Zamieszczone przez
polewaczka
Nie będę się pastwił nad X-em (jaki jest koń, każdy widzi), ale problem jest szerszy i nie dotyczy wyłącznie jego. Znakiem firmowym naszej szkółki jest unikanie za wszelką cenę kolizji, priorytetem pana Janka było i jest oddać po treningu pociechy rodziców w jednym kawałku. Chwalebne, ale powtarzam jak mantrę, do tego sportu potrzeba dzieciaków z rogatą duszą, którzy nie boją się ryzyka, a nie chłopców z dobrych domów, co nigdy starszym nie pyskuja i zawsze ustąpią miejsce w autobusie. Problem zaczyna się już na etapie selekcji, widać jak na dłoni, że do sekcji trafiają niekoniecznie najbardziej utalentowani, ale adepci nakierowani przez swoich opiekunów, przeważnie takich z grubszym portfelem, którzy chcą w ten sposób zaspokoić bardziej swoje ambicje niż własnych dzieci. IKS sprawia momentami wrażenie, jakby siedział w tym sporcie z musu, w zeszłym roku żużel w czasie matur zszedł na plan dalszy, tak jakby zdawał sobie doskonale sprawę, że jeszcze rok, dwa na juniorce i koniec tej zabawy.
Obecnie wygląda to tak, że jeden tatuś czy druga mamuś przyprowadza do Ząbików swoje usprzętowione "talenty", no i żaden z nich nie ma odwagi cywilnej powiedzieć, że ten czy drugi się nie nadaje. Kiedyś natrafiłem na szumne zapowiedzi Termosa o programie stypendialnym dla młodych, ale zapewne na biciu piany się skończyło. Wtedy trudno nie przyznać Ci racji, żaden trener w tym układzie nic nie wskóra, najpierw trzeba skuć beton na MA, potem podziękować tym, którzy chcą się tylko podlansować na Instagramie lub talent obajwił się w kieszeni rodziców, a tym co zostaną jako pierwszy trening zaordynować czyszczenie klubowych toalet. Od tego zaczynali przecież młodzi w czasach Bajera, Jagusia i wcześniejszych.