Wilangowski w Astorii... Koszmar, sądziłem, że po przedsezonowych zakupach gorzej być nie może, a jednak na działaczy Asty zawsze można liczyć... Bo oni liczyć potrafią, tak jak liczyli, że Kul ma coś do udowodnienia, tak liczą teraz na Wilangowskiego...Jak to się skończy łatwo przewidzieć - niestety.

Ale skąd oni wytrzasnęli tego Wilangowskiego, ja sądziłem, że skończył już z koszem i wykonuje ulubioną profesję ekssportowców - czyli jeździ taksówką po Toruniu.
Krzysio Wilangowski, ksywka "Drzewko", nie Smok i nie Beton, jak ochrzciła go Gazeta Zydowska, to mój stary kolo z czasów studenckich z Torunia. Rewelacyjny nigdy nie był, ale jak w knajpie przy wzroście 212 i łapkach jak małe felgi 16" coś zarządził, to wszyscy uważnie słuchali :) zyczę mu udanego powrotu do Polski, chętnie obejrzę dziś w akcji, drużyna Krajewskiego to jednak odmiana jakościowa w stosunku do kupczącego kasą Białorusina. Za starych czasów AZS-u jak dali mu w klubie służbowego malucha, to wymontował przednie siedzenie i kierował z tylnej kanapki, hej :)