W najbliższych dniach - może nawet dzisiaj - powinno dojść do spotkania braci Andrzeja i Roberta Terleckich ze Speedway Star Promotion oraz Gerarda Sikory i Pawła Miaśkiewicza. Obie strony zadeklarowały publicznie, że mogą pośpieszyć na ratunek klubowi, mając własne koncepcje.

- Nie mamy nic przeciwko, aby siąść do rozmów - stwierdza Robert Terlecki. - Najważniejsza sprawa to uratowanie klubu. Jeżeli panowie Sikora i Miaśkiewicz mają większe możliwości, nie zamierzamy im przeszkadzać.

Bracia Terleccy jak na razie wskazali Stefanowi Chrzanowskiemu, który "zawiaduje" klubem i wciąż czeka na decyzję - być może zapadnie dzisiaj - sądu rejestrowego (Chrzanowski to główny kandydat do objęcia funkcji kuratora - dop. pol.), kilka firm, będących w stanie pomóc Wybrzeżu.

- To oczywiście początek. Czas goni. Niemniej cały czas jesteśmy w stanie ściągnąć do Gdańska przynajmniej dwóch dobrych zawodników.

Nieoficjalnie wiemy, że chodzi o Krzysztofa Cegielskiego i Anglika Marka Lorama, który podobno nie podpisał jeszcze umowy z Polonią Bydgoszcz. Terleccy mają także przyrzeczenie Stefana Anderssona. Szwed, mimo zaległości finansowych, zadeklarował pozostanie w Wybrzeżu.

Z Cegielskim i Anderssonem kontaktował się także Paweł Miaśkiewicz, właścicielem firmy BILD-BIS. - Andersson z pewnością wie o kogo chodzi. Chociażby startował na moim sprzęcie w meczu ze Startem Gniezno - stwierdza Miaśkiewicz. Przypomnijmy, że Sikora i Miaśkiewicz złożyli pismo do prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza. Przedstawili dokładnie program naprawczy.

(m) - Dziennik Bałtycki