cutyje wywiad z portalu www.speedway.info:

Rozmowa z J.A.Grajewskim, honorowym prezesem klubu z Gniezna miała dość nietypowy i wieloetapowy przebieg. Zapis tego wywiadu jest, więc po części opisem wydarzeń, jakie miały miejsce w parkingu, po meczu Dark Dog'a z Unią Tarnów. Wydawało się początkowo, że nie uda się nam z J.A.G. porozmawiać w ogóle, ale w końcu się otworzył.


Trudno było znaleźć kogokolwiek z kierownictwa Dark Dog'a Gniezno, kto chciałby wypowiadać się dla mediów. Praktycznie byli to tylko menadżer Rafał Wojciechowski i honorowy prezes klubu z Grodu Lecha Jakub Andrzej Grajewski, który przybity, zaczął zbierać swój zespół i kierować do sekretariatu celem rozmów. Temat tych ewentualnych rozmów mógł być jeden. CO SIĘ STAŁO?
Udało się w tym czasie zadać Grajewskiemu tylko jedno pytanie i wydawało się, że będzie ono ostatnie tego wieczoru.

Panie prezesie podstawowe pytanie w tej chwili brzmi: co dalej z drużyną "Ciemnych psów"?

Drużyna będzie, zmienią się tylko zawodnicy. Tyle mogę dzisiaj powiedzieć.

Ma pan jakieś plany, nazwiska...

Drugiej odpowiedzi już nie otrzymaliśmy, a Grajewski poszedł w stronę sporej grupy kibiców Dark Dog'a, która skandowała: "Unia Tarnów, Unia Tarnów..."
Niestety firma ochroniarska zabezpieczająca imprezę nie dopuściła przedstawicieli mediów bliżej, w związku z tym trudno w miarę rzetelnie przedstawić treść rozmowy prezesa klubu z kibicami. Jednak, kiedy po kilku minutach "Grajek" zakończył tę rozmowę, kibole skandowali już: "Andrzej Grajewski..."
Zaraz potem do prezesa podszedł kierownik drużyny tarnowskiej, któremu J.A.G. uniósł rękę w geście znanym z bokserskiego ringu i powiedział:

"Gratuluję i życzę wam awansu do Ekstraligi, bo w przeciwnym razie, gdy przyjedziecie tutaj w przyszłym roku to tak wam dołożymy, że się nie pozbieracie!"

Przy owacji kibiców Grajewski udał się w kierunku budynku hotelowego. Tuż przed wejściem o wywiad poprosiła telewizja. Niestety nie udało się ustalić nazwy redakcji, można jedynie przypuszczać, iż była to telewizja lokalna. Grajewski zgodził się mówić. Dla grupki dziennikarzy było to nieco dziwne, ale widocznie wpływ na zmianę decyzji prezesa o zgodzie na wywiad, miał upływający czas.
Dziennikarzom i redaktorce telewizji powiedział:

Czy ta porażka oznacza koniec gnieźnieńskiego klubu?

Na pewno nie. Klub będzie istniał, tylko zmienią się zawodnicy.

No właśnie, jakie zmiany, czy kadrowe, czy jeszcze inne pan przewiduje?

Przede wszystkim kadrowe zmiany. Na pewno jeszcze są cztery, czy sześć meczy do odjechania. Na pewno będziemy walczyli o to, żeby nie spaść, bo w tej chwili nam tylko to pozostaje. Jedno jest pewne, że na pewno mieliśmy dużo dobrych meczy w tym sezonie, ale były mecze z Rawiczem, mecze z Gorzowem, mecz dzisiejszy, w którym Tarnów walczył o życie, a myśmy jechali jakbyśmy byli na sielance pokazały, że wola walki jest bardzo ważna w sporcie żużlowym. A u nas panowie uważają, że najkrótsza droga do mety, to jest na pierwsze piętro do kasy. I nic na to nie poradzimy.

W takim razie, jakie zmiany planuje pan w tej chwili?

