrednictwem telefonów, Internetu – na szczególne stypy. Mówią, że stracili nie tylko idola, ale kogoś bliskiego. Wielu podziwiających Czempiona kibiców stało się jego bliskimi znajomymi.
Kulig zginął w samochodzie w absurdalnych okolicznościach! Doskonały kierowca wpadł pod pociąg – jak się wydaje, z winy dróżniczki, która nie opuściła szlabanu. Tą drogą jeździł wielokrotnie do domu rodziców. Mówiono o nim, że ma fart, że jest w czepku urodzony. Dlatego nawet wtedy, gdy wiadomość o wypadku potwierdziły media, jego przyjaciele nie chcieli uwierzyć. Wydzwaniali do siebie, próbowali dodzwonić się na jego komórkę. W pewnym momencie komuś udało się złapać sygnał. Rozeszła się wiadomość: „Janusz żyje!”. Ale potem w telefonie Kuliga słychać już było tylko: „Abonent jest czasowo niedostępny…”.
[/quote]
z oficjalnej strony uwagi
nadal jak widze zdjecia Janusza, swoje zdjecie przy jego aucie i autograf od niego to łezka kreci mi sie w oku. to byl wspanialy czlowiek i taki pozostanie w mojej pamieci ['] ['] [']
jutro o 12 w Łapanowie pogrzeb...rodzina prosi o zachowanie ciszy podczas uroczystości pogrzebowej..kto da radę niech przyjeżdża kto nie niech godzina 12.00 w całej Polsce stanie się JEDNĄ WIELKĄ MINUTĄ CISZY!!!
pozdro
ciągle chodzi mi po głowie pytanie, po jaką cholerę on tamtędy jechał. Jeśli jechał do domu, to miał strasznie nie po drodze - tak wygląda jak się popatrzy na mapę.
No właśnie... Na jakimś portalu wyczytalem, że nawet rodzina za bardzo tego nie wiem. Byćmoże chciał doglądnąć lokalnej stacji benzynowej, ktorą promował swoim nazwiskiem. Ale to tylko jedno z wielu przypuszczeń. Prawdy się nie dowiemy już chyba nigdy...ciągle chodzi mi po głowie pytanie, po jaką cholerę on tamtędy jechał. Jeśli jechał do domu, to miał strasznie nie po drodze - tak wygląda jak się popatrzy na mapę.
niestety , niech spoczywa w pokoju...
Dziś mija pierwsza rocznica śmierci Janusza Kuliga, świetnego kierowcy rajdowego
[']['][']
PAMIĘTAMY