Zarząd Polonii kręcił z klanem Gollobów
Dziennikarskie śledztwo "Gazety" odsłania kolejne kanty w Polonii: ojciec braci Gollobów przyznaje, że przez lata brał z klubu pieniądze za tuningowanie motocykli swych synów. Ale Tomasz Gollob zdradza, że jego motory przygotowywał ktoś inny. Według Gollobów to zarząd klubu namówił ich do tego.
Po co? Z naszych informacji wynika, że chodziło o fiskusa. Zakład Ślusarski "Władysław Gollob" płaci mniejsze podatki niż musieliby zapłacić jego synowie, gdyby brali pieniądze w formie pensji od klubu.
Przyznał to "Gazecie" sam "papa Gollob": - Płacenie jak najmniejszych podatków, to żywotny interes każdego przedsiębiorcy, a takim jest także zawodnik żużlowy - powiedział. - Pieniądze były zresztą przekazywane w ten sposób na życzenie zarządu Polonii: prezesa Lecha Różyckiego i dyrektora Tadeusza Chylińskiego. Taką formę rozliczenia z klubem stosowaliśmy od kilku lat.
Sęk w tym, że choć "Zakład Ślusarski Władysław Gollob" w ciągu ostatnich lat skasował za tuningowanie motocykli około pół miliona złotych, to sam Tomasz Gollob - w maju 2003 roku - przyznał, że tata nie przygotowuje mu motorów. Robi to mechanik Ryszard Kowalski - całkiem inna firma.
Jak ustaliliśmy, w czasie, gdy Polonia płaciła tacie-ślusarzowi za tuning motorów Tomka, ten korzystał z usług Kanadyjczyka Carla Blomfedta, potem - Niemca Otto Weissa.
Pierwsze informacje o oszukiwaniu fiskusa przez Gollobów podaliśmy w środę. Wczoraj niespodziewanie potwierdził je publicznie... bydgoski poseł SLD Grzegorz Gruszka. W TVN 24 wyznał, iż od dawna wiedział m.in. o mętnych rozliczeniach klubu "z klanem Gollobów". Jak stwierdził Gruszka, Tomasz Gollob (będący zawodnikiem, pracownikiem i członkiem zarządu Polonii) nie chciał poprzeć parlamentarzysty w walce o oczyszczenie sytuacji w klubie, bo bał się zapowiadanej przez posła kontroli dokumentacji finansowej.
Zapytaliśmy Bogdana Abramowskiego z bydgoskiego UKS, czy już wszczęto postępowanie egzekucyjne wobec ojca i braci Gollobów.
- Tej informacji nie mogę podać - odpowiedział urzędnik. I dodał: - Jeśli niezapłacone podatki nie przekraczają 3800 zł, kary wynoszą do 15.200 zł. Powyżej tej kwoty są już znacznie bardziej surowe. Najwyższa może nawet wynieść 11 milionów.
Wojciech Borakiewicz, Marcin Kowalski