Robert Dados, jeden z najzdolniejszych polskich żużlowców, dwukrotnie targał się na swoje życie. Teraz zawodnik Atlasu walczy o nie w jednym z wrocławskich szpitali.
Ta wiadomość to szok dla wszystkich związanych z czarnym sportem. Nic nie zapowiadało tragedii. Po ostatnim sezonie były mistrz świata juniorów podpisał nowy trzyletni kontrakt z Atlasem. Potem niespodziewanie załamał się psychicznie. Nie wiadomo, co było przyczyną depresji zawodnika. Kilka tygodni temu "Dadi" po raz pierwszy chciał popełnić samobójstwo. Niedyspozycja żużlowca była wielką tajemnicą. Działacze i trenerzy Atlasu liczyli na szybki powrót zawodnika do zdrowia i utrzymywali, że nabawił się kontuzji podczas prac domowych.
Trzy dni temu 26-letni Robert Dados ponownie chciał odebrać sobie życie. Na szczęście został odratowany przez lekarzy na oddziale intensywnej terapii.
"Nikt nie wie, co się dzieje w jego głowie. Trudno mówić o przyczynach, bo to prywatna sprawa. Robert jest pod doskonałą opieką medyczną. Jego stan zdrowia jest coraz lepszy. Jesteśmy wstrząśnięci tym, co się stało. To wielkie nieszczęście tego młodego człowieka i powiem szczerze, nie interesuje mnie to, czy będzie w stanie wrócić na tor. Dla mnie najważniejsze jest, żeby wrócił do zdrowia" - powiedział nam Andrzej Rusko, prezes Atlasu.
SE