-
Indian Wells 2017
Turneij powoli dobiega końca, jednak warto wspomnieć o nim jako kolejnej manifestacji siły "odrodzonego" Federera.
Finał pomiędzy Helwetami, wcześnie odpadło trio Murek-Nole-Nadal (zniszczony przez Fedka w 1/8) - turniej obfitował więc w pozytywne rezultaty i niespodzianki.
Federer od meczu z Nadalem gra znakomicie i widać w jego grze wielką determinację oraz chęci wygrywania każdego punktu. Dzisiaj również gładko pojechał Jacka Socka prezentując się multi-agresywnie. Wychodzi na to, że z małym przystankiem w Dubaju, to może być sezon Łogeła :)
-
Ivan Ljubicic - cudotwórca.
-
Jednak na taki obrót sprawy ma wpływ drastyczna obniżka poziomu gry jego odwiecznych rywali - Djokera i Nadala, a i Murray jest w tym roku cieniem samego siebie sprzed roku - naprzemiennie wygrywając turniej i odpadając w początkowych rundach (to tylko na plus, bo czy można sobie wyobrazić bardziej bezpłciowy nr.1?). Do głosu dochodzi młoda kolorowa siła na czele z Kyrgiosem i Dimitrowem zastępując starych topornych mistrzów :D
Fedzio miał trochę szczęścia w 1/4, że rozchorował się szalony kangur. A szykował się pojedynek dwóch tenisistów znajdujących się obecnie najlepszej formie. Szwajcar gra jednak ślicznie, porywająco i skutecznie. Nieuchronny powrót na czoło peletonu jak utrzyma taką formę do Wimbledonu... ;)
-
W takiej formie to i Miami pozamiata.
-
Drugi tydzień Miami trwa i zgodnie z oczekiwaniami maestro idzie jak burza. Wczoraj pokonał Delpo (ich pierwszy mecz od 2013 r.) 6-3, 6-4 w komfortowym stylu. Ciężki egzamin czeka go pewnie dopiero w 1/2 gdzie powinien trafić na kogoś z dwójki Wawrinka/Kyrgios.
W dolnej połówce męczy się Rafa, problemy zdrowotne wyeliminowały Raonicia - wyjątkowo kontuzjogenny początek sezonu w światowej szpicy.