Cytat:
Zdaję sobie sprawę, że wyobraźnia to najtrudniejszy problem w neurobiologii; otacza go gęsta mgła autentycznej i encyklopedycznej niewiedzy. Brak wyobraźni powoduje, że człowiek wobec świata staje nie tylko z pustymi rękoma, ale i pustą głową. Dlatego dziwi, a jednocześnie żenuje fakt, że uczeni z emfazą i nieuzasadnioną pychą chełpią się swoją ignorancją, powtarzając bzdurne zdanie, że „prorokowanie nie należy do specjalności ludzi nauki”. A co może być ważniejszego dla człowieka nad zdolność przewidywania losów przyszłych, choćby na milimetr dalej niż koniec własnego nosa? Bez wyobraźni przedstawiającej choćby najbliższą perspektywę nie potrafi człowiek postąpić ani kroku naprzód. Jakie znaczenie ma przyszłość – najlepiej o tym świadczy rzesza chiromantów, wróżbitów, „zawodowo” odkrywających futurystyczne plany. Od czasów starożytnych żaden wódz nie wybrałby się na wojnę bez zasięgnięcia rady u jasnowidza, ani bez uprzedniego studiowania horoskopów. Że nauka nie popierała nadmiernie rozbudzonego zainteresowania futurologią, to było oczywiste z jednej strony, ale z drugiej — to szczere zaprzeczenie i dezawuowanie przez naukę roli wyobraźni świadczy o braku należytych kompetencji naukowców w rozwiązywaniu najbardziej istotnych dla człowieka spraw. M. Heidegger przeprowadził druzgocącą krytykę nauk, wskazując na ich bezsilność w projektowaniu przyszłości i uprzedzaniu życiowo ważnych dla ludzkości klęsk i kryzysów. Filozofia nie była w stanie rozstrzygnąć nawet najbardziej elementarnych kwestii: czy obowiązuje swoboda odgadywania przyszłych kolei losu niosącego niepewność i ryzyko, czy decydujemy się na predystynację, która obywa się bez wyobraźni [1].My dziś tak samo odczuwamy niewydolność w podejmowaniu wysiłków futurologicznych, a o braku wyobraźni mówimy w całkiem innej, raczej minorowej tonacji, niczym o psychicznym defekcie chorobowym. Trudność konstruowania i realizacji programów badawczych, wysychanie źródeł natchnienia i paradygmatów oraz obniżenie lotów scientystycznej abstrakcji, wskazują na chromanie wyobraźni i nie dają tytułu do chwały. Brak naukowych, fizykalistyczno-neurofizjologicznych podstaw do tłumaczenia „niedojrzałych” owoców wyobraźni, nie upoważnia do manifestowania swej niechęci do podejmowania trudów odkrywania przyszłości, choć kabalistyka, mistyka, ezoteryczność – czyli czytanie z fusów – w klimacie uwarunkowanym intelektem, faktycznie „nie przystoi” [2].
W czasach współczesnych zmieniło się nastawienie do wyobraźni. O ile dawniej temat ów był pomijany i niezauważany z wyżyn zadufanej ignorancji, o tyle teraz angażuje wprost niewyobrażalną moc intelektualną, jakkolwiek ciągle z niewielkim skutkiem. Dlatego warto się zastanowić, skąd tyle oporu napotyka wyjaśnienie w świetle gnozy i koncepcji chaosu funkcji wyobraźni oraz pochodzenia materiału wyobrażeniowego. Na niewiele się zdało określenie wyobraźni, jako generatora wyobrażeń będących jej produktem. Wszyscy zgadzają się co do jednego, że wyobraźnia – jako zdolność umysłu – legitymuje się naturalnym pochodzeniem [3]. Natomiast rozdźwięk powstaje już u zarania, gdy próbuje się naturalizmowi narzucić pęta fizykalizmu lub rozpuścić go w oceanie panpsychizmu. Jesteśmy świadkami gorących dyskusji, najprzeróżniejszych teorii i hipotez, z których rodzi się ostatecznie niewiele konkretów. Dla przykładu warto przytoczyć pracę, a raczej otwarte bez odpowiedzi pytania, wybitnego znawcy tematu, Nigela J. T. Thomasa: Czy teorie wyobrażeń są teoriami wyobraźni? (Are theories of imagery theories of imagination?) Inwencja twórcza ma streszczać się w oryginalnej sugestii autora, będącej drugą częścią tytułu pracy: Aktywna percepcja jako podejście do świadomych treści umysłowych (An active perception approach to conscious mental content).
Jakkolwiek ciągle dalecy jesteśmy od rozwiązania problematyki wyobrażenia, to jednak należy odnotować wiele pozytywnych momentów, takich jak próbę definicji wyobraźni jako „najbardziej cennego aspektu ludzkiego wglądu w głąb, czyli w introspekcję oraz twórczość – kreatywność”. Podkreślić należy, że naturalistyczną teorię wyobraźni autor chce oprzeć na fizykalizmie w wersji neurofizjologicznej, oferując koncepcję tzw. czynnej percepcji. Owa koncepcja odsyła autora z wyobraźnią do wspaniałej tradycji filozoficznej E. Kanta, który, jakkolwiek łączył wyobraźnię ze światem zmysłów i fenomenów, to jednak nie zatrzaskiwał drzwi przed wewnętrznością przeżyć, czyli przed treściami biologicznego selfu. Przecież percepcja to nie bierna projekcja zmysłów, a percept składa się z wrażenia i komponenty oglądowej (Anschaung – ogląd), wynurzającej się z wewnątrz (from within), czyli środowiska biologicznego – selfu. Znaczenie – składnik treściowy perceptu transcenduje do idei. Identyczną transcendencję pokonują emergujące treści, z których składa się materiał wyobrażeniowy. Zasadnicza trudność rozumowania filozoficznego polega na braku akceptacji wyobraźni, nie mającej związku z aktywną aferentacją i percepcją. Żadna aktywność percepcji nie będzie w stanie wyczarować emergencji ani sprowadzonej znikąd, objawiającej się wyobraźni.
