Pokaż wyniki od 1 do 15 z 15

Wątek: długie ale warto!!

  1. Powrót do góry    #1
    Zaawansowany
    Dołączył
    29-01-2002
    Postów
    1,709
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach

    Długie ale warto!!

    Analiza Zdzisław Ambroziak (14-07-02)

    Bardzo chciałbym wreszcie dowiedzieć się, czy prawdziwe oblicze naszej reprezentacji jest takie jak w pierwszym meczu z Brazylią, czy takie jak w ostatnich dwóch setach nazajutrz z tym samym przeciwnikiem - pisze Zdzisław Ambroziak.

    Trudno być jednocześnie rybą i ichtiologiem - doświadczam tego boleśnie zawsze, kiedy biorę się za jakiejkolwiek oceny polskiej reprezentacji. Czas jednak najwyższy, bo właśnie dobrnęliśmy do półmetka rozgrywek grupowych tegorocznej ligi światowej i pora na próbę bilansu zysków i strat. Będzie ona równie chaotyczna jak sytuacja w naszej siatkówce.

    Media i pieniądze

    Gdyby mój szef Adam Michnik spotkał się w naszej redakcji z reprezentacją Polski po to, żeby wytłumaczyć Zagumnemu, jak ma wystawiać, a Nowakowi, jak blokować, to wszyscy zainteresowani byliby, łagodnie mówiąc, odrobinę zakłopotani. Tymczasem dokładnie w ten sposób zachował się trener Waldemar Wspaniały, wzywając do siebie na drugiej półkuli przed meczem z Argentyną przedstawicieli polskich mediów, żeby uzgodnić stanowiska i wyjaśnić nieporozumienia.

    Celowo sprowadzam rzecz do kabaretowego absurdu i rozpoczynam tę pobieżną analizę od końca, czyli elementu pozornie marginalnego. Jednak już od ubiegłego roku można odnieść wrażenie, że główną przeszkodą w rozwoju i pomyślności polskich siatkarzy są dziennikarze i komentatorzy telewizyjni. Prezes Janusz Biesiada nie chce rozmawiać z dziennikarzami, których nie lubi. Trener kadry grzmi, że "ktoś w telewizorze opowiada tendencyjne głupoty" i zastanawia się po co? Tymczasem mowa była o ostrej kłótni w szatni polskich siatkarzy po porażce z Portugalią, co jest rzeczą normalną. Na tym m.in. polega zawód dziennikarza, by o tym informować. Wspaniały wzywa też patetycznie, by "nie zarzynać naszej siatkówki" i zapewnia, że jego ekipa nie zawiedzie, jeśli nikt nie będzie kładł jej kłód pod nogi. Mam nadzieję, że trener wie, co mówi, i rozumie, iż taka deklaracja zakłada złą wolę ze strony mediów, co jest nie tylko absurdalne, a przede wszystkim całkowicie nieuprawnione.

    Ponieważ wykonuję swój zawód znacznie dłużej, niż Biesiada jest prezesem, a Wspaniały trenerem - wzywam do opamiętania. Niech siatkarze i trenerzy skoncentrują się na treningach i meczach, technice i taktyce, niech robią swoje jak najlepiej, bez pouczania innych, jaka krytyka jest uczciwa, a jaka nie. Przecież, do wszystkich diabłów, reprezentacja Polski nie zacznie grać lepiej, a Polski Związek Piłki Siatkowej nie odzyska płynności finansowej tylko dlatego, że wszyscy dziennikarze naraz zaczną gwałtownie klaskać. By to zrozumieć, nie potrzeba ani dobrej, ani złej woli. Wystarczy trzeźwa ocena sytuacji. Tym bardziej że, pamiętając uwerturę i okoliczności naszego uczestnictwa w tegorocznej edycji Ligi Światowej, sprawy wcale nie układają się tak fatalnie, jak można by przewidywać.

    Trzeba bowiem przyznać sprawiedliwie, że start do tegorocznego sezonu był bardzo trudny. Do ostatniej chwili nie było pewności, czy wielki boss Ruben Acosta zmieści naszą reprezentację w lidze i w mistrzostwach świata. Okazało się, że tak, choć koniecznie trzeba tu podkreślić wysiłek TVP, by szczęśliwie sfinalizować całe przedsięwzięcie.

