Bezwładu organizacyjnego w TS Polonia ciąg dalszy
Dali dyla
Walne zebranie sprawozdawczo-wyborcze powinno stanowić najważniejsze gremium dla członków i sympatyków klubu. Tymczasem w TS Polonia Piła dano wyraz zupełnie innemu spojrzeniu na ten temat. Podzielając zdanie kibiców sportu żużlowego nie ukrywamy, że dziwnie i nieodpowiedzialnie potraktowano całokształt tematyki związanej z arcytrudną sytuacją pilskiego speedwaya. Fakt walnego w TS Polonia utrzymywano w publicznej tajemnicy. Zignorowano wszelkie mass media, nie powiadamiając nikogo. Podobnie potraktowani zostali kibice. O nich klubowi włodarze przypominają sobie wówczas, gdy trzeba sprzedać bilety na imprezy żużlowe. Takie traktowanie sympatyków czarnego sportu potwierdza ślepotę, nakazującą wizytę u dobrego okulisty.
Mimo kamuflażowych zapędów, na Walne Polonii trochę ludzi przybyło. Zafundowano im nadmiar świeżego powietrza w nieogrzewanym pomieszczeniu klubowym. Zbawieniem dla zapobiegliwych okazały się ciepłe kurtki i płaszcze. Rosnącym powodzeniem cieszył się czynny nieopodal kominek. Zupełnie odmienne odczucia wywoływała strona merytoryczna spotkania. Okazało się ono prawomocne, bowiem na 60 członków TS Polonia, przybyło 39.
Sprawozdanie wiceprezesa klubu, Andrzeja Czapiewskiego, ograniczyło się do wyliczanki liczb związanych z przychodami i wydatkami. Ostatecznie okazało się, że aktualny dług TS Polonia zamyka się kwotą 1 miliona i 134 tysięcy złotych. Referent podkreślał, że w latach poprzednich było gorzej.
Szef komisji rewizyjnej, Jerzy Cerba uznał, że w trudnych chwilach klubowi potrzebna jest nowa krew. - My, stare ramole, powinniśmy dać szansę młodszym - stwierdził. Nie wiedzieć, w jakim celu, wystrzelił z insynuacją, że prasa nie chce polemizować z Zarządem, a jedynie feruje wyroki. W ten sam ton uderzył w pewnym momencie wiceprezes Czapiewski. - My jesteśmy otwarci na spotkania z kibicami. To były kłamstwa i bzdury, co wypisywała prasa na temat spotkania zaproponowanego przez kibiców. My byliśmy na stadionie, a oni (kibice - dop. red.) gdzieś uciekli. Nie będę za nimi ganiał - mówił wiceprezes. Szkoda, że siebie nie słyszał. Zapomniał, że informowany był o przeniesieniu spotkania w inne miejsce. Tylko dlatego, że hala sportowa i pomieszczenia klubowe były niedostępne.
Kontynuując wątek poprawnych kontaktów z mass mediami, Romuald Mencel pokusił się o podpowiedź, wręcz apelował o normalne stosunki. Te słowa najlepiej "pojął" szef Fundacji Wspomagania Żużla, Grzegorz Piechowiak. - W moim przypadku, nie dogadamy się z dziennikarzami - zakomunikował. Bez komentarza pozostawimy to.
Sprawy proceduralne podczas walnego potoczyły się po myśli czyhających na rezygnacje. Zgłosili takowe m. innymi obaj dotychczasowi wiceprezesi Zarządu TS Polonia, Czapiewski i Marian Madej. Obaj zapewne odetchnęli z ulgą w momencie, gdy udzielono absolutorium ustępującemu Zarządowi. Wprowadzono statutową poprawkę w sprawie zmniejszenia ilości osób stanowiących nowy zarząd, na 3-5 ludzi. Nawet minimalna liczba okazała się za duża na obecne możliwości. Łapanka kandydatów spośród znajdujących się w zimnej sali najczęściej kończyła się na słowie "dziękuję", mam inne obowiązki. Na ich nadmiar nie narzekał dotychczasowy kierownik drużyny Andrzej Zahorski. - To muszą być kandydaci, którzy mają poważanie - podsumował, wycofując swoją kandydaturę. Tylko pogratulować trafnej samooceny.
Koniec końców, zgodę na kandydowanie do zarządu wyrazili Józef Mourawski i Romuald Mencel. Dla rozwikłania patowej sytuacji zarządzono przerwę. Po telefonicznym kontakcie z radcą prawnym zapadła niecodzienna decyzja. Ogłoszono... przerwę w walnym do 30 października. Tego dnia o 17.00 w tym samym miejscu odbędą się wybory uzupełniające (tak to nazwano). Padła podpowiedź, aby odbyć rozmowy z innymi kandydatami do zarządzania klubem w przyszłości. Oby do najbliższego czwartku to się udało. To leży w interesie wszystkich zainteresowanych i zaniepokojonych losem speedwaya nad Gwdą i Notecią. Nawet jeszcze dalej. Podczas spotkania, od którego wymigał się mimo powtarzanych zaproszeń pan Czapiewski (nikt przed nim nie uciekał!) przedstawił się kibic, który na mecze w Pile dojeżdżał z Niemiec. Znamy także innych, których nie przestraszały dojazdy znad rodzimego morza oraz innych stron kraju. Bredzących, samozwańczych rzeczników TS Polonia, kategorycznie wyprowadzamy z błędu o rzekomej złej woli choćby jednego dziennikarza w stosunku do żużlowców, czy całej dyscypliny. Zupełnie odmienne opinie w tych kwestiach na łamach prasy centralnej prezentował trener Maroszek, ten z TS Polonia. Zaś pan Piechowiak może tkwić w wydumanej, swoistej polityce. Oby tylko nie szkodził pilskiemu żużlowi.
A najważniejsze pozostaje to, aby po drugiej odsłonie walnego w TS Polonia wreszcie porozmawiano z żużlowcami i trenerem. Choćby wstępnie. Odwlekanie może przynieść opłakane skutki.