Spotkałem się, przy okazji rozważań nad wyobraźnią, z fałszywą opinią [5], że „emergencja to słowna postać obskurantyzmu”. Oczywiście, emergencja występująca w zaklęciu „entliczku, pętliczku, zielony stoliczku, nakryj się”, ma bajkowy wydźwięk. Ale emergencja, która ujawnia się jako fenomenalistyczny wyraz wewnętrznej, ciągle tajemniczej, bo jeszcze nie poznanej, organizacji natury może funkcjonować, wprawdzie nie na terenie naukowo-filozoficznym, ale już na przedpolu nauki chaotyczno-gnozyjnym. Chaos sprzężony z gnozą dysponuje tak potężną i twórczą wyobraźnią, że potrafi z natury mózgu „wycisnąć” materiał wyobrażeniowy na całą przyszłą kreatywność człowieka. Oczywiście, wyobrażenia dane są najpierw jako przeżycia, którym początku nie dała percepcja, choćby najbardziej aktywna, ale inspiracja i natchnienie, pochodzące od atraktorowo-repilerowego krajobrazu mózgu, czyli z mniej konkretnej pierwotnie przeżyciowej rzeczywistości. Dopiero późniejsze, wyobrażone już psychiczne obiekty fraktalowe i holistyczne, reprezentujące wewnętrzną sylwetkę atraktorowo-repilerową mózgu, zaludniają ludzką wyobraźnię poetów, pisarzy, inżynierów i konstruktorów.
Oczywiście, twory wyobraźni, wynurzające się z psychiki, mogą być podobne do obrazów świata percepowanego, ale nie są identyczne. Jeżeli odrzucimy dobrodziejstwa natury w postaci koncepcji chaotyczno-gnozyjnej, to nie możemy liczyć na powstanie sensownej, naturalnej teorii wyobraźni, będącej jednocześnie wyrazem komplementaryzmu fizykalistyczno-panpsychicznego.
Wyobraźnia musi operować pełnią zdolności integracyjnych wszystkiego, co znalazło się w mózgu. A więc jednoczyć kartezjańskie idee wrodzone z kategorycznym imperatywem kantowskim, aby powstały powszechniki (kwalia) w ramach panpsychizmu i jednocześnie uzupełniały aktualny obraz percepcyjny, zgodnie z założeniami fizykalizmu. Współczesne metody obrazowania mózgu oparte na wysokiej technice i wykorzystujące główne pozytronową tomografię emisyjną, magnetoencefalografię i rezonans magnetyczny, przemawiają raczej za pełną integracją wszystkich cząstkowych poglądów naukowo-filozoficznych. Nie pozwalają zatem na wyodrębnianie świadomej percepcji od wyobraźni, ani na odróżnienie w psychice postawy retrospektywnej od prospektywnej. Wyniki są więc bliższe istocie, niż istnieniu, zgodnie z dezyderatami M. Heideggera.
Gdy przyjmie się zreferowany powyżej mój punkt widzenia, to wiele hipotez i filozoficznych koncepcji odnośnie do wyobraźni i wyobrażeń znajdzie się w innym, bardziej krytycznym świetle. Porównanie dzisiejszego stanu z osiągnięciami dawnymi [6, 7] stanowi dowód, że w zakresie badań nad wyobraźnią nie poczyniliśmy wielkiego postępu. Są dwie przyczyny tego stanu rzeczy. Nie możemy uchwycić istoty wyobraźni dlatego, że ograniczamy się wyłącznie do studiowania architektury mózgu, czyli warunków przestrzennych. Natomiast owa cudowna własność uprzedzania przyszłości w wyobrażeniach zależy bardziej od cech funkcjonalnych, czyli zwiewnej nieliniowej dynamiki tego narządu. Ponadto człowiek – jak mi się wydaje – nie może pogodzić się z faktem, że twórcza wyobraźnia to w pierwszym rzędzie dar natury, który dopiero wtórnie mogą ludzie rozwijać. Uznanie tego stanu rzeczy wyznacza badaczowi wyobraźni właściwe miejsce w naturalnym szeregu, co wcale nie umniejsza znaczenia indywidualnej zasługi człowieka-twórcy; wszak człowiek ze swoim mózgiem to także fragment natury. Koncepcja chaotyczno-gnozyjna wprowadza nowy powiew w zatęchłe myślenie o najciekawszym fenomenie ludzkim – wyobraźni. Warto odnotować, że w znakomitej książce: Tajemniczy świat umysłu, R. Carter nie porusza w ogóle tematu ani wyobraźni ani wyobrażeń [8].
psychiatria.pl
Jutro zajmiemy się pojęciem 'chora wyobraźnia'.