Skoro wspominamy, to i ja :D

W 1975 roku mecz w Zielonej Górze z tarnowską Unią. Pierwszy wiraż, goście wychodzą na 3:3. Jadący na końcu stawki Mirosław Łukaszewicz źle wyłamał motocykl, dodał zbyt dużo gazu i tylne koło uciekło do przodu :D Efekt...? Piruet na torze... i 360° wokół własnej osi! (zdjęcie tej sytuacji można oglądać w broszurze Bogusława Koperskiego "Wszystko o... Żużel, żużlowcy" z 1975 roku).

Brawa dla zawodnika za opanowanie w tej niecodziennej sytuacji sprzętu i podjęcie próby przywiezienia punktu! Niestety, na mecie przegrał o 7÷10 metrów. Kto wie... Jeszcze jedno okrążenie, i mże byłby trzeci, a może i nawet drugi :D

Szkoda, że brak mi czasu i ochoty, bo tego typu wspomnień uzbierało się więcej przez ponad 31 lat kibicowania.