    Nie wiadomo było także, jak zachowa się dotychczasowy sponsor strategiczny, choć tylko wyjątkowi marzyciele mogli mieć złudzenia, że Polkomtel w dalszym ciągu będzie płacił na reprezentację. Ostateczna rezygnacja Plus GSM ze wspierania kadry, jakkolwiek zrozumiała, postawiła ją w wyjątkowo trudnej sytuacji i powtarzanie w kółko, że głównym odpowiedzialnym za ten finansowy pasztet jest sam prezes PZPS, niewiele tu zmieni. Wszyscy, nawet antagoniści z niżej podpisanym, muszą przyjąć do wiadomości, że szefem naszej siatkówki jest wciąż Janusz Biesiada. Dąsanie się z tego powodu jest równie jałowe i bezsensowne, jak dzielenie dziennikarzy na lepszych i gorszych przez trenera kadry i jego zawodników. Przecież nikt z wymienionych nie odniesie korzyści, jeżeli reprezentacja będzie przegrywała, a atmosfera wokół niej będzie fatalna.

    Stan posiadania

    Podany na początku marca szeroki skład do Ligi Światowej budził pewne wątpliwości, ale i nadzieje. Piotr Lipiński i Łukasz Żygadło na wystawie, Michał Bąkiewicz i Paweł Siezieniewski jako przyjmujący, Damian Dacewicz, Arkadiusz Gołaś i Łukasz Kadziewicz na środku bloku - to moi prywatni faworyci, których potencjał z rozmaitych powodów nie został jeszcze w pełni ujawniony i wykorzystany. Znanych nazwisk o ugruntowanej renomie nie ma co powtarzać. Troszkę zdziwienia wywołała nominacja bliżej nieznanego, choć bardzo doświadczonego Rafała Kwasowskiego na kluczową w drużynie pozycję libero, ale przecież to selekcjoner jest odpowiedzialny za skład i wyniki.

    Okazało się jednak, że w tegorocznej lidze większość wymienionych graczy w ogóle nie znalazła się w ostatecznym składzie albo statystuje. Powody są rozmaite, przede wszystkim kontuzje, ale nie tylko. Nie wchodząc w szczegóły, realia są takie, że:

    Piotr Lipiński, który ma wszelkie dane, żeby być pierwszym wystawiającym reprezentacji, nie zajmuje kluczowej pozycji nawet w drużynie klubowej, gdzie miejsce blokuje mu importowany ze Słowacji Karian Kardos. Pamiętajmy przy tym, że zarówno ekipę mistrza Polski z Kędzierzyna-Koźla, jak i drużynę narodową prowadzi Waldemar Wspaniały, co w aktualnej sytuacji finansowej PZPS nie może być żadnym zarzutem. Chodzi mi tylko o to, żeby z naciskiem podkreślić, że interesy trenera klubowego i trenera kadry bywają mocno rozbieżne, trudno je pogodzić.

    Arkadiusz Gołaś i Łukasz Kadziewicz, dwaj niezwykle utalentowani środkowi bloku młodego pokolenia, mogą tegoroczny sezon w dużym stopniu spisać na straty. Gołaś praktycznie nie gra ani w klubie, bo w Częstochowie trenerzy preferowali Marcina Nowaka i Damiana Dacewicza, ani w kadrze, gdzie z kolei partnerem Nowaka jest świetnie zresztą spisujący się Robert Szczerbaniuk. Nie ma w tym absolutnie niczyjej winy, na boisku jest miejsce tylko dla dwóch środkowych. Niemniej jednak każdego obserwatora musi ogarniać bezsilny żal, że wielkie talenty nie rozwijają się tak, jak byśmy pragnęli, przeciwnie, ten potencjał przecieka nam przez palce. Dotyczy to, choć z innych względów, świetnie zapowiadającego się Michała Bąkiewicza, który ma pecha nie tylko do kontuzji, ale i do prezesa własnego klubu.

    Jako libero wreszcie - nie tylko zniknął z pola widzenia nominowany na tę pozycję Rafał Kwasowski, ale w dwóch meczach z Francją bezpośrednio poprzedzających występy w Lidze Światowej wystąpił w tej roli Dawid Murek, rasowy przyjmujący, którego żywiołem jest atak. To wygląda trochę operetkowo, ale ma swoje usprawiedliwienie prawdziwą plagą kontuzji, jaka dotknęła naszych siatkarzy, do czego jeszcze wrócę.

