Wyniki ostatnich GP sprawiły, że Michael Schumacher musi coraz bardziej obawiać się o losy mistrzowskiego tytułu. Aktualnego mistrza świata dogonili już praktycznie, używjący opon Michelina, Montoya i Raikkonen. Mówi się wręcz, że to kierowcy Williamsa i McLarena mają większe szanse na końcowy triumf niż sam Schumi.
Trudno się temu dziwić bo przewaga zespołów korzystający z opon Michelina jest oczywista. Może się jednak okazać, że czynnik, który do tej pory był olbrzymią przewagą stanie się przekleństwem. Po GP Węgier pojawiły się zarzuty, że francuskie opony nie spełniają norm zawartych w regulaminie technicznym F1. Wg tych regulacji przednia opona (a dokładniej jej część stykająca się z asfaltem) nie może być szersza niż 270 mm. Istnieje podejrzenie, że Micheliny nie były zgodne z tym wymogiem.Wg niepotwierdzonych informacji francuskie opony miały zwiększać swoją szerokość w czasie jazdy, uniemożliwiając tym samym wykrycie nieregulaminowego wymiaru podczas przedstartowej kontroli. Gdyby FIA przychyliła się do tej opini, to największymi przegranymi staliby się konkurenci Schumachera - Montoya i Raikkonen.
Bardzo ostro na powyższe zarzuty zaregował sam Michelin. Francuzi zagrozili, że w razie niekorzystnej dla nich decyzji, współpracujące z nimi zespoły mogą nawet zbojkotować GP Włoch.
Czyżby więc niezwykle intersujący sezon 2003 miał się zakończyć wielkim skandalem?