Miśkowiak i Gapiński czują się oszukani przez Polonię Piła. Bój o 200 tysięcy
Wcale nie jest zakończona głośna sprawa przejścia dwóch utalentowanych żużlowców z Polonii Piła do Atlasu Wrocław. Robert Miśkowiak i Tomasz Gapiński chcą teraz odzyskać ze swojego byłego klubu 200 tysięcy złotych.
- CZUJEMY SIę oszukani przez pilski klub i chcemy odzyskać ciężko zarobione pieniądze - podkreśla Robert Miśkowiak, czołowy polski młodzieżowiec, który przed sezonem razem z Tomaszem Gapińskim przeniósł się z Piły do Wrocławia. Choć nie bez problemów, ostatecznie Trybunał Polskiego Związku Motorowego zadecydował, że obaj - zgodnie z regulaminem - mogli odejść z postawionej w stan likwidacji Polonii za darmo. Atlas nie musiał więc za nich płacić pilskiemu klubowi ani złotówki.
Zanim jednak zawodnicy pożegnali się z Piłą, razem zrzekli się w sumie ok. 200 tys. zł, które Polonia była im winna za miniony sezon. Zrezygnowali z tych pieniędzy, a klub w zamian obniżył im kwoty za jakie zostali wystawieni na listę transferową. Wcześniej za "Miśka" Polonia zażądała aż 400 tys. zł. Dopiero po odliczeniu ok. 85 tys. zł długu, kwota transferowa zmalała do 315 tys. Z jeszcze większej kasy zrezygnował Gapiński, któremu Polonia była winna 120 tys. (ostatecznie był do kupienia za ok. 80 tys. zł). - Po decyzji Trybunału okazało się, że faktycznie zupełnie niepotrzebnie z tych pieniędzy rezygnowaliśmy, bo i tak mogliśmy odejść za darmo - żali się Gapiński.
Postawieni pod ścianą
- Dlaczego to zrobiliśmy? Bo zostaliśmy wprowadzeni przez działaczy w błąd - tłumaczy Miśkowiak. - Postawiono nas pod ścianą. Likwidator klubu powiedział, że na te pieniądze i tak nie mamy co liczyć. Zdecydowaliśmy się na obniżenie kwoty transferowej, bo to miała być jedyna możliwość odejścia z Piły. Żaden klub nie zapłaciłby za mnie czterystu tysięcy, a nie wyobrażałem sobie, żeby przez kolejny rok startować w Pile. Mam żal, że nikt z pilskich działaczy nie powiadomił nas o tym, iż będziemy mogli odejść za darmo.
- Czy Polonia odda pieniądze zawodnikom? - zapytaliśmy Romualda Mencela, likwidatora Polonii Piła.
- Sprawa nie jest jeszcze zakończona - mówi Mencel. - Sami przecież chcieli być atrakcyjniejszymi zawodnikami na liście transferowej i tak się stało. Mogę tylko przypomnieć, że to co podpisali zawodnicy, to było porozumienie obu stron i to wszystko na ten temat.
Będą walczyć dalej
Jak udało się nam dowiedzieć, sprawą zawodników Atlasu zajmowała się już prokuratura rejonowa w Pile. - Otrzymaliśmy zawiadomienie, że likwidator działał na szkodę wierzycieli i dokonał oszustwa na szkodę pana M. i G., zawierając niekorzystną umowę - powiedziała nam prokurator Maria Wierzejewska-Raczyńska.
Prowadząca postępowanie komenda powiatowa policji w Pile nie dopatrzyła się znamion czynu zabronionego i śledztwo zostało umorzone. Jednak z uzasadnienia decyzji prokuratury wynika, że zawodnicy mogą teraz ubiegać się o swoje pieniądze na drodze postępowania cywilnego. - Będziemy jeszcze walczyć - podkreślają żużlowcy.
PAWEŁ RUSIECKI