    Natomiast co do pozycji libero reprezentacji Polski - powtórzę tylko wyrażany wcześniej pogląd, że Rafał Musielak, gdyby zdecydował się na tę rolę - co wymaga nie tylko specyficznego treningu, ale przede wszystkim zmiany mentalności - może być na tej pozycji jednym z najlepszych speców na świecie. I tu znów powraca nieuchronny konflikt interesów trenera klubu i reprezentacji. Pozostaje bowiem otwarte pytanie, czy Azoty-Mostostal Kędzierzyn-Koźle będzie w stanie zrezygnować z siły ataku i skuteczności zagrywki Rafała w rozgrywkach mistrzowskich i w Pucharze Europy?

    Świderski, Stancelewski, Bąkiewicz, Zygadło, Szczerbaniuk, Papke, Prus, Dacewicz, Gruszka - oto, niepełna zresztą, lista, borykających się chronicznie z poważnymi kontuzjami i kłopotami zdrowotnymi. Skala zjawiska jest taka, że poza współczuciem i najlepszymi życzeniami warto zastanowić się, czy nie zostały i nie są popełnione poważne błędy. Czy współpraca pomiędzy lekarzami i szkoleniowcami jest na odpowiednim poziomie? Wygląda na to, że nie.



    I znów zastrzegam się - nie jest to w żadnej mierze personalny zarzut pod adresem Ireneusza Mazura, Ryszarda Boska, Waldemara Wspaniałego czy kogokolwiek innego. Jednak przecież Włosi, Brazylijczycy, Francuzi czy Rosjanie nie grają mniej, ale nie "sypią się" tak jak nasi gracze. Gdzieś musi być tego przyczyna.

    Biorąc pod uwagę wszystko, co powyżej, dorobek siatkarzy z wyprawy do Portugalii i Ameryki Południowej należy ocenić jako przyzwoity. Oczywiście, porażka w pierwszym meczu była szokiem. Nie dlatego że Portugalczycy są wyjątkowymi słabeuszami, ale dlatego iż doznaliśmy jej na własne życzenie - zarówno z powodu błędów siatkarzy, jak i szkoleniowców. Swoją drogą to zaskakujące, że asystent Wspaniałego Stanisław Gościniak został włączony do ekipy nie jako II trener, tylko jako menedżer i wobec tego nie mógł zająć miejsca na ławce trenerskiej. Sądzę, że tak wytrawny strateg jak Staszek, nie raz i nie dwa przydałby się w gorących chwilach , co wszystkim wyszłoby na dobre.

    Poza tym oglądaliśmy znane od lat atuty i słabości naszej drużyny. Marcin Nowak w meczach z Argentyną doprowadzał momentami wszystkich do rozpaczy nieporadnością i brakiem szybkości, by w pierwszym zwycięskim meczu z Brazylią udowodnić, jak bardzo potrafi być skuteczny. Paweł Papke był niezawodny w ataku tak długo, aż w końcu zmogły go chroniczne dolegliwości obciążanego ponad miarę barku. Sebastian Świderski, nie bacząc na bolące kolana, po raz kolejny udowodnił, że w swojej roli należy do światowej ekstraklasy i doprawdy niewiele brakuje, by w naszej ekipie spełniał rolę podobną do tej, jaką u Brazylijczyków odgrywa legendarny Giba. To samo dotyczy Dawida Murka. Robert Szczerbaniuk wyrasta na naszego najpewniejszego środkowego bloku, tyle tylko że nigdy nie wiadomo, czy trafi na dobry, czy gorszy dzień, podobnie zresztą jak Piotr Gruszka, który najlepiej grał wówczas, kiedy nie było dla niego alternatywy. Zagrywka taktyczna Pawła Zagumnego, czyli lob nie sprawiający żadnych kłopotów przyjmującym, przejdzie do historii siatkówki, ale ze środkowymi współpracuje chwilami perfekcyjnie, a i w bloku potrafi zaimponować instynktem. Słowem - mamy reprezentację, której wady i zalety znamy aż nadto dobrze.

