Okazuje się, że nawet przy takim olbrzymim długu, który przekracza 5,5 mln zł, są możliwości, aby klub nadal istniał. Kazimierz Dauksza, którzy aktualnie kieruje klubem, pełniąc obowiązki dyrektora, przy wsparciu Marka Formeli i Stefana Chrzanowskiego, szukają wyjścia z tej trudnej sytuacji. Znaleźli już nawet sposób, aby długi nie rzutowały na funkcjonowanie drużyn, przede wszystkim żużlowej, ale także piłkarzy ręcznych.

Organizacją imprez w Gdańsku miałaby się zająć profesjonalna firma, która wzięłaby na siebie koszt utrzymania zespołu, pozostałe wpływy odprowadzając do kasy Wybrzeża. Najważniejsze, że po odejściu prezydenta, Henryka Majewskiego, do klubu zgłasza się coraz więcej firm, które deklarują wsparcie. Z kolei dłużnicy zgadzają się na ustępstwa.
Tymczasem prezydent Adamowicz zadeklarował, że gotowy zaangażować się we wszystkie mediacje pomiędzy klubem a jego wierzycielami, jeżeli tylko pozwoli to klubowi na kontynuowanie działalności sportowej. Obie strony zobowiązały się do ścisłej współpracy i wymiany informacji, które mogłyby się przyczynić do rozwiązania obecnych kłopotów klubu.

Władze miasta mają świadomość, że GKS Wybrzeże, z I-ligowymi drużynami piłki ręcznej i żużla, jest wizytówką gdańskiego sportu i szuka się obecnie takich rozwiązań, które pozwolą zachować kalendarz rozgrywek ligowych w pierwotnym kształcie, a treningi odbywane będą bez zakłóceń