Pani redaktor jest piętnaście minut po meczu. Musimy się przespać tą noc i pomyśleć, co dalej? Nie można dzisiaj powiedzieć, że wszystkich wyrzucimy. My musimy jeździć dalej. Na pewno będą zmiany, na pewno będziemy myśleć. Będziemy się przygotowywali do następnego sezonu. Ja powiedziałem kolegom z Tarnowa, że życzę im żeby weszli do Ekstraligi, bo jak na przyszły rok tutaj przyjadą, to im tak przetrzepiemy d..., że im się odechce żużla. (śmiech)

Panie prezesie nieoczekiwana przegrana. Zespół gnieźnieński był wielką szansą i nadzieją dla kibiców. Niestety żużlowcy polegli pierwszy raz na swoim torze. Jak pan krótko podsumuje ten mecz?

Ja uważam, że ten mecz dzisiejszy nie był aż tak ważny. Ważne były przegrane w Lublinie, w Rawiczu, w Gorzowie i tutaj widać było słabość naszej drużyny. System transferowy w Polsce nie przewiduje i nie umożliwia nam zareagowania w czasie sezonu. To też jest bolączką wszystkich klubów. Jedno jest pewne, dziś przegraliśmy zasłużenie, dlatego, że brak Jensena pokazał nam, iż nasza drużyna bez obcokrajowców jest niestety na bardzo słabym poziomie.

Sądzę, że Hućko i Jabłoński na treningach jeżdżą dobrze, a dzisiaj nie pokazali klasy. Co się stało?

A o, którym Jabłońskim pani myśli?

Właściwie o obydwu, ale Mirek...

Ale ten drugi zdobył jedenaście punktów.

Ja wiem, ale Mirek miał dwa upadki.

No niestety. Mirek nam raczej stanął w rozwoju i to naturalnie smuci, dlatego że jednak ten chłopak w wielu meczach przyniósł kibicom dużo radości. Uważam jednak, że to są ludzie, a nie komputery, które możemy sobie nastawić. Jeździli tak, jak umieli, a forma dnia zdecydowała o wyniku. Na pewno Gniezno stać na więcej i będziemy nad tym pracowali, to mogę pani przyrzec.

Tak zakończył się wywiad dla telewizji i zgromadzonych dziennikarzy i dopiero po nim udało się nam porozmawiać z Jakubem Andrzejem Grajewskim dla internautów SPEEDWAY.info.pl.
Prezes w trakcie trwania naszej rozmowy był coraz bardziej przybity, a w końcówce nie mógł już ukryć oczu pełnych łez. Takiego Grajewskiego jeszcze nie widzieliśmy.

Zostaje, więc pan w klubie panie prezesie?

Oczywiście, ale co to zmieni?

Jest to gwarancja stabilizacji w gnieźnieńskim żużlu, więc to ważne. Za wcześnie na ocenę dokonań?

Wspomnę choćby takiego Andrzeja Zieję. Gdyby pan mi powiedział przed sezonem, że będzie on robił dwadzieścia pięć procent punktów, które robił w ubiegłym roku, to bym nie uwierzył.

W porządku, ale Zieja tłumaczył się cały czas kłopotami ze sprzętem.

No brawo, brawo! No, ale dostał przecież pieniądze od nas. Pozostaje, więc pytanie, gdzie on te pieniądze zainwestował?

Jaka więc czaka was przyszłość, czy jest pan w stanie spojrzeć przed siebie, czy może ma pan dość żużla przynajmniej na dzisiejszą noc?

Jutro idę na ryby. Jak nie będą brały wrzucę wtedy Czerwińskiego, będę miał wtedy święty spokój. (śmiech)
Nie, nie, poważnie panowie... to jest przegrany mecz i ten mecz jest dla nas bolesny, dlatego, że nie mamy już szans na walkę o superligę, ale trzeba następne sześć meczy odjechać tak, żeby nie spaść z pierwszej ligi. Może też i takie coś być. Już dzisiaj zastanowić się nad tym, jaki będzie kierunek i strategia naszego klubu. Jest to przykre, bo wie pan... zwycięstwo ma wielu ojców, a przegrana ma jedną matkę. Tą matką jest klub w tym momencie, bo to myśmy przegrali.

Tak naprawdę sądząc po tym, kto przed nami stoi tutaj po przegranej, to tylko pan panie prezesie jest tą matką.

... wie pan...

Mówię tak, bo wszyscy pouciekali. Nie ma dyrektora, prezesa, wiceprezesów.