    Perspektywy

    Nasi reprezentanci opuszczeni przez strategicznego sponsora na szczęście wcale nie zachowują się jak bezradne sieroty pod siatką. Przed wyjazdową turą ligi światowej oceniałem, ostrożniej niż Waldemar Wspaniały, który liczył na trzy zwycięstwa, że dwie wygrane pozostawiają realne szanse na awans do finału. Oczywiście wszyscy liczyliśmy na pokonanie Argentyny, co się nie udało wspólnym wysiłkiem sędziów, ale i naszej ekipy. Bilans 0:6 w setach przeciwko Argentyńczykom stawia nas w krytycznej sytuacji, bo w dalszym ciągu to z nimi, moim zdaniem, będziemy walczyli o wyprawę na brazylijskie finały (13-18 sierpnia). Z kolei porażka Argentyńczyków z Portugalią sprawia, że misterne te spekulacje mogą być pozbawione sensu i na dobrą sprawę wszystko się jeszcze może zdarzyć. W końcu niedawno, pamiętamy to aż nadto boleśnie, w Korei też najsłabsi w grupie mieli być gospodarze i piłkarze USA...

    Tak czy inaczej kluczem do dalszych kalkulacji i nadziei są dwa zwycięstwa nad Argentyną już za tydzień, w Łodzi. Bez spełnienia tego warunku o awans będzie naprawdę trudno. Pamiętajmy bowiem, że w ubiegłym roku, w konfrontacji z Grecją, Wenezuelą i Rosją, więcej punktów zdobyliśmy na wyjazdach niż u siebie, i to pomimo najlepszych kibiców na świecie.

    Co do mnie natomiast, bardzo bym pragnął, by pokonanie kogokolwiek ze światowej czołówki przez naszych reprezentantów nie było przez nikogo postrzegane jako cud i niesamowity wyczyn polskiej siatkarskiej husarii. Jeżeli zgadzamy się, że nie ma już w światowej siatkówce kelnerów, to nie traktujmy samych siebie w taki sposób. Innymi słowy - bardzo chciałbym wreszcie dowiedzieć się, czy prawdziwe oblicze naszej reprezentacji jest takie jak w pierwszym meczu z Brazylią czy takie jak w ostatnich dwóch setach nazajutrz z tym samym przeciwnikiem.

    I jeszcze jedno.Waldemar Wspaniały ma całkowitą rację, podkreślając, że tegoroczna Liga Światowa jest tylko etapem przygotowań do najważniejszej imprezy, jaką są bez wątpienia mistrzostwa świata w Argentynie wczesną jesienią. Dostaliśmy się na tę imprezę, nie ma co ukrywać, kuchennymi drzwiami, ale to nie powód, by nie wykorzystać szansy, która pojawiła się znienacka jak na srebrnej tacy.

    ****
    Moim zdaniem Z. Ambroziak w tej analizie naszej reprezentacji ma sporo racji.
    Kiedy patrzymy na naszych zlotych juniorow takich jak Swiderski, Prus, Gruszka czy inni i na ich klopoty ze zdrowiem trudno sie nie zastanawiac czy nie popelniono jakiegos bledu w ich trenigach? Trudno sie rowniez nie zgodzic ze mamy reprezentcje ktorej "wady i zalety znamy aż nadto dobrze". Nigdy nie lubilam Ambroziaka jako komentatora meczy siatkówki ale jesgo felietony czytam z przyjemnoscią.




    Mostostal Azoty Kędzierzyn - Koźle
    Rpa Perugia


    [b]UNIA TARNÓW - DMP 2004[b]

  2. Powrót do góry    #2
    Użytkownik
    Dołączył
    18-04-2002
    Postów
    371
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Ja również czytam z przyjemnością felietony p. Zdzisława Ambroziaka. Generalnie trudno się z nim nie zgodzić, ale propozycja PIotra Lipińskiego na pierwszego rozgrywającego kadry brzmi conajmniej śmiesznie :) A w Chemiku nie gra on tylko dlatego, że jest słaby i taki 'importowany' Słowak, który miał być drugim rozgrywającym klubu z KK, bije na głowę 'nasz wielki talent' :P

  3. Powrót do góry    #3
    Stały bywalec
    Dołączył
    10-02-2002
    Postów
    608
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    moze i lipinski ma talent ale jeszcze tego nie pokazal chociaz widac ze Wspanialy dba o jego rozwoj wpuszczajac go praktycznie w kazdym secie

    a co do szans na wyjscie...
    portugalia 2 razy wygrala z argentyna i nie wiem czy to oni nie beda walczyc z polska bezposrednio o awans
    jestem jednak dobrej mysli
    forma siatkarzy idzie w gore i mam nadzieje ze to jeszcze nie wszystko na co ich stac

