Kto zapłacze kiedy odjadą?
Żużel nad przepaścią
Z klubem nie mogą tak od razu rozstać się czołowi działacze TS Polonia. Z prostej przyczyny. Muszą bowiem czuwać nad spłatą zaciągniętego przed sezonem kredytu. Pokaźnego kredytu.
Antidotum na wyjście z niezręcznej sytuacji może okazać sprzedaż najlepszych pilskich żużlowców. Niektórzy z pilskich działaczy nie ukrywają nawet, że ze sprzedaży Roberta Miśkowiaka, którego obecnie wartość wynosi 500 tysięcy złotych, można spłacić nie tylko zaciągnięty kredyt, ale również pokryć zadłużenie w stosunku do innych zawodników.
Zachodzi tylko jedno pytanie? Czy w tym momencie będzie można w ogóle z kimkolwiek z pilskich zawodników jeszcze rozmawiać?
Czy już wszyscy zdążą się rozjechać?
Kto zapłacze kiedy odjadą?
Ostatni tydzień zdaje się utwierdził sterników TS Polonia, że kibice czarnego sportu znad Gwdy nie są obojętni na losy pilskiego klubu. Czy jednak utwierdził ich w przekonaniu, że z kibicami należy się liczyć? Tego nie wiadomo.
Tydzień temu sympatycy pilskiego klubu zaprosili zawodników TS Polonia na spotkanie. Spontaniczne spotkanie. Spotkanie mające na celu przede wszystkim zorientowanie się w najbliższych planach żużlowej ekipy TS Polonia.
I nie powiem, że owa konfrontacja spowodowała choćby najmniejszy powiew optymizmu wśród żużlowej braci z grodu Staszica.
W najbardziej pesymistycznym tonie wypowiadał się Krzysztof Pecyna. - Przez cały ostatni sezon czułem się w Polonii jak pies, jestem wyleczony z żużla - to najczęstsze sformułowania wypowiadane ustami pilskiego kapitana.
To smutne, a zarazem zastanawiające. Przede wszystkim zaskakująca jest bierność działaczy na niektóre problemy zawodników.
Podczas wspomnianego spotkania wiele głosów domagało się odejścia ludzi bezpośrednio zawiązanych z pilskim sportem żużlowym tj. z TS Polonią. Należy jednak jeszcze na pewien czas wstrzymać oddech. Przed sezonem sternicy TS Polonia zaciągnęli kredyt. Po to, by w ogóle wystartować w rozgrywkach. Teraz niestety dług należy spłacać.
Nie udało się pozyskać oczekiwanych funduszy z tytułu transferu Jarosława Hampela. Nie udało się, gdyż sternik z wrocławskiego grodu wiedział dokładnie, które konta TS Polonia mają zajęcia komornicze i właśnie na nie swoje należności przelał.
Teraz antidotum na fatalną sytuację finansową może okazać się wyprzedaż najlepszych zawodników. I tutaj niektórzy działacze wcale nie ukrywają np. tego, że gdy z klubu odejdzie Robert Miśkowiak, nic wielkiego się nie stanie. A wręcz przeciwnie. Klub jedynie zyska.
Aktualnie popularny Misiek jest najbardziej wartościowym kąskiem dla innych klubów, m.in. Włókniarza z Częstochowy. Cena za tego niewątpliwie utalentowanego zawodnika wynosi podobno 500 tysięcy złotych. Za ile jednak Misiek trafi na listę - nie wiadomo. Wiadomo bowiem, że klub ma w stosunku do niego (a także i pozostałych zawodników) spore zaległości.
Tak czy inaczej wielce prawdopodobne jest to, ze Miśkowiak odejdzie z Polonii. Dzisiaj niewiele też wskazuje na to, by pozostali zawodnicy TS Polonia biernie przyglądali się działaniom sterników pilskiego klubu. Wiadomo, że propozycje od dawna ma Tomasz Gapiński. Zamiaru odejścia nie kryje Krzysztof Pecyna.
Czy działacze TS Polonia pozwolą na prawdziwą rozsypkę pilskiego zespołu? Czy ktoś w ogóle ,,zapłacze", gdy odjadą nam lada chwila w siną dal?
Na razie wszyscy czekają na decyzje dotyczące nowego regulaminu. Mają one zapaść 8 października. Ale czy w stosunku do pilskich zawodników coś to w ogóle zmieni?
Tu trzeba radykalnych zmian. Na te jednak, jak widać, długo jeszcze trzeba będzie czekać.
Chyba że zaplanowane niebawem walne zebranie sprawozdawczo - wyborcze coś zmieni. W co osobiście nie wierzę.
Nie bardzo mi się chce wierzyć. Przede wszystkim w to, że znajdzie się ktoś, kto odważy się wziąć na swoje barki aż taki ciężar odpowiedzialności.
Bo nikt mi nie powie, że dzisiaj bycie żużlowym działaczem TS Polonia to zaszczyt.
Mariusz Markowski