Bo oni są wszyscy w jednym rzędzie jak wygrywamy i prawidłowo. Tak powinno być. W końcu zrobiliśmy transfery, które ja uważam, że powinny być dobre. Okazało się inaczej. W tamtym roku mieliśmy więcej szczęścia. W tym roku mieliśmy szczęście do obcokrajowców, bo i Andersson i Jesper Jensen jeździli dobrze. Niestety środek tej drużyny zawiódł. Łukaszewski zwiódł, zawiódł absolutnie Hućko, nie jeździł tak, jak powinien Skórnicki, no i Zieja absolutnie...

A może to zeszłoroczne szczęście, o którym pan mówi po prostu nazywa się Cegielski?

Nie, bo widzi pan, nas tutaj nie stać na Cegielskiego. Dlatego Cegielski poszedł do Wrocławia. Jeżeli chcielibyśmy Cegielskiego, to ludzie musieliby płacić czterdzieści złotych za wstęp, a na to ani Gniezno, ani nikt inny nie zasłużył.

Niemniej jednak poległa strategia, żeby mieć drużynę zbudowaną z równych nazwisk, a nie lidera, do którego dobudowuje się zespół?

Panie redaktorze powiedzmy sobie szczerze, gdyby dzisiaj był Jensen, to byśmy to spokojnie wygrali. Myśmy jeszcze próbowali dzwonić do Ermolenki, ale on nie chciał przyjechać. Wiedziałem, że ten mecz będzie bardzo ciężki, ale z drugiej strony był już taki moment, że ja uwierzyłem, że wygramy, przy sześciopunktowej przewadze. Jednak potem przyszły dwa takie biegi, gdzie nasi zamiast się zawziąć to... szkoda gadać.

Co na to sponsor klubu, ma pan jakieś wieści z Austrii?

To jest mój przyjaciel, także on traktuje to reklamowo. To, co myśmy w tym roku zrobili dla jego firmy jest absolutnie wystarczające. Zresztą w końcu on żadnych wielkich pieniędzy nie dał. Dał pieniądze, które nam pozwolą żyć, ale... zobaczymy. Jedno jest pewne, zapanowało wielkie rozczarowanie powiedzmy nawet smutek. Nie spodziewałem się tego naprawdę. Przegrałbym dzisiaj wszystkie zakłady. To jest takie przykre...

Dark Dog jest w stanie zostać przy was w przyszłym roku?

Tak! Jest taka sprawa, porażki powinny ludzi zdopingować do pracy, prawda?

Niestety panie prezesie w Gnieźnie tak nie jest.

Głowy w piasek wsadzić to my znamy, ale... po prostu jest to przykre. Jednak tutaj straszne pieniądze żeśmy wsadzili przed sezonem. Jak sobie pomyślę ile setek tysięcy złotych tu poszło to...

Ale nie widać tego po pana zawodnikach.

No widać może po ich samochodach i po stylu życia, ale nie po tym, że przecież oni powinni przygotować się do wykonywania tego zawodu przez cały rok, prawda?

Słyszał pan coś o tym, że ponoć sponsorem dzisiejszego startu Petera Karlssona w barwach Tarnowa był Gorzów?

??? Wie pan na temat tego klubu to ja się nie wypowiadam. Dla mnie to jest skur...two, że oni w ogóle egzystują!


Takie wieści zasłyszał trener Woźniak.

Tak?

Bez komentarza?

Szkoda gadać.

Grajewski już nie był w stanie ukryć łez, dlatego zakończył rozmowę charakterystycznym dla siebie klepnięciem w ramię i zniknął w hotelu na stadionie przy ulicy Wrzesińskiej.

Arcadioo


[b]Ten "człowiek" juz nie pierwszy raz sie narazil (pokazal srodkowy palec gorzowskiej publicznosci...), ale to co powiedzial o Stali Gorzow to juz przegiecie pały. Miarka sie przebrala, naprawde nie mam slow na JAGa, moze wy je znajdziecie....ja powiem jedno...na sybir, na sybir go...

Poza pieniedzmi, i kupionymi "przyjaciolmi" to on nie ma nic, a juz napewno nie w glowie.