  4. Powrót do góry    #4
    Użytkownik
    Dołączył
    22-05-2002
    Postów
    421
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Kilka sprostowań :
    - na początku sezonu 2001/02 Marek (a nie Karian!) Kardos grał więcej niż Lipiński, ale czym bliżej końca sezonu tym Kardos więcej grzał ławę a grał Lipiński,
    - w meczu z Brazylią w czwartym secie WW dał odpocząć niektórym graczom przed tie breakiem a zmiennicy mając szansę na swoje "pięć minut" zagrali beznadziejnie (Gołaś nawet tragicznie!)
    - nie sądzę, żeby z Musielaka (a bardzo go cenię) był bardzo dobry libero, "przeszkadza" mu przede wszystkim wzrost (194); najlepsi libero mają ok. 10 cm wzrostu mniej
    np. Corsano czy Mitkow (najlepszy libero w polskiej lidze Duszan Kubica ma 185 cm)

  5. Powrót do góry    #5
    Użytkownik
    Dołączył
    18-04-2002
    Postów
    371
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Zmiennicy grali słabo, wręcz tragicznie, ale dlatego że nei było przyjęcia. Ani razy Musielak, Świderski i Siezieniewski nie przyjęli piłki 'w punkt'.

  6. Powrót do góry    #6
    Stały bywalec
    Dołączył
    09-05-2002
    Postów
    1,001
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    O tajemniczej pladze kontuzji spierałem się już z kimś (przepraszam, nie pamiętam z kim) przy innej okazji. Ja również mam w tym względzie jedynie nieśmiałe podejrzenia, ale za to konkretnie skierowane na WW (zawodnicy z Chemika posypali się już w trakcie sezonu, a inni kadrowicze na pierwszych zgrupowaniach). Ale trudno cokolwiek sądzić bez przyjrzenia się warsztatowi trenera.

    Podstawowym problemem jeśli chodzi o grę Musielaka na pozycji libero jest nie to, czy ma odpowiedni wzrost, bo tu weryfikacją będzie skuteczność, ale, oprócz potrzeb Chemika, fakt, czy sam Musielak tego chce. Zrezygnowanie z gry na siatce przez zawodnika, który nie musi tego robić, by utrzymać się w I lidze, a tym bardziej w reprezentacji to ciężka decyzja.

    A swoją drogą, to polemika Ambroziaka ze Wspaniałym może być ciekawa. Patos i rozdzieranie szat do kwadratu.

  7. Powrót do góry    #7
    Użytkownik
    Dołączył
    17-05-2002
    Postów
    293
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    potwierdza sie tylko stara teza: ze reprezentacja gra najlepiej z Musielakiem na libero ..

  8. Powrót do góry    #8
    Zaawansowany
    Dołączył
    29-01-2002
    Postów
    1,709
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Moim zdaniem problem Musielaka polega na tym iż brakuje mu doswiadczenia w grze na pozycji libero, szczególnie widać to kiedy obserwujemy jego grę w obronie... rasowy libero moim zdaniem w wielu przypadkach zdaje się na intuicję, wtedy gdy nie ma czasu na myślenie doświadczenie pomaga zawodnikowi w wykonaniu odpowiedniego ruchu. Musielak jednak jest zbyt ważny dla Mostostalu aby Wspaniały ustawiał go w klubie na pozycji libero, jego ataki i zagrywka są bezcenne i tu właśnie zachodzi konflikt między interesem klubu a reprezentacji.
    Mostostal Azoty Kędzierzyn - Koźle
    Rpa Perugia


    [b]UNIA TARNÓW - DMP 2004[b]

  9. Powrót do góry    #9
    Zaawansowany
    Dołączył
    25-06-2002
    Postów
    2,218
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Po przeczytaniu felietonu Ambroziaka przyznaję, że ma w kilku sprawach rację, chociaż pisze on o pouczaniu mediów przez siatkarzy i trenerów, ale ja często zauważam całkiem odwrotne zjawisko.
    Co do zawodników rezerwowych, to wiadomo, że trener wystawia na boisko najlepszych i LŚ to raczej nie jest odpowiedni czas na sprawdzanie umiejętności poszczególnych zawodników. No chyba, że w setach, z których nie można juz nic 'wyciągnąć'.

  10. Powrót do góry    #10
    Użytkownik
    Dołączył
    15-07-2002
    Postów
    98
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    mimo ze chce mi sie spac,nie moglam sie powstrzymac od przeczytania etgo felietonu,bo bardzo cenie p.Ambroziaka i jako siatkarza i jako fachowca w tej dziedzinie,a jak komentarzy slucham zawsze bardzo chetnie:)
    szkoda tylko ze nie komentuje w tym roku bezpośrednio:(

  11. Powrót do góry    #11
    Użytkownik
    Dołączył
    17-05-2002
    Postów
    207
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Jak nie lubię słuchać p. Ambroziaka, który w moim odczuciu nazbyt akcentuje i podkreśla każde wypowiedziane słowo i czasami sposób jego mówienia bardziej zwraca uwagę niż sens wypowiedzi, tak jego felietony mogłabym czytać swoim dzieciom (może za 10 lat :-)) do snu.

    Przeczytanie tego artykułu skłoniło mnie do dłuższej chwili refleksji. Zgadzam się z wieloma poglądami i opiniami pana A. Faktycznie sytuacja jest ładnie mówiąc nie ciekawa, ale to już wszyscy kibice wiedzą, a w naszym pięknym kraju bocianich gniazd to nic dziwnego.

    Po pierwsze najbardziej niezrozumiałe jest dla mnie to co dzieje się w PZPS-ie od kwietnia 2002r. Takie wydarzenie na pewno nie promują siatkówki i nie pomagają się jej rozwijać, a wręcz przeciwnie. Niedobrze robi mi się na samą myśl, że za X lat nasi obecni ulubieńcy – Świderski, Papke, Murek czy inni grzejąc stołki u góry będą współautorami podobnych machlojek. Szkoda, że w Polsce nie obowiązuje moda, że najlepsi zawodnicy po zakończeniu kariery idą nie po kasę do związku lecz np. uczą w szkołach wf.

    Po wtóre dzięki staraniom niby jednej osoby w osobie pana prezesa Biesiady trwająca obecnie LŚ musi zostać sfinalizowana z biletów, które kupią niezawodni kibice aby na chwile zapomnieć o wszystkim co złe i przez moment bawić się i świętować oglądając na boisku naszych najlepszych. Mam nadzieje odnoszących sukcesy.

    Po trzecie Bogu dziękuje, że nasz wspaniały felietonista nie jest selekcjonerem. Skład z Lipą na wystawie, Kadziewiczem na środku i Siezieniewskim z tyłu??? Niestety tej młodzieży nie obdarzyłabym wielkim zaufaniem. Co do reszty młodych talentów to nie zgłaszam sprzeciwu. Problem w tym, że ostatnio mieliśmy okazje oglądać niektórych z nich w czwartym secie meczu z Brazylią i nic dobrego z tego nie wynikło. Ich wielka szansa zakończyła się wielką porażką.

    „Natomiast co do pozycji libero reprezentacji Polski - powtórzę tylko wyrażany wcześniej pogląd, że Rafał Musielak, gdyby zdecydował się na tę rolę - co wymaga nie tylko specyficznego treningu, ale przede wszystkim zmiany mentalności - może być na tej pozycji jednym z najlepszych speców na świecie.” Rafał jest bardzo cenionym przez mnie zawodnikiem, ale jak mi się wydaje nie ma chyba ochoty na zmianę mentalności. Reprezentacji o wiele bardziej przydałyby się jego mocne zagrywki zabijające przeciwnika (patrz -Mosto : Olimpiakos z 18:24 na 26:24) niż momentami żałosne ślizganie się po parkiecie...

    Oczywiście przedstawiłam tu tylko niepokojące mnie sytuacje w polskiej siatkówce co nie znaczy, że tylko taki ponury pogląd mam ten sport. Bo gdyby nie miłość do białej gali to nie traciłabym czasu na czytanie i pisanie jakiś tam wpisów na jakimś tam forum.

    Kończąc powiem jeszcze jedno. Wierzmy, że czarne chmury niebawem opuszczą narodową siatkówkę i zaświeci piękne słoneczko. Póki co na szczęście w tym wszystkim nadal najważniejsze jest, żeby piłka jak najczęściej odbijała się w polu przeciwnika. Zapachu naszego parkietu niech nie poznaje.


  12. Powrót do góry    #12
    Użytkownik
    Dołączył
    17-05-2002
    Postów
    207
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    Apropos zamieszania w sprawie mediów i prasy. To jest kawałek wywiadu z WW z Przeglądu sportowego z 9.07. 2002r.

    - Można odnieść wrażenie, że za wasze porażki odpowiadają albo sędziowie, albo cykliści i dziennikarze. Przed meczami zamiast myśleć o spotkaniach z Argentyną, spotkaliście się z wysłannikami polskich mediów.
    - Do spotkania doszło z mojej inicjatywy. Jeśli pojawiają się nieporozumienia czy wątpliwości, to trzeba je wyjaśnić, rozmawiać. Przecież wspólnie powinniśmy się przyczyniać do rozwoju tej dyscypliny
    - Ale siatkarze nie mogą obrażać się na dziennikarzy. Powinni skupić się na grze.
    - Nie mogę jednemu czy drugiemu zawodnikowi nakazać, że rozmawiać z tym lub tamtym dziennikarzem. Mogę tylko pomóc w przełamywaniu lodów i to zrobiłem. Sam pan wie, że pańscy koledzy nie zawsze byli w porządku. Jesteśmy za krytyką, ale sprawiedliwa i uczciwą.

  13. Powrót do góry    #13
    Zaawansowany
    Dołączył
    20-05-2002
    Postów
    2,280
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    1) Drogi Rzygaczu: Musielak ma idealne warunki fizyczne by stać się dobrym libero. Przytoczony przez Ciebie Jewgienij Mitkow ma 194cm, Mirko Corsano 190, a taki Joost Kooistra 195. Chodzi o to, że oprócz zwinno¶ci, a t± mężczyzna osi±ga największ± przy wzro¶cie 175-185 (jedno z kryteriów przyjęcia do Legii Cudzoziemskiej), libero musi mieć również zasięg aby dosięgać piłkę.
    2) Musielak nigdy nie będzie superlibero, gdyż ma 29 lat, z których większo¶ć spędził na trenowaniu gry na pozycji przyjmuj±cego- atakuj±cego. To tak, jakby pływakowi kazać przestawić się na waterpolo;
    3) Największym talentów rozgrywania jest w tym kraju Łukasz Zygadło. W zeszłym sezonie popisywał się już udanymi zagrywkami z wyskoku, jest lepszy niż Lipiński. Dlaczego powołany jest ten drugi? Nie wiem!

  14. Powrót do góry    #14
    Użytkownik
    Dołączył
    21-05-2002
    Postów
    419
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    A ja nie wiem dlaczego to Żygadło jest największym talentem na pozycji rozgrywającego w naszym kraju? Według mnie to talent tego pana w ostatnim czasie raczej stoi w miejscu lub wręcz cofa się do tyłu. Natomiast co do Musielaka to zgadzam się, że dobrym libero raczej nie będzie, bo po prostu nie lubi grać na tej pozycji. Wiem to - wprost od niego.

  15. Powrót do góry    #15
    Początkujący
    Dołączył
    19-07-2002
    Postów
    35
    Kliknij i podziękuj
    0
    Podziękowania: 0 w 0 postach
    moim skormnym zdaniem rafal gra na tej pozycji tylko dlatego, ze zabraklo kogokolwiek, a trener wybral najmniejsze zlo... w koncu murek, ktory gral w dwoch meczach na libero, potrzebny jest naszej druzynie nie tylko w ataku, ale takze w bloku, na siatce. a IMHO musielak o wiele lepiej spisuje sie na przyjeciu-ataku, patrzac po grze mostostalu. wiem, wiem, ameryki nie odkrylam :P a jesli mowa o dziennikarzach i calej aferze z nimi zwiaznej to takie szukanie winnego jest bezsensowne. zarowno trener, jak i siatkarze maja juz wycwiczone "to wszystko wina mediow...", bo ponoc za wysoko postawili im poprzeczke, bo tworza nieprzyjazna atmosfere... poprzeczka powinna wisiec wysoko, a sportowa agresja, ktora wywoluje krytyka, jest ponoc bardzo zdrowa... jadna rada: nasi panowie, ci co zdrowsi, powinni sie wziac do roboty!

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •